czwartek, 31 lipca 2014

Prywatność pośród blasku fleszy ("Miłość bez scenariusza" Tina Reber)


"Miłość bez scenariusza"
Autor: Tina Reber 
Wydawnictwo: Akurat 
Data wydania: 11 czerwca 2014 
Liczba stron: 672 
Moja ocena: 7/10, czyli bardzo dobra

Tina Reber – córka bibliotekarki z małego miasteczka, pierwszą kartę biblioteczną otrzymała w wieku czterech lat. Od tej pory książki zajmują poczesne miejsce w jej życiu. Obecnie mieszka na przedmieściach Allentown w Pensylwanii z mężem i synem, dzięki którym może codziennie odwiedzać świat fantazji. *

Możesz sobie wyobrazić, że do budynku w którym przebywasz wbiega gwiazda filmowa. Ucieka przed fankami i paparazzi. Szuka schronienia, które tylko Ty możesz jej zapewnić.
Nie widziałeś wcześniej ani jednego filmu w którym gra i Twoja opinia na jej temat nie jest zbyt pochlebna, a związana jest ona z plotkami,  które usłyszałeś i przeczytałeś na jej temat.
Teraz, gdy stoi przed Tobą, rozmawiasz z nią, pięknie się uśmiecha - wydaje się zupełnie inna niż piszą o niej w brukowcach. Przebywając z nią dobrze się bawisz. Od dawna nie czułeś się tak dobrze w czyimś towarzystwie. 

W takiej właśnie sytuacji znalazła się 27-letnia Taryn Mitchell właścicielka pubu, główna bohaterka i narratorka powieści "Miłość bez scenariusza" . A jej niespodziewanym gościem jest  megagwiazda kina - przystojny i czarujący Ryan Christensen.
To spotkanie, „uciekiniera” i jego wybawicielki sprawia, że w życiu obojga z nich zachodzą diametralne zmiany. Bowiem pomiędzy tę dwóję – po kryjomu i na paluszkach wkrada się MIŁOŚĆ. 
Uczucie jest silne oraz pełne pożądania i namiętności. Tylko razem spędzają wspaniale czas. 
Ryan zaprzyjaźnia się ze znajomymi Taryn. Na początku ukrywają się przed światem. Spędzają czas w pubie grając w bilard i w pokera. 
Wszystko byłoby idealne, gdyby nie ogrom przykrości, jakie niesie ze sobą popularność mężczyzny. 

Osobom, które nie pochodzą ze świata showbiznesu trudno sobie to wyobrazić i zrozumieć.
W powieści Tiny Reber widzimy to i możemy poczuć z czym borykają się celebryci oraz ich najbliżsi.

Po pierwsze:  fanki, które są wszędzie tam , gdzie przebywa ich ukochany aktor. Błyskawicznie przekazują sobie informacje, aby znaleźć się zawsze w tym samym miejscu i o tej samej porze co on. Najbardziej niebezpieczne są niezrównoważane wielbicielki, które wmawiają sobie, że idol kocha tylko je. Są niesamowicie zazdrosne o inne kobiety z którymi się spotyka... Posuwają się nawet do gróźb. Mogą stanowić duże zagrożenie...

Po drugie: paparazzi, którzy odbierają gwiazdom całą prywatność. Zdjęcia w gazetach, a do nich dołączone opisy, które najczęściej są wiadomościami wyssanymi z palca… W cenie są skandale, zdrady i romanse.

Po trzecie: w najbliższym otoczeniu aktora też mogą znaleźć się ludzie, którzy knują, tworzą intrygi, spiskuję i kłamią, aby tylko zdobyć to czego oczekują.
W lekturze pojawią się przyjaciele Taryn oraz znajomi ze świata filmu i rodzina Christensen. Każdy z nich swoją postacią chce scalić związek głównych bohaterów lub dolać oliwy do ognia, aby jak najszybciej się roztarli.

Sława i duże pieniądze wiążą się z poświęceniem życia osobistego przez sławną osobę. Brakuje jej  prywatności, a na pewno nie zabraknie całej masy niedomówień. 
Do takiego życia musiał przyzwyczaić się Rayan, który kocha aktorstwo, jest ono jego pasją, ale w życiu chłopaka pojawiają się również chwile zwątpienia. Brakuje mu "normalności" bez ukrywania się i bez ochrony. Marzy o założeniu rodziny...

Taryn, która ma za sobą nieudane związki z mężczyznami - nie potrafi zaufać sławnemu aktorowi. To co czyta w gazetach i w internecie oraz plotki, które do niej docierają doprowadzają do wielu komplikacji w ich nowo powstałym związku. Christensen też jest bardzo zazdrosny o swoją dziewczynę. 
Wątpliwości, sprzeczki, wyjaśnienia, obawy przed zaangażowaniem występują na równi z mocnym uczuciem, które zbliża ich do siebie. Targają nimi różne emocje. Są one pełne sprzeczności! 
Z kart powieści wypływają łzy, pożądanie, dobry humor oraz gniew naszych bohaterów, a wyciszają je chwile związane z przemyśleniami.
To my jesteśmy świadkami  tego co jest między nimi.  Przeżywamy wspólnie z nimi zauroczenia, ale również wszystkie troski, które ich spotykają.  Wiarygodność bohaterów jest zdumiewająca.

"Był sławnym aktorem, w dodatku bardzo seksownym, nic dziwnego, że kobiety pchały się do niego drzwiami i oknami. Jednak znalazł się tu z własnej woli, a jego uczucia wyglądały na prawdziwe, czarno-białe, bez żadnych odcieni szarości. **

Autorka mnie nie zawiodła. Napisała prawie 700 stron powieści z gatunku po który rzadko sięgam i ani przez moment się z nią nie nudziłam. To jest sztuka napisać tak gruby romans, który okazuje się powieścią bardzo dobrą, a to jest dopiero pierwsza część trylogii. Ciekawe, czy w kolejnych tomach będzie podobnie?
"Miłość bez scenariusza" cechuje duża liczba dialogów, nie brakuje w nich szczypty poczucia humoru. Lekki i przystępny język zapewnia nam miło spędzony czas z lekturą, którą czyta się bardzo szybko. Jest to książka wymarzona na wakacyjny wypoczynek.

W powieści nie ma ani grama wulgarności, a sceny miłosne opisane są w sposób delikatny i zmysłowy.
Tina Reber w doskonały sposób przedstawiła blaski i cienie zarówno bycia megagwiazdą, ale również prawdziwej, szczerej miłości, która narodziła się pośród świateł fleszy, które ją otaczają. Tworzy tym samym  słodko - gorzką opowieść o ludziach pochodzących z dwóch różnych światów.

Po przeczytaniu "Miłości bez scenariusza" zaczęłam się zastanawiać, czy ja byłabym w stanie tak jak główna bohaterka poświęcić swoje życie i być z gwiazdą filmowa - dopasować się i liczyć się  z bardzo ograniczoną prywatnością, ciągłymi zagrożeniami ze strony fanek ukochanego i codzienne towarzystwo ochroniarzy w moim życiu... To byłoby chyba dla mnie zbyt wiele - ale mawia się przecież, że ta jedna jedyna MIŁOŚĆ nie widzi przeszkód na swojej drodze...
Taryn i Ryan - są tego przykładem. Starali się za wszelką cenę, aby ICH UCZUCIE przetrwało...
A czy tak się stało? Chcących znaleźć odpowiedź na to pytanie - zapraszam do lektury!
 "Ryan pocałował mnie delikatnie w czoło i szepnął: "Kocham Cię". Warto żyć dla takich chwil  jak ta.
 Niestety, chwile błogości zawsze przemieszane są z tymi niezbyt miłymi. Pewnie dla zachowania równowagi." **


* informacja pochodzi z okładki książki "Miłość bez scenariusza" Tina Reber.
** cytat pochodzi z książki "Miłość bez scenariusza" Tina Reber, strony kolejno: 192 , 668.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
    
Business & Culture - strategie i komunikacja
Wydawnictwu Akurat
Wyzwania:
Czytam opasłe tomiska 

 "Pod hasłem"

PS. Wyniki konkursu pojawią się w sobotę późnym wieczorem

poniedziałek, 28 lipca 2014

Żółtodziób na tropie ("Co mówią umarli" Rafael Estrada)

"Co mówią umarli"
Autor: Rafael Estrada
Wydawnictwo: MUZA SA
Data wydanie: 11 czerwca 2014
Liczba stron: 336
Moja ocena: 6,5/10, czyli dobra z plusem

Rafael Estrada rozpoczął karierę zawodową od wymyślania komiksów i rysunków satyrycznych, publikowanych między innymi w "La Codorniz", "Segundamano", "Creepy", czy "Makoki", projektował również okładki. Dziś poświęca swój czas szkicowaniu oraz literaturze, jednocześnie od ponad dekady prowadzi zajęcia z rysunku i malowania w kilku madryckich szkołach średnich.
Jego debiutancka powieść "Co mówią umarli" to pierwsza część trylogii kryminalnej, której głównych bohaterem jest Juanito Proaza. Autor pracuje nad jej kontynuacją. *

Hiszpania

Jest ciało - młoda dziewczynka. Ewidentne morderstwo. Przed śmiercią została zgwałcona. Podejrzany trafia od razu w ręce policji. Znajdują go nieopodal miejsca zbrodni, jest pijany do nieprzytomności oraz cały we krwi. Znał ofiarę. 
Komisarz już zaciera ręce. To nie będzie trudne śledztwo, trzeba tylko poczekać na oficjalne wyniki badań patologa oraz  usłyszeć od chłopaka przyznanie się do winy, a potem wszystkie  fakty połączyć, spisać i gotowe. Decyduje się zlecić to według niego łatwe dochodzenie nowemu inspektorowi Proazie. Uważa, że te czynności sprawdzające będą dla niego wprost idealne. Nie przewiduje żadnych komplikacji.

