czwartek, 29 października 2015

# Z zapowiedzi, czyli jakie książki trafią do księgarni w pierwszym tygodniu listopada


"Pamiętnik Christophera. Tajemnica Foxworth Hall"
Virginia C. Andrews
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 360
Data premiery: 3.11.2015

Opis wydawcy:

Kontynuacja bestsellerowego cyklu o rodzinie Dollangangerów.

Duch „Kwiatów na poddaszu” prześladuje nowe pokolenia! 
Siedemnastoletnia Kristin Masterwood w ruinach rezydencji Foxworth Hall przypadkiem odkrywa pamiętnik Christophera Dollangangera. Wkrótce się przekona, że jej matkę, która zmarła, gdy Kristin była mała, łączyły z niesławną rodziną Foxworthów więzi pokrewieństwa, a imponująca i tętniąca niegdyś życiem rezydencja była sceną tragicznych losów nieszczęsnej rodzeństwa Dollangangerów, przez lata więzionych na strychu. Duch kwiatów z poddasza jest tutaj wciąż żywy… 
Christopher miał czternaście lat, kiedy on i jego młodsza siostra Kathy oraz bliźniaki Cory i Carrie stali się więźniami Foxworth Hall w wyniku podłych knowań chciwej matki, żądnej spadku i pieniędzy. Chłopak przez wiele miesięcy podtrzymywał rodzeństwo na duchu, ale nikt nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo ta tragedia wpłynęła na jego psychikę.
Kristin z rosnącą fascynacją śledzi opisaną w pamiętniku zakazaną miłość brata do siostry, a mroczne tajemnice rodu Dollangangerów, w których zazdrość, zawiść i zemsta odegrały niemałą rolę, stają się jej obsesją, coraz bardziej niebezpieczną. Przeszłość zmienia jej życie…


"Playlist for dead. Posłuchaj, a zrozumiesz"
Michelle Falkoff
Wydawnictwo: Feeria Young
Liczba stron: 272
Data premiery: 4.11.2015

Opis wydawcy:

Przychodzisz rano do kumpla i okazuje się, że nie żyje. Coś się stało po wczorajszej imprezie. Zostawił tylko playlistę z dołączoną kartką: „Dla Sama – posłuchaj, a zrozumiesz”.
Jak po tym szoku poskładać historię swego przyjaciela? 
Jak z kolejnych piosenek i własnych wspomnień dojść do prawdy o tym, co się działo w jego życiu? I w twoim własnym życiu – bo okazuje się, że nic nie wydarza się przypadkiem. Nic nie jest obok ciebie. Odtwarzając jego historię, zmieniasz też swoją – bo w twoim życiu pojawia się pewna zagadkowa dziewczyna. 
Szczera, bolesna i fascynująca opowieść o stracie, gniewie i wyrastaniu z przyjaźni, która zawsze nas określała; o trudnym procesie tworzenia siebie na nowo; o znajdowaniu nadziei, gdy wydawałoby się, że przepadła na zawsze; o miłości, która zawsze tli się gdzieś w sercu.


"Zapach ciemności"
C.J.Roberts
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 536
Data premiery: 4.11.2015

Opis wydawcy:

Jeżeli "Dotyk ciemności" cię zaskoczył, to po lekturze "Zapachu ciemności" będziesz porażona. Jeszcze nigdy miłość i przemoc nie były tak blisko…

Oswobodzony z seksualnej niewoli przez pakistańskiego oficera Caleb jest obciążony długiem, który można odkupić wyłącznie krwią. Droga będzie długa i pełna niepewności, lecz los Caleba i Livvie wkrótce się przesądzi.

Czy Caleb wyrzeknie się ukochanej na rzecz zemsty? Jaka jest cena rozgrzeszenia?


"Zagadka Sary Tell"
Kristina Ohlsson
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 480
Data premiery: 5.11.2015

Opis wydawcy:

Pierwsza część nowego dwutomowego cyklu znanej autorki. 

Tamtego dnia, gdy wszystko się zawaliło, padał deszcz. W kancelarii adwokata Martina Bennera zjawia się zdesperowany mężczyzna, który prosi o pomoc dla swojej siostry, Sary.
Problem polega na tym, że kobieta nie żyje.
Zanim odebrała sobie życie, przyznała się do popełnienia pięciu zabójstw. Gazety rozpisywały się o seryjnej zabójczyni i nazywały ją Sarą Texas. Kilka miesięcy po śmierci Sary jej brat postanawia przywrócić siostrze dobre imię i oczyścić ją z winy. Chce też odnaleźć jej zaginionego syna, Mio.
Martin Benner osiągnął w życiu wszystko. Zrobił karierę, miał wiele kobiet, od niedawna opiekuje się swoją czteroletnią siostrzenicą, której rodzice zginęli w wypadku. Benner kocha wyzwania. W poszukiwaniu prawdy popełnia jednak poważny błąd. Dość szybko z szanowanego adwokata staje się pionkiem w grze o tak wysoką stawkę – i w końcu sam musi walczyć o własną przyszłość.

Kristina Ohlsson jest autorką powieści kryminalnych, których bohaterami byli Alex Recht i Fredrika Bergman. „Zagadka Sary Tell” to bardzo realistyczny, a miejscami brutalny thriller, druga część ukaże się w 2016 roku.


"Bazar złych snów"
Stephen King
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 672
Data premiery: 5.11.2015

Opis wydawcy:

Od czasu gdy przed trzydziestu pięciu laty ukazał się jego pierwszy zbiór opowiadań „Nocna zmiana”, Stephen King olśniewa czytelników swoim darem tworzenia krótkiej prozy. W „Bazarze złych snów” zebrał swoje najnowsze opowiadania. Każdy utwór poprzedzony jest krótkim wstępem przedstawiającym jego genezę.

Teksty zawarte w tym zbiorze mają wspólne motywy: zagadnienia moralności, życia pozagrobowego, winy i kary, pytanie, co zrobilibyśmy inaczej, gdybyśmy mogli zajrzeć w przyszłość lub naprawić błędy popełnione w przeszłości.
„Życie po życiu” to historia o człowieku, który umarł na raka okrężnicy i raz po raz przeżywa swoje życie na nowo, powtarzając te same błędy. W kilku opowiadaniach występują postacie, które u kresu życia rozpamiętują swoje zbrodnie i występki. Inne utwory pokazują, jak to jest, kiedy ktoś odkryje w sobie nadprzyrodzone moce – jak felietonista z „Nekrologów”, który zabija ludzi, pisząc ich nekrologi, czy stary sędzia w „Wydmie”, który w dzieciństwie pływał kajakiem na opuszczoną wyspę i widział wypisane na piasku nazwiska nieszczęśników, którzy potem umierali w tragicznych okolicznościach. 
W „Moralności” King opisuje rozpad małżeństwa i życia dwojga ludzi po tym, jak zawierają oni iście diabelski pakt, który początkowo wydaje się całkiem korzystny.
Imponujące, mrożące krew w żyłach, wciągające bez reszty opowiadania z „Bazaru złych snów” są jednym z najpiękniejszych darów Kinga dla jego czytelników.
„Powstały specjalnie dla Ciebie” – pisze autor. „Jeśli chcesz, możesz je obejrzeć z bliska, ale ostrzegam, bądź ostrożny.
Niektóre z nich mają kły”.

***

Jestem ciekawa, która książka Was zainteresowała?

Zapraszam do udziału w konkursie >KLIK<

sobota, 24 października 2015

Klub Murakamiego / Informacja

Klub Murakamiego otwiera się na placu Zbawiciela w Warszawie


Kiedy w 1982 roku japoński pisarz Haruki Murakami zamykał swój jazzowy bar w Tokio, by poświęcić się pisaniu, nie przypuszczał, że ponad 30 lat później kolejny klub firmowany jego nazwiskiem powstanie w Warszawie. Z okazji premiery najnowszej książki japońskiego mistrza słowa „Mężczyźni bez kobiet” 28 października warszawska kawiarnia Karma na siedem dni zamieni się w Murakami Klub.