Tak, wygląda na to, że to będzie jedno z najprostszych śledztw, a jednak bystry umysł Juanito Proazy oraz badania przeprowadzone przez patologa Luzona wnoszą wiele wątpliwości dotyczące potencjalnego mordercy. Oskarżony niewiele pamięta z tej nocy w której została zamordowana jego koleżanka, ale po pewnym czasie przypomina sobie jeden malutki szczegół, który może okazać się kluczowy.
Tak nasz nowicjusz z policji decyduje się podążać tym tropem. Wspólnie z nim znajdziemy się w dość nietypowym, mającym swój specyficzny, niepowtarzalny klimat, czyli w klubie pasjonatów literatury, a przede wszystkim twórczości Vladimira Nabokova. Nosi on nazwę "Klub Lolity". 
Tylko, co wspólnego z nim mogła mieć zamordowana Susan Montón?

"Może jako ludzie sprawiamy wrażenie, że jesteśmy towarzyscy, ale jesteśmy tacy tylko z pozoru i jedynie częścią  naszego ja, tą która potrafi się maskować i zajmuje się zachowaniem taktu. Druga część nas samych bada teren, ocenia i niestrudzenie opracowuje plan działania. Jeśli człowiek potrafi patrzeć, słyszeć i węszyć, to tylko po to, aby wywierać wpływ na otoczenie. Pragnie dominacji. Takt i dyplomacja stanowią swoistą witrynę, ale gdzieś w cieniu za ladą czają się ambicje i inteligencja i cichutką ostrzą pazury."** 

Rafael Estrada miał pomysł na czarny kryminał, który rozpoczyna trylogię z inspektorem Juanito Proza. Człowiekiem, który podczas narad sprawia wrażenie nieśmiałego, trochę zalęknionego. Prawie w ogóle nie zabiera głosu podczas spotkań w większym gronie. I właśnie to jemu zostaje przydzielone przeprowadzenie pierwszego śledztwa. Mężczyzna od początku ma wiele obaw, ale w trakcie prowadzonych działań da się zauważyć jego zaangażowanie oraz bystre oko. Nie poddaje się i drąży temat. Chce poznać wszystkie szczegóły. Podczas tego dochodzenia ma szansę się wykazać. Czy sprosta temu zadaniu?
Autor przybliża nam jego sylwetkę zarówno z punktu widzenia zawodowego oraz osobistego. 
Drugą ciekawą postacią w powieści jest biegły medycyny sądowej -  Luzón, który ma dość nietypowe poczucie humoru. Dowcipkuje na tematy związane z jego profesją oraz jak to sam ma w zwyczaju mawiać: "moich denatów". **
Bohaterowie w lekturze są bardzo dobrze nakreśleni. Chętnie spotkam się z nimi w kolejnych tomach.

Ale najważniejsze pytanie: Jak jest z fabułą kryminału "Co mówią umarli" ?
Zdecydowanie jest duży potencjał. Początek powieści, który wciąga, ale trwa to tylko do czasu, gdy w  połowie lektury możemy się już domyślić, a dokładnie znamy już rozwiązanie tej zagadki. W książce nie ma zwodzenia czytelnika, budowania napięcia, nie ma też strasznych momentów, które spowodowałby pojawianie się gęsiej skórki. Na końcu nie ma tego "pstryczka w nos", który charakteryzuje dobry rasowy kryminał. Autor tym razem nie może się uśmiechnąć i powiedzieć: "A  jednak kochany czytelniku nie masz racji, mordercą jest pan X a nie jak sądziłeś pan Y. Udało mi się Ciebie zmylić." 
Ale Rafael Estrada się nie podaje i stara się wyjść z tego starcia obronną ręką i w końcówce lektury chce nas zaskoczyć czymś zupełnie innym - przebiegłością jednego z bohaterów. Czy mu się to udało? Sprawdźcie sami.

Pomysł z "Klubem Lolity" i jego członkami jest dobrym zamierzeniem tylko można było go rozbudować. Dokładniej opisać. Przedstawić więcej sylwetek.
Kilkanaście stron więcej i brak środkowej podpowiedzi, która popsuła efekt końcowy i byłoby wtedy idealne. Mam nadzieję, że te moje uwagi będą uwzględnione w kolejnych dwóch częściach trylogii. Z którymi z przyjemnością się zapoznam. Nie może być inaczej ponieważ lubię bardzo dobre kryminały. A już teraz widzę, że Rafael Estrada ma zadatki na stworzenie właśnie takiego dzieła. 
"Co mówią umarli" jest debiutem, który oceniam na dobry z plusem i liczę na to, że teraz będzie tylko lepiej.

Chcecie spędzić czas z tym hiszpańskim kryminałem? 
Może ma kilka mankamentów o których wspomniałam wcześniej , ale ma też dużo zalet. 
Dajcie szansę debiutowi autora oraz jego literackiemu żółtodziobowi. Początki przecież zawsze są najtrudniejsze. A w tym przypadku wcale nie wypadają najgorzej.

* opis pochodzi z okładki książki "Co mówią umarli" Rafael Estrada.
** cytaty pochodzą z kryminału "Co mówią umarli" Rafael Estrada, strony kolejno: 214 i 319.

 Za możliwość przeczytania książki dziękuję 




sobota, 26 lipca 2014

I do mnie dotarły pytania z nowej blogowej zabawy, czyli "FMB TAG - My first Book" :)

I do mnie dotarły pytania z nowej blogowej zabawy, czyli "FMB TAG - My first Book"
Nominowała mnie do niej  Ellie Moore, której bardzo za to DZIĘKUJĘ!
Ja nominuję wszystkich zainteresowanych blogerów. Przyłączcie się do wspólnej zabawy! :)

Będzie krótko i treściwie - choć już widzę, że z kilkoma pytaniami będę mieć problem. 
Tak jest jak "my first book" pojawiła się kilka, a nawet kilkanaście lat temu. ;)


1. Nie wiem, czy to jest pierwsza lektura, ale na pewno pierwsza, którą pamiętam - "Dzieci z Bullerbyn" Astrid Lindgren.
2. Była to jedna z lektur szkolnych: "Ania z Zielonego Wzgórza" Lucy Maud Montgomery.
3. Nie ma takiej książki, którą bym znienawidziła. Nie przepadam za fantastyką, ale staram się do niej przekonać, już na mojej półce gości kilka tytułów z tego gatunku. :)
4. Chyba była to: "Książka poniekąd kucharska" Joanny Chmielewskiej.
5. W szkole podstawowej już dużo czytałam i wypożyczałam wiele książek z biblioteki i to nie tylko lektury szkolne. Lubiłam czytać wtedy serię (nie mogę sobie przypomnieć ani tytułów powieści, ani ich autora) horrorów dla młodzieży. ;)
6. Jeszcze nie sprzedałam żadnej książki, jestem do nich bardzo przywiązana. Ale teraz będę chciała sprzedać jedną , bo trafiły do mnie dwie książki o takim samym tytule. :)
7. "Utonięcie Rose" Marrika Cobbold
8. "Wojna i pokój" Lew Tołstoj ( jak po nią sięgałam to byłam jeszcze dzieckiem) - planuję kiedyś do niej wrócić.
9. Było kilka takich powieści, ale najwięcej łez, a nawet potok łez wylałam przy książce "Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes. Cudowna - polecam :)
10. "Dziennik Bridget Jones" Helen Fielding.
11. Czytam kilka serii; ale prawie całą, którą przeczytałam jest seria o Zatoce Aniołów - Barbary Freethy.
12. "Dzieci z Bullerbyn" Astrid Lindgren.
13. Po przeczytaniu 2 części losów Bridget Jones chodziły słuchy, że ma powstać 3 część - ja z niecierpliwością na nią czekałam. 
"Bridget Jones. Szalejąc za facetem" Helen Fielding jest już u mnie, czeka na przeczytanie.
14. "W 80 dni dookoła świata" - Juliusz Verne -  niesamowite przygody oraz podróż w czasie i po świecie - to byłoby zapewne wspaniałe i niezapomniane doświadczenie.
15. "Ten obcy" Irena Jurgielewiczowa lub "Ania z Zielonego Wzgórza" Lucy Maud Montgomery" - nie pamiętam, która była pierwsza - obie bardzo mi się podobały.