Intymna atmosfera baru, nić porozumienia z barmanem, szepty tuż nad kontuarem – Haruki Murakami doskonale potrafi oddać klimat miejsca, w którym ludzie szukają ukojenia, zapomnienia i szaleństwa. Nic dziwnego – sam przez siedem lat prowadził jazzowy bar Peter Cat w Tokio. 
To doświadczenie odbija się w siedmiu opowiadaniach zebranych w tomie „Mężczyźni bez kobiet”. 

Jaki klub otworzyłby Murakami dzisiaj? Jakie drinki by serwował? Będzie można przekonać się o tym już 28 października na warszawskim placu Zbawiciela, gdzie o godzinie 18:00 ruszy Murakami Klub. Autor, obsesyjnie unikający mediów i wystąpień publicznych, osobiście wyraził zgodę na otworzenie klubu. 

Już 28 października literacki koktajl będzie serwować Anna Dziewit-Meller w dyskusji z Piotrem Koftą, muzyczne połączenie z Japonią zapewni zespół Nishi no Onkyo wykorzystujący tradycyjny japoński instrument – koto, a barmani Murakami Klubu odkryją przed czytelnikami smak Sputnik Sweetheart czy Norwegian Wood w specjalnie na tę okazję przygotowanych drinkach. Na miejscu będzie można przeczytać wszystkie powieści Murakamiego, a także kupić najnowszą książkę w promocyjnej cenie. Przestrzeń klubu zostanie wypełniona setkami papierowych żurawi z origami, a na ścianach zawisną najpopularniejsze cytaty z twórczości Japończyka i grafiki stworzone przez fanów. 

Przez siedem dni wstępując na plac Zbawiciela, będzie można poczuć się jak w Tokio wprost z kart powieści Harukiego Murakamiego.
Murakami Klub będzie działał do 4 listopada.

Otwarcie Murakami Klubu to kolejna nietypowa akcja związana z książkami Harukiego Murakamiego przygotowana przez Wydawnictwo MUZA SA – w 2013 roku książkę „Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa” można było kupić w specjalnie na tę okazję wyprodukowanych automatach książkowych, natomiast rok później premierę powieści autora uświetniła Kolacja z Murakamim zorganizowana w ponad 30 miastach Polski. 

WSTĘP WOLNY!

Murakami Klub startuje 28 października o 18:00 na Pl. Zbawiciela 3/5 (Coffee Karma)

Link do wydarzenia na FB: https://www.facebook.com/events/620509131422119/

***
Znacie książki Harukiego Murakamiego?
Jaka jest Waszą ulubioną?
***
Ja niebawem zamierzam sięgnąć po powieść pisarza - będzie to moje pierwsze spotkanie z Jego twórczością.
***
Zapraszam do udziału w konkursie >KLIK<

piątek, 23 października 2015

KONKURS #pobandzie



ZASADY UDZIAŁU W KONKURSIE:

1. Należy być obserwatorem mojego bloga I / LUB polubić ŻYĆ NADAL Z PASJĄ na facebooku.

2. Proszę umieścić podlinkowany baner konkursowy na swoim blogu lub  google+ lub na swoim profilu na facebooku.

3. Proszę odpowiedzieć na pytanie konkursowe: 

Ile pytań zadałam Jakubowi Winiarskiemu w Mini wywiadzie, który pojawił się w październiku na moim blogu?
(podpowiedź można znaleźć tutaj ->

4. Każdy uczestnik może się zgłosić do konkursu tylko raz.

Można się zgłaszać do konkursu w komentarzu na blogu LUB 

na fanpage'u ŻYĆ NADAL Z PASJĄ (pod "przypiętym" postem)!