Przypominam, o trwającym konkursie z książką 
"Nocny gość" Fiony McFarlane - pozostały już tylko 2 dni. 

Życzę Wam miłej i zaczytanej niedzieli!
Pozdrawiam bardzo serdecznie!

czwartek, 24 lipca 2014

Co to jest "maślinda"? ("Kochaj i jedz, Brazyliszku" Michalina Kłosińska - Moeda)


"Kochaj i jedz, Brazyliszku"
Autor: Michalina Kłosińska - Moeda
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 11 czerwca 2014
Liczba stron: 232
Moja ocena: 5,5/10, czyli przeciętna z plusem

Michalina Kłosińska - Moeda o sobie:
Michalina - autorka romansów - jest tą częścią mojej osobowości, która uwielbia się bawić. Wszystkim: konwencją, skojarzeniami, ale najbardziej słowem.
Dlaczego piszę? Bo lubię. Lubię stwarzać światy, wymyślać bohaterów i ich przeróżne perypetie, szczególnie miłosne. Czasy się zmieniają, ale miłość, zazdrość, nienawiść i inne namiętności są takie same od wieków.
Dla kogo piszę? Dla czytelniczek, które chciałyby oderwać się od codzienności i wejść na chwilę, z przymrużeniem oka, w moje bajki. Współczesne, karykaturujące niekiedy dość ostro naszą polską rzeczywistość, ale jednak bajki, z obowiązkowym szczęśliwym zakończeniem.*

Po bardzo miło spędzonym czasie z poprzednią książką autorki "Kota lubi szanuje", którą czytałam w lutym bieżącego roku -  teraz bez wahania sięgnęłam po najnowszą powieść o tajemniczym tytule "Kochaj i jedz, Brazyliszku". Liczyłam na ciepłą z delikatną nutką poczucia humoru króciutką opowieść na letnie dni. A przy okazji nie chcąc się jeszcze rozstawać z brazylijskimi klimatami po zakończeniu Mundialu (obejrzałam większość z emitowanych w telewizji meczów). Miałam nadzieję, że czytając powieść przedstawi mi ona kilka charakterystycznych postaci oraz udzieli mi się nastrój z tego egzotycznego  kraju. Czy "Kochaj i jedz, Brazyliszku" spełnił moje oczekiwania? Za moment Wam to zdradzę.

Edyta, 20- letnia dziewczyna mieszkająca w Noczniku. Jest kelnerką w barze Copacabana. Od jakiegoś czasu zafascynowana jest Brazylią i wszystkim, co się z nią wiąże. Muzyka, taniec, tradycje. Jej marzeniem jest się  wybrać do Rio de Janeiro, a jeszcze większym, aby pojawił się przed nią i zakochał się w niej przystojny Latynos... Okazuje się, że to drugie marzenie młodej kobiety niebawem się spełnia. Jej znajomy żeni się z Brazylijką niemieckiego pochodzenia, a wspólnie z nią do polskiej wioski przybywa jej brat César. Dziewczyna jest zauroczona mężczyzną. Na pierwszy rzut oka on też się nią interesuje.
Powodzenie dziewczyny w tym czasie jest ogromne. Na horyzoncie pojawia się jeszcze jeden interesujący mężczyzna - Marek Mirga. Nie można również pominąć jej najlepszego kolegi Piotrka, który od bardzo dawna się o nią stara. Jak dotąd z miernym skutkiem. Dziewczynę teraz przyciąga to co najbardziej egzotyczne i nieznane...
Ciekawe, czy Edyta dobrze ulokuje swoje uczucia? I którego pana wybierze?

Poprzez aktywną działalność Marka - Nocznik odżywa. Ta mała mieścina, staje się coraz bardziej sławna. Rozwija się z dnia na dzień. Nowe budowle i biznesy powstają w jej granicach. A co się z tym wiąże? Po pierwsze więcej miejsc pracy. Po drugie poprawa sytuacji finansowej mieszkańców, ale również całej wioski. A po trzecie pojawienie się osobnika, któremu się te zmiany i sukcesy nie podobają dlatego stara się za wszelką cenę popsuć wszystkie ich plany. Mieszkańcy wioski oraz nowo przybyli Brazylijczycy będą musieli go złapać na gorącym uczynku. Co wcale nie będzie takie łatwe jak się wydaje...

Tak pokrótce prezentuje się fabuła książki, w której dzieje się dużo. Niekiedy pojawiają się sytuacje, które są absurdalne, czyli przesyt przypadków... Jak dla mnie jest kilka nierealnych zdarzeń.
Wydawało mi się, że książkę mającą tylko 232 strony, która jest małej wielkości przeczytam w jedno popołudnie, a czytałam 3 dni.... Musiałam wprowadzić kilka przerw w trakcie poznania tej historii...
Autorka stara się nas rozbawić wprowadzając komiczne zbiegi okoliczności i mylne skojarzenia m.in. dotyczące Nocznika. Można się kilka razy uśmiechnąć.

Najbardziej polubiłam Edwiges Morais Becker, Brazylijkę niemieckiego pochodzenia. Jest otwartą, szczerą kobietą, która mówi o swoich obawach związanych z zamieszkaniem w Polsce. Ma na imię Edwiges, ale po ślubie staje się Jadwigą. Tak wszyscy bohaterowie się do niej zwracają. Szkoda, bo oryginalne imię wprowadzałoby tutaj pożądany dla nas czytelników obco brzmiący walor charakteryzujący egzotyczny kraj.
W tej książce, w której pojawia się małżeństwo i firmy brazylijko- polskie potrzebne jest to rozgraniczenie narodowościowe i powinno być ono bardziej widoczne. Zarówno w imionach, w wymowie i zachowaniu naszych bohaterów cudzoziemców. Tego mi w powieści zabrakło, abym mogła w pełni poczuć ich obecność.

Jednak nie żałuję czasu, który spędziłam w Noczniku. Jego mieszkańcy są nietuzinkowi. Barwni, ale również pomysłowi i pracowici. Potrzebowali tylko bodźca, który doprowadziłby do pozytywnych zmian, które wprowadzili w swoim życiu. Obcokrajowcy dużo namieszali, ale również szeroko otworzyli im oczy na wiele spraw. Każdy z nich w pewien sposób skorzystał z ich obecności.

"Kochaj i jedz, Brazyliszku" to krótka powieść, która najlepiej nadaje się  do przeczytania w te wakacyjne, leniwie, gorące dni.  Pozwoli nam na chwilę oderwać się od rzeczywistości i przenieść do "brazylijsko - polskiego Nocznika" w którym nie zabraknie śmiesznych sytuacji i dialogów. Książka może nas również skłonić do fantazji: "A co by się stało gdyby w naszym najbliższym otoczeniu pojawili się Latynosi?"
I czy zawsze warto wymawiać swoje życzenie na głos, bo przecież ono może się kiedyś spełnić... A nie zawsze wszystko wygląda tak jak sobie wyobrażamy...
I najważniejsze powieść pozwoli nam znaleźć odpowiedź, co oznacza słowo "maślinda", które kilka razy pojawia się w lekturze.

Na plus zasługują końcowe dodatki, które Michalina Kłosińska - Moeda wprowadziła w swojej książce "Kochaj i jedz, Brazyliszku". Jest kilka przepisów (na pewno z nich skorzystam przygotowując koktajle) i test z wiedzy o Brazylii. Przyznaję się, że kiepsko w nim wypadłam. Muszę koniecznie uzupełnić brakującą wiedzę.