5. Koniecznie proszę podać swój adres e-mail jeśli zgłaszacie się na blogu.

6. Konkurs trwa od 23.10.2015 r. do 14.11.2015 r. do godz. 23:59.

7. W konkursie wygrywa jedna osoba. 
Nagrodą jest książka "Po bandzie, czyli jak napisać potencjalny bestseller" Jolanta Rawska, Jakub Winiarski.
8. Wyniki konkursu pojawią się najpóźniej do 7 dni od momentu zakończenia konkursu.
9. Na dane do wysyłki laureata konkursu będę czekać 5 dni od momentu ogłoszenia wyników na blogu.
10. Nagrodę wysyłam tylko na terenie Polski.
11. Nagrodę wysyłam w terminie - najpóźniej - do 3 tygodni od momentu ogłoszenia wyników 
(jeśli coś by się zmieniło, będę o tym informować laureata w mailu).
12. Można polubić stronę Wydawnictwo Prószyński i S-ka na facebooku. 

Przykładowy wzór zgłoszenia: 
Zgłaszam się
Obserwuję jako... /lub Lubię na fb jako...
Baner znajduje się: (proszę podać namiary )
Odpowiedź na pytanie konkursowe:
E-mail:

Wszystkim życzę powodzenia!

środa, 21 października 2015

Przesyłka z sercem ("Powiedz, panno, gdzie ty śpisz" M.J. Arlidge)


"Powiedz, panno, gdzie ty śpisz"
Autor: M.J. Arlidge
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 7 października 2015
Moja ocena: 8/10, czyli rewelacyjna


M.J. Arlidge przez piętnaście lat pracował dla telewizji, specjalizując się w produkcjach spod znaku drama. Ostatnie pięć spędził przy produkcji kilku seriali kryminalnych dla ITV, emitowanych w godzinach najlepszej oglądalności, w tym The Little House, Undeniable oraz znanych ze stacji Tele 5 Rozdartych. Aktualnie pisze scenariusze do "Milczącego świadka" (w Polsce dostępnego na BBC Entertainment). Prawa do jego debiutanckiej, bestsellerowej książki "Ene, due, śmierć", w której po raz pierwszy pojawia się inspektor Helen Grace, zostały sprzedane do 25 krajów.*

Pierwsza część serii kryminalnej z inspektor Helen Grace, czyli "Ene, due, śmierć" autorstwa M.J. Arlidge całkowicie mnie pochłonęła. 
Czytam dużo kryminałów i thrillerów, ale niestety większość z nich to historyjki o których zapominam kilka dni po odłożeniu ich na półkę lub po oddaniu ich do biblioteki. 
Z książką M.J. Arlidge jest inaczej! 
Minęło już 7 miesięcy od przeczytania przeze mnie tego thrillera, a nadal doskonale go pamiętam i znajduje się on w pierwszej piątce moich ulubionych powieści należących do tegoż gatunku.
Nikogo nie powinno dziwić, że z olbrzymią niecierpliwością oczekiwałam na drugą część - odliczając dni od marca aż do jesienni, kiedy to miała pojawić się jej premiera. Mój apetyt był jeszcze bardziej zaostrzony, bo Wydawnictwo Czwarta Strona na końcu książki "Ene, due, śmierć" umieściło początkowy fragment kolejnego tomu noszącego tytuł "Powiedz, panno, gdzie ty śpisz".

Jest października, a ja z wielką radością, ciekawością i oczekiwaniami otwieram wreszcie drugi tom serii i zatracam się w mrocznym świecie stworzonym przez pana Arlidge.

W dzielnicy o niezbyt dobrej opinii zostaje znalezione ciało mężczyzny. Jest bestialsko okaleczone, a po dokładniejszych oględzinach dowiadujemy się, że jego serce zostało wycięte i zniknęło...
"Czyżby to było trofeum dla zabójcy?" - to była pierwsza moja myśl.
Jednak błędna. 
Przesyłka z sercem dociera pod drzwi rodziny denata.
Z relacji najbliższych wynika, że był to uczynny i bardzo pomocny człowiek. Dobro innych zawsze stawiał na pierwszym miejscu.
Tylko co robił w rewirze prostytutek? Czyżby udzielał tutaj komuś wsparcia?