* informacja pochodzi z okładki książki  "Kochaj i jedz, Brazyliszku" Michalina Kłosińska - Moeda

Za możliwość przeczytania książki dziękuję 

Wyzwania:
"Pod hasłem"
POLACY NIE GĘSI II 

Przypominam o moim konkursie z ksiażką "Nocny gość"

poniedziałek, 21 lipca 2014

Utrwalając wspomnienia ("Zabawka diabła" Matt Richtel)

"Zabawka diabła"
Autor: Matt Richtel
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 18 czerwca 2014
Liczba stron: 528
Moja ocena: 7/10, czyli bardzo dobra

Matt Richtel jest dziennikarzem, mieszka i pracuje w Nowym Jorku. W 2010 roku wspólnie z kolegami z redakcji The New York Timesa otrzymał Nagrodę Pulitzera. 
"Zabawka diabła" otwiera cykl thrillerów z Natem Idle'em w roli głównej.*

" (...) wszyscy z maniackim pietyzmem próbujemy utrwalić nasze życie, czy to przez zdjęcia, blogi, pamiętniki, nagrania video udostępniane na YouTube, czy innymi metodami. Wspomnienia stały się dla nas perwersyjnym sposobem osiągnięcia nieśmiertelności poprzez patrzenie w przeszłość."**

Nat Idle chce spędzić ze swoją 80- letnią babcią Lane miły, spokojny dzień. Plan: spacer i rozmowa. Mężczyzna stara się poświęcać kobiecie, która choruje na starczą demencję jak najwięcej swojego wolnego czasu choć nie zawsze mu się to udaje, bo jego praca niekiedy mu to uniemożliwia. Jest dziennikarzem śledczym i blogerem, który nie przepuści żadnej szansy na dobry artykuł.
Dzisiaj ma dla Lane czas. Niestety ten dzień okazuje się dla nich obojga koszmarem. Stają się oni bowiem celem strzelca. Na szczęście tym razem uchodzą z życiem. Nie ma mowy o przypadkowym ataku, ktoś czyhał na ich życie - potwierdza to odebrany przez Nata złowrogi telefon.
Czy to ma związek z jednym z jego odważnych tekstów? A może pojawił się nowy wróg?

W tym nieszczęsnym dniu bloger Idle otrzymuje również zabezpieczoną hasłem wiadomość na pendrivie. Zaczyna pojawiać się wiele pytań, na które wnuk babci Lane będzie musiał znaleźć odpowiedź. A my będziemy mieli szansę poznawać je wspólnie z nim. 

Główny bohater zaprasza nas do swojego świata. Sensacji, pościgów, niebezpieczeństw, zagadek i spisków. Narracja pierwszoosobowa pozwala nam poczuć to co on. Dynamizm, niepokój i olbrzymia ciekawość, która nim kieruje odzwierciedla się w jego opisach - tym samym sprawiając, że i ja się zaangażowałam w tę tajemniczą sprawę, a podążanie tropem wskazówek, które Nat uzyskał sprawia mi wielką przyjemność, choć domyślam się, że na tej drodze czeka wiele pułapek. Moja intuicja najczęściej mnie nie zawodzi, tak jest i tym razem. Zagrożenie pojawia się na każdym kroku, ktoś obserwuje naszego bohatera i podąża za nim.

Dziennikarz zaufał kilku osobom. Czy dobrze zrobił?  Po pewnym czasie zauważa,  że jego babci też zaczyna grozić wielkie niebezpieczeństwo dlatego decyduje, że będzie mu towarzyszyć w odkrywaniu tożsamości napastnika. Staruszka i jej wnuk to duet pierwszej klasy. Babcia samą swoją obecnością wraz ze swoimi wspomnieniami o które najbardziej się obawia - nie pozwala mi oderwać się od książki.
Chcę poznać źródło głównych zagrożeń, ale jeszcze bardziej interesuje mnie to co ona chce sobie przypomnieć i utrwalić. 
Czy w chwili, gdy dowiemy się jaki sekret skrywa Lane to odkryjemy odpowiedzi na wszystkie nurtujące nas pytania?

W książce dodatkowym plusem jest pojawienie się delikatnej nutki humoru, która na chwilę rozładowuje nasze nadszarpnięte nerwy, aby po chwili jeszcze bardziej przyspieszyć rozwój wydarzeń. Ja to bardzo lubię!
Nie brakuje również osobistych spojrzeń na radości, smutki oraz dylematy naszego narratora.

Matt Richtel miał dobry pomysł na napisanie thrillera "Zabawka diabła" w którym połączył elementy technologii, trochę informatyki z wizjonerskim spojrzeniem na jej rozwój oraz wiedzy medycznej, przede wszystkim neurologii. Ta powieść może nam pomóc odpowiedzieć na pytanie, czy połączenie tych dwóch dziedzin może wpływać w mniejszym lub większym stopniu na naszą przyszłość. Czy rozwój poszczególnych nauk może stać się intruzem psującym nasze zdrowie? Badania, które zostały przeprowadzone w powieści - zaskakują i zaspokajają w pełni naszą ciekawość.
  
Autor stworzył powieść z doskonalenie nakreśloną akcją i z wspaniałym duetem - państwem Idle. Wcześniej nie spotkałam się w powieści sensacyjnej z takimi charakternymi postaciami, które są połączeniem dwóch pokoleń. Warto również zwrócić uwagę na relacje, które ich łączą. Mężczyzna cierpi, widząc że pamięć babci z każdym dniem coraz bardziej szwankuje. Stara się zrehabilitować poprawiając swoje zachowanie wobec niej. Wie, że źle postąpił nie potrafiąc wygospodarować więcej czasu dla Lane. Teraz jednak się to zmienia. Jest blisko niej, otacza ją należytą opieką, chroni ją, bo  kocha ją całym sercem.
Tym zachowaniem głównego bohatera Matt Richtel przypomina, a może i niektórym z nas uświadamia jak ważna jest dla naszych starzejących się i chorujących rodziców oraz dziadków nasza obecność w ich życiu. Pokazuje jak bardzo potrzebują oni naszej uwagi i zrozumienia. To z nami chcą się podzielić swoimi przemyśleniami  i wspomnieniami - przecież to my jesteśmy dla nich najważniejsi.

"Zabawka diabła" to pierwsza część cyklu thrillerów z Natem Idle'm, której akcja cały czas mknie do przodu, nie pozwalając na chwilę wytchnienia; ale jest również źródłem interesującej, nowatorskiej wiedzy oraz przykładem pozytywnych relacji łączących członków rodziny z różnych pokoleń wiekowych.

W trakcie czytania mocne wrażenia będą Wam towarzyszyć, a po lekturze tematów do refleksji na pewno Wam nie zabraknie.
Szczerze polecam!

* informacja pochodzi z okładki książki "Zabawka diabła" Matt Richtel
** cytat pochodzi z książki "Zabawka diabła" Matt Richtel, strona 362.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
    
Business & Culture - strategie i komunikacja
Wydawnictwu Akurat
Wyzwanie:
Czytam opasłe tomiska

 
Przypominam o moim konkursie z ksiażką "Nocny gość"

piątek, 18 lipca 2014

Brak zrozumienia ("Rówieśnik komputera" Alan Bielecki)


"Rówieśnik komputera" 
Autor: Alan Bielecki
Wydawnictwo: Labiryntus
Data wydania: 7 grudnia 2013
Liczba stron: 192
Moja ocena: 6/10, czyli dobra
  
Alan Bielecki - romantyk z fantazją. Jego życiową pasją jest pisanie. Tworzy opowiadania, powieści, teksty piosenek i … programy komputerowe. Dzień zaczyna od pisania na laptopie, a kończy czytając w łóżku powieści na Kindlu.*


Czasy PRL-u - lata 60 i 70 XX wieku.
Typowa polska rodzina: Władysław i Małgosia. Małżeństwo decyduje się przeprowadzić ze wsi do Poznania. Mężczyzna jest radiotechnikiem. Kocha swoją pracę. Ma smykałkę do nowoczesnej technologii.
Jego firma przynosi zyski dlatego młodzi małżonkowie mogą sobie pozwolić na zakup auta – co w tym okresie jest luksusem dla nielicznych.

W momencie, gdy na świecie pojawia się ich syn - radość rodziców nie zna granic.
Mirek od urodzenia jest ulubieńcem rodziny, ale trwa to tylko do czasu, gdy zaczynają zauważać jego odmienność...
To chłopcy stają się głównym źródłem zainteresowań dorastającego młodzieńca. Po pewnym czasie jego matka to zauważa, podobnie zresztą jak ojciec, który ma bardziej wybuchowy charakter.
Konflikt między mężczyznami narasta. Niestety nie dochodzi do szczerej rozmowy. Nie ma prób zrozumienia dojrzewającego chłopca. Ojciec ma w tej kwestii własne zdanie, nie godzi się na "inność" w swojej rodzinie.

Mirek sam początkowo nie potrafi zrozumieć tego stanu rzeczy, uważa że jego pociąg do tej samej płci jest normalnym, typowym ludzkim zachowaniem...
Homoseksualizm w środowisku chłopca jest nieakceptowany i niezrozumiały dla większości. Jest to temat tabu, o którym się nie rozmawia, spycha się go na dalszy plan i traktuje tak jakby w ogóle nie istniał. Brak tolerancji wobec odmiennych preferencji seksualnych jest olbrzymia.