Już opis tego przerażającego wydarzenia nie pozwala oderwać się od lektury, stawiając przed nami i posterunkowymi wiele pytań, a to jest przecież dopiero początek. 
Po chwili pojawia się kolejna ofiara i kurier zmierzający z tajemniczą przesyłką...
Czas ucieka, a morderca nadal jest na wolności. 
Czy uderzy ponownie i będzie przygotowywał nową paczkę?

Jak widać M.J. Arlidge w drugiej części nie zwalnia tempa, a nawet jeszcze bardziej go podkręca. Pojawiaja się jeszcze więcej krwi i anatomii organów wewnętrznych. 
Oprawca to bezwzględny okrutnik, który potrafi posługiwać się nożem i nie cofnie się przed niczym, aby zrealizować chore pomysły, które zrodziły się w jego głowie.
Tylko, czy przy wyborze swoich ofiar kieruje się osobistym pobudkami, czy jednak są to zupełnie przypadkowe osoby, które znalazły się w niewłaściwym miejscu o złej godzinie?

W tej książce nie tylko śledztwo, ale także postać głównej bohaterki Helen Grace przyciąga dużą uwagę - na pierwszy rzut oka bardzo surowej i zdystansowanej. Pozostali policjanci pełniący służbę też mają interesujące życiorysy. Dzięki autorowi możemy ich bliżej poznać, bo mamy wgląd w ich życie prywatne. Poznajemy ich najbardziej strzeżone tajemnice.
Większość z nich boryka się z problemami i traumami jakich doświadczyli w przeszłości.
To właśnie praca, nierzadko taka ponad miarę daje im chwilowe "wytchnienie" i dlatego nie bacząc na niebezpieczeństwo często podejmują ryzykowne kroki, aby złapać złoczyńcę lub przynajmniej znaleźć mały ślad, który pomoże im go schwytać... Tak jest również w tym przypadku...
Jednak nie wszyscy postępują uczciwie. 
Autor odsłania przed nami negatywne cechy ludzi, dla których liczy się tylko sława i poklask. Zrobią dosłownie wszytko by tylko znaleźć się na piedestale - wykorzystując przy tym naiwność i zaufanie innych oraz czerpiąc zyski z ludzkiej tragedii. 
Ta powieść zdejmuje przed nami maski, które niektórzy potrafią przywdziać ukrywając swoją prawdziwą naturę tworząc wokół siebie wizerunek człowieka bez wad. 

Jeśli zamierzacie sięgnąć po książki M.J. Arlidge (polecam!) to zachęcam do czytania ich w chronologicznej kolejności, bo druga część może Wam zdradzić kilka szczegółów dochodzenia trwającego w pierwszym tomie.

Podsumowując: "Powiedz, panno, gdzie ty śpisz" M.J. Arlidge niczym nie odbiega od fenomenu jego debiutanckiej książki "Ene, due, śmierć". Napięcie sięga tutaj zenitu! Akcja nie zwalnia ani na sekundę, a zakończenie zaskakuje i to bardzo! Chcę czytać więcej tak dobrych, mocnych lektur!
"Powiedz, panno, gdzie ty śpisz" (tak samo jak pierwszą część) dopisuję do listy moich ulubionych thrillerów.

* informacja zaczerpnięta z książki "Powiedz, panno, gdzie ty śpisz" M.J. Arlidge

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję 

Wyzwanie: 

poniedziałek, 19 października 2015

Ślady emocjonalnego chłodu ("Jutro zaświeci słońce" Joanna Sykat)


"Jutro zaświeci słońce"
Autor: Joanna Sykat
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 7 października 2015
Liczba storn: 289
Moja ocena: 7/10, czyli bardzo dobra

Joanna Sykat nie lubi skupiać się na tym, co mało istotne. Z rzeczy ważnych – żona, matka i pisarka, w kolejności zależnej od pory dnia. Wolny duch, który lubi zwiedzać, podglądać i podkradać życiu smaczki i detale. Historie gonią ją wszędzie i domagają się pierwszeństwa. Przybywa ich tak szybko jak autorce siwych włosów na głowie. Do tej pory w książki wykluły się: "Wszystko dla ciebie", "Jesteś tylko mój", "Tylko przy mnie bądź" oraz miniatury: "Biedronki są ważne" i "Macierzynki". *