Autor ukazuje nam z bliska dwie męskie sylwetki.
Ojca i syna
W pierwszej części to Władysław jest głównym bohaterem książki, który odważnie potrafi się przeciwstawić służbom SB. Poznajemy jego plany, marzenia i stopniowe ich realizowanie. Ma kochającą żonę, dobrą pracę, mieszkanie, samochód oraz najważniejsze - pojawienie się na świecie jego wymarzonego, ukochanego syna, który jak się później okazuje nie jest w stanie spełnić jego wymagań. Rozczarowuje go... Władysław w dość dosadnym przekazie skierowanym do Mirka oznajmia mu, że nie akceptuje homoseksualizmu. Później usuwa się w cień , prawie w ogóle nie rozmawia ze swoim dzieckiem, ale cały czas go obserwuje.
Wtedy to właśnie autor przestawia nam postać syna - to on staje się najważniejszy. Dowiadujemy się, że chłopak przejawia uzdolniania w przedmiotach ścisłych (podobnie jak jego tata).
Widzimy jak młodzieniec sam boryka się z odkrywaniem swojej seksualności oraz ze zrozumieniem zmian, które w nim zachodzą. Nie ma z kim o tym porozmawiać... Zauroczenia i spotkania z kolegami stara się ukrywać przed najbliższymi.

Alan Bielecki w swojej krótkiej powieści przybliża nam czasy w których przyszło żyć bohaterom.  Lata w których nie ma za grosz tolerancji i zrozumienia dla jakichkolwiek odstępstw od normy. Zwalcza się je wrogością i agresją. Tak jest z homoseksualizmem Mirka opisanym w książce oraz wszelakimi przejawami homofobii, które krążą wokół niego.  
Cała rodzina, a zarazem każdy z osobna przeżywa swój własny wewnętrzny dramat. Najbardziej uderzają w czytelnika: nieumiejętność porozumienia, zawziętość oraz brak akceptacji doprowadzające do zerwania więzi, które ich łączyły... 
Największym atutem lektury jest jej minimalizm - zarówno brak długich opisów oraz oszczędność w opisie emocji postaci literackich. To sprawia, że jeszcze bardziej odczuwamy tragizm tej jak się okazuje jednak "nietypowej" polskiej rodziny.

Nie spotkałam wcześniej lektury poruszającej tę tematykę, dlatego w chwili gdy przeczytałam opis "Rówieśnika komputera" zdecydowałam, że chętnie zapoznam się z jej treścią. 
Uważam, że warto było spędzić czas z  książką Alana Bieleckiego! Zmusiła mnie ona do wielu przemyśleń.
Powinno powstawać więcej powieści w których główne wątki poruszałyby delikatne tematy, które nadal pozostają w naszym życiu tylko "zagadnieniami tabu".

* źródło informacji pochodzi z http://labiryntus.pl/

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi

Wyzwanie: POLACY NIE GĘSI II 

Przypominam o moim konkursie z ksiażką "Nocny gość"

wtorek, 15 lipca 2014

Szukanie sensu życia ("Zakochać się" Cecelia Ahern)

"Zakochać się"
Autor: Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 2 lipca 2014
Liczba stron: 416
Moja ocena: 7/10, czyli bardzo dobra

Cecelię Ahern do sławy wyniosła debiutancka powieść "PS Kocham Cię" , na której postawie nakręcono cieszący się ogromnym powodzeniem film. Jej kolejne powieści urzekły czytelników w 46 krajach - tematyka tych książek trafia do serc odbiorców na wszystkich kontynentach , a ich łączny nakład przekroczył już 15 milionów egzemplarzy. Cecelia Ahern zajmuje się również pisaniem scenariuszy seriali telewizyjnych ; m.in. jest współautorką amerykańskiego hitu komediowego "Kim jest Samantha?"*

W życiu człowieka zdarzają się takie chwile w których wszystko zaczyna się sypać. Jedno nieszczęście goni kolejne. Tym samym nie możemy realizować własnych planów. Z każdą nową złą wiadomością nastrój nam się coraz bardziej pogarsza... Pojawia się pytanie: ile jesteśmy w stanie znieść? Dobrze, gdy mamy przy sobie ukochaną, bliską osobę, która nas wspiera i zawsze nas wysłucha. Sama jej obecność nam pomaga, nie pozwala się nam załamać. A co się stanie, jeśli w tym bardzo trudnym dla nas momencie ta osoba nas zdradzi i odchodzi z naszym najlepszym przyjacielem?
Wtedy nasz świat może się całkowicie zawalić...

W takiej właśnie sytuacji znalazł się Adam Basil bohater najnowszej książki Cecelii Ahern. Mężczyzna stoi na moście i chce z niego skoczyć... Depresja oraz przykre wiadomości, które usłyszał doprowadzają do tego, że nie widzi żadnego innego wyjścia jak samobójstwo....

"-(...) To boli.
- Co takiego?
- Konkretnie? Życie. - Zaśmiał się z trudem - Pobudka to najgorszy moment dnia.... od dawna"**

W tym samym miejscu i o tej samej porze pojawia się Christine Rose, jedyna kobieta w grupie gapiów, która bez zastanowienia podąża w kierunku mężczyzny. Chce go uratować za wszelką cenę. Jej przeszłość, dobroć oraz nieustanna chęć pomocy innym (zawodowo pomaga ludziom znaleźć pracę) sprawiają, że nie waha się i po chwil stoi już przy Adamie. Prosi go, aby zrezygnował z zamiaru skoku i  zapewnia go, że pomże mu zmienić jego życie. Basil zgadza się. Zawierają układ, ale z ust mężczyzny pada groźba: "- Przysięgam, że jeśli tak się nie stanie, podejmę kolejną próbę (...) Nie tutaj, ale znajdę sposób, bo nie wrócę do tego, co jest teraz."**
 
Pani Rose ma dwa tygodnie, aby pokazać mu że życie ma sens.
Od tej chwili rozpoczyna się ściganie z nieubłaganym czasem. Los nieznajomego spoczywa w rękach Christine. Musi go lepiej poznać i dowiedzieć się, co przyczyniło się do tego, że znalazł się na dublińskim moście oraz przekonać go, że warto żyć.... Czy jej się to uda?

Christine stara się zastosować kilka rad z poradników, które nałogowo pochłania. Ale po jakimś czasie widzi, że "złote rady" z tych książek to nie do końca jest to co jest potrzebne, aby pomóc podłamanemu przystojniakowi. Dla niego angażuje się całym sercem, bierze urlop w pracy (ale i tak obiera telefony od klienta w potrzebie) i stara się rozwiązać wszystkie problemy Basila oraz odzyskać jego ukochaną.

To jest moje pierwsze spotkanie z twórczością Cecelii Ahern, która dzięki swojej powieści "Zakochać się" dostarczyła do mojego organizmu wielu, niezapomnianych emocji - wzruszeń i radości. Uśmiech pojawiał się na moich ustach równie często jak smutek, w zależności od zabawnych lub gorszych chwil dwójki głównych bohaterów, których bardzo polubiłam. Byłam tuż obok nich. Mocno kibicowałam Christine w jej zamierzeniu. Obawiałam się o Adama i o jego zdrowie psychiczne...  Czułam tę jego niestabilność emocjonalną... Reakcje niedoszłych samobójców mogą być różnie, jeden negatywny impuls może skutkować podjeciem ponownej próby targnięcia na swoje życie...  Nie wiem, czy sama tak jak pani Rose podołałabym takiemu nietuzinkowemu zadaniu, które jest czynem niezwykle szlachetnym, ale również ryzykownym... Co jeśli popełni błąd lub jeśli nie zdąży do urodzin Adama z udowodnieniem mu, że jego życie ma sens. Kobieta wzięła na swoje barki ogromną odpowiedzialność!  Podziwiam ją za jej odwagę, upór, cierpliwość oraz pomysłowość.
To ona w narracji pierwszoosobowej relacjonuje dla nas całe to zdarzenie, nie pomijać niczego z własnych przemyśleń oraz z osobistych bolączek dnia codziennego. Poznajemy zarówno rodzinę i przyjaciół Rose podobnie zresztą jak Basila.Oboje odkrywają przed nami siebie i swoje życie.
Zakończenie powieści nie zaskakuje, można się dużo wcześniej domyślić, jaki los spotka naszą przypadkową dwójkę znajomych.