Anita główna bohaterka książki "Jutro zaświeci słońce" to dorosła, zamężna kobieta, która w dzieciństwie nie zaznała matczynej miłości. Zamiast tak bardzo potrzebnego córce ciepła, uśmiechu, wsparcia i takiej zwykłej, naturalnej codziennej bliskości w kontakcie "mama - dziecko" otrzymała od niej tylko rezerwę, niechęć i chłód emocjonalny. Rodzicielka była obok niej, ale swoją nieprzystępną i apodyktyczną postawą oraz zachowaniem bardzo krzywdziła swoją pociechę.
Dziewczynkę cały czas otaczało krytyczne spojrzenie matki, która nieustannie obarczała ją swoimi uwagami i wyzwiskami. Mała Anitka zaczęła się od niej coraz bardziej odsuwać (choć pragnęła jej akceptacji) szukając oparcia i poczucia bezpieczeństwa w ramionach babci, która chętnie na to przystała miło spędzając czas z wnuczką. Odpowiadała na jej liczne pytania. Bawiła się z nią, a także uczyła. Te chwile były zawsze pełne radości i beztroski.

Teraz dorosła Anita chce się usamodzielnić. Zakochuje się i postanawia zamieszkać ze swoim lubym. Wyznacza sobie cel. Okazuje się jednak, że to nie będzie takie proste jak się początkowo wydawało...
Jej przeszłość, wychowanie, a przede wszystkim wpływ matki nadal jest olbrzymi. Cały jej chwilowy zapał i pozytywne nastawienie znika jak za dotknięciem różdżki. Pojawiają się czarne wizje i wszechogarniający ją lęk i strach...

Książka "Jutro zaświeci słońce" jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Joanny Sykat. Muszę zaznaczyć, że bardzo udane spotkanie.
Autorce udało się z doskonałą precyzją w ciekawy sposób ukazać negatywne skutki toksycznych, nieczułych zachowań matki głównej bohaterki. Jakby się początkowo mogło wydawać ujawniają się one nie tylko w latach dzieciństwa (gdy, pociecha znajduje się pod opieką rodziców), ale także w całym jej dorosłym życiu, i to z nadwyżką... W tym przypadku nie pomogła nawet należyta opieka i troskliwa uwaga ze strony jej babci.
Siła manipulacji matczynej ma zbyt dużą moc oddziaływania! Wystarczy kilka słów rodzicielki w których często nie brakuje obelg, by sprawić że jej córka nawet gdy jest na dobrej drodze by odnieść sukces nagle zaczyna tracić grunt pod nogami... Jej poczucie wartości coraz bardziej się obniża. W ogóle w siebie nie wierzy! Jej myśli stają się bardzo pesymistyczne i krążą wokół obaw i czarnowidztwa: że to co zamierzała zrobić na pewno się jej nie uda... W jej głowie pojawia się przekonanie, że powinna była posłuchać matki, bo nigdy do niczego w życiu nie dojdzie...

Czytelnicy są świadkami szkodliwej i niszczącej relacji jakie łączą te dwie kobiety. Edyta chce mieć swoją córką cały czas blisko siebie, aby ją kontrolować i nią dyrygować, a Anita nie potrafi powiedzieć: "STOP" / "DOŚĆ" i się od niej odciąć, aby zatroszczyć o swoje szczęście i o męża, którego cierpliwość związana z zaistniałą sytuacją jest na granicach wytrzymałości...

Cała opowieść przedstawiona w książce "Jutro zaświeci słońce" przybiera formę szczerego i bardzo przejmującego monologu Anity. Opisana historia sprawia, że z jej kart falami wypływają wszystkie przykre i bardzo bolesne przeżycia bohaterki. Ta wypowiedź jest tak mocno przesycona emocjami, że nie sposób nie odczuć ich z całą ich intensywnością... Czasami na usta aż cisną się pytania: "Jak to się mogło stać, że to uzależnienie od "złej" matki może być aż tak silne? I jak można zabiegać o zainteresowanie osoby,  która bez przerwy nas dołuje?"
Na pewno ta powieść pozostanie w mojej pamięci na dłużej, bo zmusiła mnie do wielu głębokich przemyśleń...
Momentami w relację głównej bohaterki wkrada się troszkę chaosu, ale tutaj jest to zdecydowanie jej dużą zaletą, która nadaje przemowie autentyczności.
W książce nie zabraknie również tajemnic, które autorce udało skrzętnie ukryć. W pewnym momencie ujrzą światło dzienne odkrywając przed nami jeszcze większe zawiłości w rodzinnych relacjach, ale też wiele tłumaczą.