Książka podzielona jest na rozdziały, a każdy z nich jest zatytułowany i zaczyna się od słowa "jak" - tym samym nawiązując do formy poradnikowej. Lekkość pióra autorki, która potrafi na kartkach powieści doskonale wpleść i mieszać optymizm z pesymizmem oraz dobre, wysmakowane żarty z tragizmem sytuacji tworząc tym samym niepowtarzalny spektakl życia pierwszoplanowych i drugoplanowych bohaterów. Na tych drugich też warto zwrócić uwagę. Swoimi osobowościami i zachowaniami dodają kolorytu tej książce.

Powieść powinny przeczytać zarówno kobiety, ale także mężczyźni, bo każdy odnajdzie w niej wiele dobrego. Możecie znaleźć w niej inspiracje, które pozwolą Wam cieszyć się z małych rzeczy i wspólnie z bohaterami uczyć się radości - kroczek za kroczkiem.
Pomimo trudności jakie spotykają postaci literackie da się poczuć w lekturze powiew nadziei i optymizmu. Pozwala nam ona inaczej spojrzeć na otaczający nas świat i udowadnia, że jeśli tylko zechcemy to jutrzejszy dzień może przynieść pozytywne zmiany. Warto tylko w to uwierzyć.

Cecelia Ahern ma swój własny styl w którym można ZAKOCHAĆ SIĘ. Zaryzykujecie, aby się przekonać, czy tak się stanie?

* opis pochodzi z okładki książki  "Zakochać się" Cecelii Ahern
** cytaty pochodzą z książki "Zakochać się" Cecelia Ahern, kolejno strony: 48 i 49.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
    
Business & Culture - strategie i komunikacja
Wydawnictwu Akurat
Wyzwania:
Czytam opasłe tomiska
"Pod hasłem"

Przypominam o moim konkursie z ksiażką "Nocny gość"
 

sobota, 12 lipca 2014

Czy Ty to ja? ("Szept wiatru" Elizabeth Haran)

"Szept wiatru"
Autor: Elizabeth Haran
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 18 czerwca 2014
Liczba stron: 576
Moja ocena: 8/10, czyli rewelacyjna

Elizabeth Haran urodziła się w Rodezji, ale jeszcze jako dziecko przeprowadziła się z rodzicami do Australii. Jest autorką dwunastu powieści obyczajowych, których akacja dzieje się w egzotycznych australijskich plenerach. Jej książki, których łączny nakład liczy się już w milionach egzemplarzy, cieszą się ogromną popularnością m.in. w Niemczech, Hiszpanii, Czechach i Rosji.*

Rok 1845. Australia. Południowe wybrzeże kontynentu.

Dwie kobiety. Pochodzące z różnych środowisk. Z wyglądu podobne, choć jedna z nich olśniewa urodą. Z charakteru są zupełnie różne. Obie znalazły się na statku "Gazela" tego feralnego dnia, gdy wszyscy ich współpasażerowie zginęli... One cudem ocalały. Uratował je przystojny latarnik.

Jedna z nich to Amelia Divine, bogata rozkapryszona pannica, która zmierza do nowych opiekunów. To oni mają się nią zająć po śmierci jej rodziców i braciszka. 
Podczas ucieczki ze statku swoimi krzykami zmusza swoją służącą Lucy, aby ta odstąpiła jej swoje miejsce w łodzi ratowniczej. Tym samym - swoim egoistycznym zachowaniem skazuje dziewczynę na śmierć...
Druga z nich to Sarah Jones - dziewczyna, u której w domu nigdy się nie przelewało. Od wczesnych lat musi pracować, aby zarobić na utrzymanie. 
W domu w którym była służącą dwie młode zamożne panienki oskarżyły ją o kradzież dlatego też  trafiła do więzienia na pięć lat. Dwa pozostałe lata odsiadki ma odpracować na farmie Evana Finnlaya, który samotnie wychowuje szóstkę dzieci.

Już od początku nie polubiłam pierwszej z kobiet, a drugą obdarzyłam sympatią. Ale wszystko zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni w chwili, gdy uratowane dziewczyny zmierzają do domu latarnika Gabriela Donnelly. Amelia doznaje obrażeń głowy i traci pamięć. Przebiegła Sarah targana sprzecznymi emocjami obawiając się nowego surowego pracodawcy wykorzystuje sytuację i podaje się za pannę Divine. A prawdziwą Amelię przedstawia jako więźniarkę Jones.
Tak oto obie trafią do miejsc, w których początkowo nie powinny się znaleźć. I to z nowymi tożsamościami.

W domu państwa Ashby Sarah podejmuje dalsze kroki gry, którą rozpoczęła. Ma pamiętnik Amelii z którego zaczerpnęła kilka cennych informacji. Dziewczyna staje się bardzo nerwowa. Cały czas obawia się, że wszystko wyjdzie na jaw i trafi ponownie za kratki; ale luksus, dobroć oraz opieka pani i pana domu do którego trafiła, a przede wszystkim majątek który ma otrzymać jako Amelia nie pozwala jej opuścić domu. I jeszcze pojawia się dodatkowy argumentem przemawiający za jej pozostaniem w Kingscote, czyli pojawienie się najprzystojniejszego mężczyzny jakiego w życiu widziała. Marzy tylko o tym, aby zostać jego żoną. Wie, że będzie to możliwe tylko w momencie gdy nadal będzie podawać się za Amelię.

W tym samym czasie prawdziwa Amelia, która nic nie pamięta stara się wypełniać obowiązki narzucone przez farmera. Jednak wszystko czego się chwyta psuje. Nie potrafi wykonać najprostszych czynności. Pracodawca się denerwuje, ale stara się być cierpliwy. Po jakimś czasie kobieta dowiaduje się, że potrafi mówić po francusku i włosku oraz że bardzo dobrze tańczy. Ma dużą wiedzę, którą może się podzielić ucząc córki gospodarza. Tylko pojawia się pytanie, gdzie Amelia pobierała nauki - przecież jest przestępczynią ?

Autorka serwuje nam gratkę z przygód, które spotykają obie kobiety. Na przemian przenosimy się raz do jednej do Kingscone, a po chwili jesteśmy już u drugiej w Przylądku du Couedic. 
Po utracie pamięci Amelii - każda z nich przechodzi diametralną zmianę. Jedna na plus, druga zdecydowanie na minus.  Przyznaję, nie chciałabym nigdy poznać takiej osoby jak Sarah Jones. W pewnym stopniu rozumiem, że początkowo kieruje się pewnymi moralnymi pobudkami, ale później w domu państwa Ashby, gdy jej kłamstwo może zostać rozpoznane posuwa się do zachowań, które nawet mogą zagrażać życiu osobom, które byłby w stanie ją wydać. Dla mnie to jest niewybaczalne.

W powieści poza głównymi bohaterkami pojawia się jeszcze kilka barwnych postaci, które również odgrywają znaczącą rolę w losach "zamienionych" kobiet. Nie są to tylko sami dobrzy ludzie. Niektórzy potrafią ranić innych w taki sposób, aby tylko wszystko potoczyło się według ich planu.
W książce nie zabraknie również miłość - która będzie miała na swojej drodze nie jedną przeszkodę.
Tak, przyznaję w tej powieści wiele się dzieje. Zarówno dobrego jak i złego. I to na cudownym kontynencie. 
Choć książka jest dość gruba pochłania się ją w błyskawicznym tempie. 
Ja po prostu uwielbiam takie lektury!

Dużo dialogów oraz lekkość pióra autorki, która potrafiła doskonale nakreślić czasy w których przyszło żyć postaciom literackim. Z łatwością przeniosła mnie do XIX wieku do urokliwej Wyspy Kangura i jej okolic. Poznałam kilka gatunków zwierząt i roślin o których pierwszy raz słyszę oraz zapoznałam się z kilkoma przesądami Aborygenów.
Wszystko w tej powieści jest dobrze przemyślane i umiejętnie ze sobą połączone.

"Szept wiatru" to powieść, która jest dla czytelnika miłym oderwaniem od szarej rzeczywistości, a zarazem ukazuje szczyptę naszych ludzkich słabości. Intryg, które potrafimy stworzyć. Motywów, które nami kierują. W trakcie czytania poczujemy smak zemsty, zdrady, chciwości, zaborczości ale również miłości, dobroci, troski, opieki oraz chęci zmian na lepsze. 
Książka pozwala również znaleźć podpowiedź na pytania: Czy nawet największe kłamstwo ma krótkie nogi? I czy zawsze powinniśmy wybaczać?
Piękna i ciepła lektura, która zmusza do refleksji.
Zdecydowanie warto po nią sięgnąć!

Elizabeth Haran swoją powieścią "Szept wiatru" już mnie kupiła i od teraz chcę zapoznać się z jej kolejnymi książkami. 
Cieszę się, bo już w lipcu ma pojawić się nowa książka autorki - tytuł  "Pod płonącym niebem". 
Ja pewno ją przeczytam.

* informacja pochodzi z okładki książki "Szept wiatru" Elizabeth Haran
Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
    
Business & Culture - strategie i komunikacja
Wydawnictwu Akurat
Wyzwania:
Czytam opasłe tomiska
"Pod hasłem"

Przypominam o moim konkursie z ksiażką "Nocny gość"
 

środa, 9 lipca 2014

Wyrok: zesłanie ("Syberia. Moje miejsce na ziemi" Theodor Kröger)


"Syberia. Moje miejsce na ziemi"
Autor: Theodor Kröger
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 27 maja 2014
Liczba stron: 440
Moja ocena: 6,5/10, czyli dobra z plusem

Theodor Kröger - Niemiec mieszkający w Petersburgu  w swojej biograficznej powieści pisanej w narracji pierwszoosobowej opisuje to wszytko, co go spotkało gdy rozpoczęła się I wojna światowa. 
Najpierw usłyszał wyrok śmierci po czym został on zamieniony na dożywotny pobyt w miejscu, w którym nikt nie chciałby się znaleźć. W chwili , gdy wmawia się to słowo to każdego ogrania wszechogarniający strach i przygnębienie.... SYBERIA, bo to o niej mowa - to zakątek zapomnianym, w którym w zimie temperatura spada do minus 40 stopni , a w lecie dochodzi nawet do plus 50. 

Kilkudniowa podróż jeńców wojennych skąpana mrozami i śniegami już przybliża autorowi oraz jego towarzyszom, to co będzie ich czekać po dotarciu do celu zesłania.

Miejsce docelowe: miejscowość Nikitino.
To tutaj oraz w okolicznych wioskach toczy się większa cześć powieści.

Początki w nowym miejscu są niezwykle trudne dla Theodora Krögera. Mieszkańcy traktują go jak szpiega i pospolitego mordercę (zabijał w obronie własnej). Nikt nie chce zatrudnić przestępcy, który dzięki znajomościom może chodzić wolno. Fiedia uzyskał więcej przywilejów niż jego jenieccy kompani. Ma możliwość wynajęcia mieszkania.
Mężczyzna pokazuje się z jak najlepszej strony, jest pomocny i godny zaufania. Dzięki temu szybko zyskuje wielu przyjaciół. Tym samym jego sytuacja trochę się poprawia, ale nadal tęskni i czuje się bardzo osamotniony pośród nowych warunków w których przyszło mu egzystować.

"... moja samotność wśród milionów ludzi stawała się z roku na rok coraz większa i większa."*

Bez przerwy myśli o ucieczce - nawet w chwili, gdy poznaje swoją ukochaną. Nie rezygnuje ze swoich planów, ale trochę je modyfikuje - teraz chce uciec wspólnie z nią. Nawet zagrożenia jakie mogą ich spotkać nie są w stanie odwieść go od wyznaczonych zamierzeń.
Dopiero możliwość polepszenia warunków jeńców wojennych dzięki jego aktywności skłania go do pozostania na Syberii.
W Nikitino główny bohater poznaje również złego człowieka, który staje się dla niego największym wrogiem - cały czas pałającym chęcią zemsty...

Autor ukazuje nam kilka lat spędzonych w surowym syberyjskim klimacie, gdzie ludzie borykają się z epidemiami, mrozami, upałami i głodem. Jeńcy wojenni w tym Theodor Kröger nie tracą nadziei, że pewnego dnia będą wolnymi ludźmi. Przyzwyczajają się do codziennych warunków zesłania. Pracują, zakochują się. Zakładają rodziny tak jak Theodor Kröger. Ta namiastka normalności, pozwala im przetrwać... do czasu aż działania wojenne doprowadzają do wypuszczenia najbardziej niebezpiecznych przestępców, którzy niosą wielkie zagrożenie dla mieszkańców Nikitino.  Wspólnymi siłami muszą się bronić przed ich atakami.
Przed kolejnym wyzwaniem stają w jedną z najbardziej srogich zim. Podczas największych mrozów muszą szukać pożywienia. Polować w warunkach w których jest to prawie niemożliwe ponieważ transport z pożywieniem do nich nie dociera. 

Śmierć w tym miejscu czeka na każdym kroku...

Książka zawiera dokładną i bardzo szczegółową relację z dni na zesłaniu. Dla mnie było to kilkanaście godzin w prawdziwym złowrogim miejscu z autentycznymi  bohaterami. Wiadomość, że są to prawdziwe emocje głównego bohatera i wydarzenia  w których uczestniczył silnie na mnie podziałała.
Podczas lipcowych upałów, czytając powieść poczułam na skórze mrozy, śniegi i wszędzie czyhające niebezpieczeństwo. Zrozumiałam, że w tej krainie nie ma niczego pewnego... Ludzie musieli się liczyć z tym , że jutro może się wszystko zmienić; mogą stracić jedyne pożywienie, dach nad głową a nawet najbliższych...

Powieść od pierwszych stron wciąga, ale środkowa część powieści stała się dla mnie trochę nużąca - powodem był zbyt obszerny monotonny opis codzienności. Za to cześć końcowa ścisnęła mnie mocno za serce... Uroniłam nawet pojedynczą łezkę...

Autor w doskonały sposób ukazuje zarówno trudy, ale i zalety pobytu na Syberii. Chwile załamania, depresji ale również radości. Tęsknoty i samotności, a zarazem rodzące się przyjaźnie i miłości. Zakres pomocy innym dla korzyści, ale również szczerego bezinteresownej oddania. Ludzkiego zła i dobra. Chwilowego bogactwa urodzaju oraz pojawiającej się nędzy...

Mówi się, że człowiek jest w stanie przyzwyczaić się do wszystkich warunków, aby tylko przetrwać...
Opis przeżyć Theodora Krögera jest tego potwierdzeniem. Ukazują one, że najgorsze warunki bytowe nie są w stanie złamać człowieka.
Powieść przepełniona jest marzeniami i nadziejami dotyczącymi lepszego jutra, powrotu do najbliższych i do miejsc za którymi tęsknią.

Ta "Syberia. Moje miejsce na ziemi" to realny obraz z którym warto się zapoznać.

Książkę polecam przede wszystkim osobom:
- zainteresowanych tematyką I wojny światowej;
- które lubią czytać powieści na autentycznych wydarzeniach;
- które, szukają odpowiedzi na pytania: "Czy da się i jak żyć na Syberii?";
- które szukają książek pełnych emocji, niosących w sobie wiele wartości oraz zapadających na długo w pamięci.
 
Wspomnę jeszcze, że tytuł i okładka książki idealnie współgrają z jej treścią,

"Pomyślałem sobie, że największą wartością człowieka nie jest praca, ale zrealizowanie czegoś do końca, nawet jeżeli to coś prostego."*

* cytat pochodzi z książki "Syberia. Moje miejsce na ziemi" Theodor Kröger, kolejno strona 432 oraz 397-398.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję 
Wyzwania:
Czytam opasłe tomiska 

niedziela, 6 lipca 2014

Zaproś do siebie "Nocnego gościa" - KONKURS

Dzisiaj 7.07.2014 r., czyli mój blog ma już 5 miesięcy. :)  W podziękowaniu za Waszą obecność tutaj, czytanie moich wpisów, obserwowanie, komentowanie oraz za każde miłe słowo i wsparcie  - bardzo Wam Dziękuję!!!
Wspólnie z Wydawnictwem MUZA SA organizuję konkurs w którym do wygrania jest książka 
"Nocny gość" Fiony McFarlane -> MOJA RECENZJA

Takiego "Nocnego gościa" warto do siebie zaprosić!

 
ZASADY UDZIAŁU W KONKURSIE:

1. Należy być obserwatorem mojego bloga i / lub polubić ŻYĆ NADAL Z PASJĄ na facebooku.
2. Należy w widocznym miejscu umieścić podlinkowany baner konkursowy na swoim blogu, a jeśli nie posiadacie bloga to na swoim profilu na facebooku.
3. Odpowiedz na pytanie:

Najlepszą książką Wydawnictwa MUZA SA, którą przeczytałaś/-eś jest....
 I w jednym zdaniu napisać dlaczego akurat ona.
(Jeśli jeszcze nie czytałaś/eś powieści tego wydawnictwa - to proszę podać tytuł książki, którą chciałabyś/chciałbyś poznać)

4. Proszę podać swój adres e-mail. 
5. Konkurs trwa od 07.07.2014 do 28.07.2014 do godz. 23:59.
6. W konkursie wygrywa jedna osoba. Nagrodą jest książka "Nocny gość" Fiony McFarlane.
7. Fundatorem nagrody jest Wydawnictwo MUZA SA.
8. Koszt wysyłki do zwycięzcy pokrywa właścicielka bloga Żyć nadal z pasją.
9. Wyniki konkursu pojawią się najpóźniej do 5 dni od zakończenia konkursu.
10. Wysyłka nagrody tylko na terenie Polski.
11. Można polubić profil Wydawnictwa MUZA SA na facebooku.
12. Zastrzegam możliwość odwołania konkursu ze względu na małą ilość zgłoszeń.