Ta powieść wstrząsa, zaskakuje i nie pozwala o sobie zapomnieć!
Polecam!

* informacja zaczerpnięta ze strony http://czwartastrona.pl/

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję 

Wyzwanie: 

czwartek, 15 października 2015

Mini wywiad z Jakubem Winiarskim współautorem książki "Po bandzie, czyli jak napisać potencjalny bestseller"



Opis wydawcy: „Po bandzie” to pierwszy kompleksowy polski poradnik dla pisarzy początkujących, średniozaawansowanych, a także dla tych, którzy uważają się za zaawansowanych i myślą, że o pisaniu wiedzą już wszystko.
Z książki dowiesz się między innymi:
- jak zacząć i jak doprowadzić swój pisarski projekt do szczęśliwego końca
- jak wykreować fascynujących, niezapomnianych bohaterów 
- jak ułożyć fabułę, poprowadzić narrację i zbudować najlepszy możliwy dialog
- jak napisać scenę erotyczną oraz wykreować porywającą intrygę
- jak być dowcipniejszym pisarzem i w pełni wykorzystać poczucie humoru, które masz
- jak uniknąć pisarskiego bloku i kontynuować mimo przeciwności 
- dlaczego wybór miejsca akcji jest kluczowy i jak tworzyć najlepsze dekoracje
- czy zasada „Pokazuj, nie stwierdzaj” zawsze się sprawdza.

Dodatkowo książka zawiera rozmowy:
- ze specjalistką od prawa autorskiego – żebyś wiedział, jaka umowa jest dla Ciebie najlepsza
- z agentką literacką – żebyś mógł zdecydować, czy warto mieć agenta od razu, czy lepiej poczekać
- z redaktorką wydawnictwa – żebyś wiedział, na czym tak naprawdę polega współpraca z wydawcą i redaktorami.
Książka przedstawia najnowocześniejsze podejście i jest dziełem opartym w dużej mierze na teorii i praktyce Jakuba Winiarskiego, pisarza od kilku lat będącego też najskuteczniejszym polskim nauczycielem „creative writing”, którego uczniowie, jak Marta Zaborowska, Nikodem Pałasz czy Katarzyna Kołczewska zdobywają serca czytelników. Zaproszona do projektu Jolanta Rawska wzbogaciła „Po bandzie” o inny punkt widzenia – wszystko po to, aby każdy mógł wybrać, co dla jego pisania najlepsze.

**** 

Biorę udział w akcji #pobandzie prowadzonej przez 
Dzięki niej mogłam zadać trzy pytania Jakubowi Winiarskiemu współautorowi poradnika
"Po bandzie, czyli jak napisać potencjalny bestseller".

Kwiatusia: Czy aby napisać dobrą powieść trzeba mieć do tego wrodzone predyspozycje (choć trochę talentu), czy jednak to nie ma znaczenia, bo wszystkiego można się nauczyć, wyćwiczyć ?

Jakub Winiarski: Trochę talentu i dużo samozaparcia, żeby jednak te kilkaset godzin przed komputerem odsiedzieć. To się przydaje na początek. Oczywiście, można się wyćwiczyć. Można wyrobić w sobie nawyk – to trwa około miesiąca – i wtedy jest łatwiej. Najważniejsze jednak, że technik pisarskich, rzemieślniczej wiedzy na temat konstruowania bohaterów, pisania dialogów, robienia dekoracji itd. można się nauczyć. Na dobrych kursach, prowadzonych przez ludzi z doświadczeniem, lub z książek takich, jak „Po bandzie”. 