Wzór: 
Zgłaszam się
Obserwuję jako... /lub Lubię na fb jako...
Baner znajduje się: (proszę podać namiary )
Odpowiedź na pytanie konkursowe:
E-mail:

Wszystkim życzę powodzenia!

czwartek, 3 lipca 2014

Labirynt tajemnic ("Mroczny Anioł" Virginia Cleo Andrews)


"Mroczny Anioł" ( II tom serii)
Autor: Virginia Cleo Andrews

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 18 marca 2014
Liczba stron: 480
Moja ocena: 7,5/10, czyli bardzo dobra z plusem

Cleo Virginia Andrews (06 czerwca 1923 - 19 grudnia 1986 r.), znana lepiej jako V.C. Andrews Virginia C. Andrews. Urodziła się w Portsmouth, Virginia , a zmarła na raka piersi w wieku 63 lat. Andrews pisała powieści typu gotyckiego horroru i sagi rodzinnej, obracające się wokół rodzinnych tajemnic i zakazanej miłości.. Jej powieści zostały przetłumaczone na francuski , włoski , niemiecki , hiszpański, holenderski, japoński, koreański, turecki, grecki, fiński ,węgierski ,szwedzki ,portugalski i hebrajski i są porównywane do powieści Susan Hill , Gwen Hunter i Nora Roberts.*
Fenomen popularności V.C. Andrews trwa nieustannie od czasu wydania „Kwiatów na poddaszu”. Książki autorki, tworzące prawie dwadzieścia bestsellerowych serii, osiągnęły łączny nakład ponad 106 milionów egzemplarzy. *


Do tej pory przeczytałam trzy książki Virginii Cleo Andrews, są to: "Kwiaty na poddaszu", "Płatki na wietrze" oraz z nowej sagi pierwszą część - „Rodzina Casteel”. A teraz zapoznałam się z drugim tomem tego cyklu, czyli z „Mrocznym Aniołem”.

Przeczytanie tej książki polecam osobom, które zapoznały się już z pierwszą częścią - „Rodzina Casteel”. Nie mam dla Was recenzji tego tomu, bo czytałam go dawno temu, jeszcze przed założeniem bloga.
W „Mrocznym Aniele” mamy kontynuację losów - w tej chwili już rozdzielonej rodziny Casteel. Narratorką podobnie jak w pierwszej części jest Heaven. Jest teraz siedemnastoletnią dziewczyną, która przyjechała do swojej prawdziwej babci i jej drugiego męża. Jest to ich pierwsze spotkanie. Dziadkowie mają duży piękny dom, a w ogrodzie labirynt... 
Chcąc ochronić reputację swojej mamy, która zmarła przy jej porodzie - Heaven decyduje się ich okłamać w kwestii swojego wieku. Odejmuje sobie rok, aby nie wyszło na jaw, że jest „wpadką”. To małe kłamstewko nabierze w późniejszej części powieści ogromnych rozmiarów… które popsują wszystkie jej plany. 
Dziewczyna miała bardzo trudne dzieciństwo, które spędzała na Wzgórzach Strachu - poznajemy je w pierwszej części powieści.
Żyła w skrajnej nędzy w trzypokoleniowej rodzinie z 4 rodzeństwa. Ojciec jej nienawidził, za to że jego ukochana zmarła w chwili gdy ona się urodziła. Heaven pomagała swojej macosze prowadzić dom oraz dbać o młodsze rodzeństwo. Trwa to do czasu aż macocha ich opuszcza, a tata każde z dzieci sprzedaje innej rodzinie.  Heaven trafiła do bogatej, apodyktycznej kobiety i jej uległego męża. Zamiast ciepłego kochającego domu,  pojawia się kolejny koszmar… Pokrótce opisałam Wam co działo się w przedniej części. 

Wszystko co spotyka dziewczynę jest górą nieszczęść. Trafia na złych ludzi lub na takich co mają "nierówno pod sufitem”. Ale ona się nie podaje! Pomimo tego, że życie ją kopie ona cały czas się podnosi i walczy.  Ta postawa bardzo mi się podoba. Zawziętość, odwaga i marzenia trzymają ją przy życiu. Cały czas wierzy, że dola jej oraz rodzeństwa odmieni się. 

W "Mrocznym Aniele" młoda kobieta przebywając w przepięknej willi nowo poznanej babci i jej męża marzy o skończeniu studiów i połączeniu rodziny. A dodatkowym jej celem jest udowodnienie ojcu, że potrafi do czegoś dojść. Chce żeby ją w końcu zauważył. Czy teraz ten jej nieszczęsny los się odmieni? Czy uda się złączyć rodzinę? Czy pogodzi się z byłym chłopakiem, a może pojawi się w jej sercu ktoś nowy. Ktoś komu bezgranicznie zaufa i będzie mogła spędzić z nim resztę życia.
Nie będę więcej zdradzać szczegółów fabuły, bo nie chcę Wam psuć przyjemności z przeczytania obu tomów, a gwarantuję, że  będzie się działo i to dużo… Przekonajcie się o tym sami.
Autorka w swoich powieściach tworzy dla bohaterów ich własny zamknięty świat. Jest on oderwany od rzeczywistości, powodem tego jest jest przesyt - wydarzeń , nieszczęść oraz ludzi którzy wyrządzają innym krzywdę. Atmosfera może trochę przypominać baśnie braci Grimm, gdzie szczęście postaci jest chwilowe, a okrucieństwo wysuwa się na pierwszy plan.
Każdy z nowych bohaterów, który pojawia się w powieści ma swoje tajemnice i demony. Miał trudne dzieciństwo. Przeszłość odbija się na ich późniejszych zachowaniach.  Potrafią ranić, niekiedy nawet o tym nie wiedząc. Każdy bohater to ciekawe studium przypadku – nakreślone w umiejętny, dopracowany sposób. Warto zwrócić na to szczególną uwagę. Ich postępowanie zarówno złe jak i dobre ma wytłumaczenie.  Dlatego możemy każdego z nich zrozumieć. Nie skreślać,  bo wiemy "był taki, bo…"; "zrobił to, bo…".
Autorka funduje głównej bohaterce oraz nam ciągłe podróże w nieznane. Zdarzenia, miejsca, postaci - to  wszystko ma swój niepowtarzalny klimat, który mnie przyciąga jak magnes. Nadzieja rodzi się w powieści wielokrotnie. Tak jak w życiu każdego z nas. 
Choć wiem, że radość i szczęście  jest tylko chwilowo. Na dłużej nie może zagościć - nie w powieściach Virginii Cleo Andrews i to jest ich  Wielki Atut.

"Czyż nie tak przebiega życie każdego człowieka - mozolne wzloty i niespodziewane upadki, a pomiędzy tymi dwoma ekstremami najbardziej uczęszczana, równa droga po płaskim terenie?"**

"Mrocznego Anioła" pomimo dużej ilości stron (prawie 500) czyta się bardzo szybko. Ja poznawałam go  w dużym skupieniu i nic nie było mnie w stanie od niego oderwać - podobnie jak przy pierwszej części "Rodzina Casteel". Siedziałam jak na szpilkach i kilka razy na moich ustach pojawiło się zdziwienie: „Przecież to jest niemożliwe”  oraz pytanie czym jeszcze pisarka może mnie zaskoczy.
V.C. Andrews ma niesamowitą wyobraźnię, której może jej pozazdrościć wielu pisarzy. Tworzy swoiste baśnie dla dorosłych. Tylko jestem ciekawe, czy dobrze się kończą. A Wy chcecie się dowiedzieć? Aby poznać odpowiedź trzeba przeczytać całą serię.  Skusicie się na tą nieznaną, pełną niespodzianek, zakrętów i powrotów podróż z Heaven Leigh Casteel? Ja tak!!! Czekam właśnie na wydanie kolejnego tomu.

* zdjęcie okładki pochodzi z http://www.proszynski.pl/; a biografia Virginii C. Andrews z www.webook.pl/ oraz   http://www.proszynski.pl/
** cytat pochodzi z książki "Mroczny anioł" Virginia C. Andrews, strona 423.

Wyzwania:
Grunt to okładka
Biblioteczne
Czytam opasłe tomiska

Informacja: Konkurs z obiecaną wcześniej książką wystartuje w poniedziałek, czyli w dniu w którym blog skończy 5 miesięcy. :)