K: Jak to jest z weną twórczą? Czy jeśli w trakcie pisania dopada nas niemoc twórcza to powinniśmy poczekać na powrót kapryśnej weny, czy jednak nie przerywać i pisać dalej mimo wszystko?

J.W.: Wena jest ważna przy pisaniu wierszy. One powstają zwykle, przynajmniej częściowo, w natchnieniu. Pisanie prozy wymaga raczej dyscypliny. Rzecz jasna, jeśli ktoś pragnie pisać tylko natchnionymi zdaniami, no to powinien czekać, aż mu wena wróci. Z tego co wiem, większość autorów nie bawi się jednak w takie bzdury i po prostu, jak ma coś do napisania to siada i pisze. A jak nie ma, to nie siada i nie pisze. Być może tym zawodowcy, którzy to i owo wiedzą, różnią się od amatorów, którym to i owo się tylko wydaje.

K: Czy zdarza się, że podczas trwania kursu dostrzega Pan, który z uczniów ma szansę napisać bestseller? Na przykład po przeczytaniu fragmentu jego tekstu/ opowiadania?

J.W.: Tak. Często tak było i nadal bywa, że już po pierwszym krytycznym omawianiu czyjegoś tekstu stwierdzałem: „Ty na pewno dasz radę”. Ostatnio Marta Zaborowska, której już trzeci kryminał, „Gwiazdozbiór”, ukazuje się właśnie w prestiżowej „czarnej serii” tego samego wydawnictwa, które opublikowało „Millenium” Stiega Larssona, przypomniała mi, że kiedy się pierwszy raz spotkaliśmy i kiedy po raz pierwszy jej pracę zobaczyłem, powiedziałem: „Wierzę w ciebie. Będziesz mieć tę książką”. I nie pomyliłem się. Marta ma już trzy książki i jak dla mnie jest cesarzową polskiego kryminału. Podobnie było z Katarzyną Kołczewską, Nikodemem Pałaszem, Dorotą Ponińską, Sandrą Stawińską, Jolantą Czarkwiani, Matyldą Man, Magdaleną Żelazowską, Bożeną Mazalik, Marią Krzak, Grzegorzem Majewskim i jeszcze kilkoma co najmniej osobami. Wystarczyło mi zobaczyć, jak te osoby traktują pisanie, jak się angażują w doskonalenie warsztatu i wiedziałem, że oni napiszą to, co będą chcieli napisać. I że zostaną pisarzami czy pisarkami. Muszę też powiedzieć, że w takiej swojej ocenie nie pomyliłem się, jak do tej pory, ani razu. To znaczy ani razu nie powiedziałem komuś, że widzę w nim pisarza czy pisarkę, a on czy ona potem nic nie opublikowali. Teraz też od pewnego czasu mam na oku kilka takich osoby, co do których jestem pewien, że w przeciągu roku, góra dwóch zadebiutują i to bardzo dobrze. Adam, Bogdan, dwie Karoliny, Agnieszka, Magda i Krzysztof – bo o nich mowa – ciężko pracują na swój pisarski debiut i jestem o ich przyszłość spokojny.

****

Ps. Wkrótce pojawi konkurs z książką 
"Po bandzie, czyli jak napisać potencjalny bestseller" :)
Jeśli jesteście zainteresowani to zaglądajcie na mojego bloga i fanpage! :)

środa, 14 października 2015

# Z zapowiedzi, czyli najbliższe październikowe premiery książkowe

21 października to dzień premier trzech ciekawie się zapowiadających książek:


"Czy wspominałam, że Cię kocham?"
Tom I
Estelle Maskame
Wydawnictwo Feeria Young
Liczba stron: 408

Opis wydawcy:

Pierwszy tom uzależniającej opowieści o zakazanej miłości pióra nastoletniej
debiutantki!

Estelle Maskame zaczęła zamieszczać kolejne rozdziały swojej książki na platformie
Wattpad, gdy miała 17 lat. Od razu zyskała rzesze wiernych czytelniczek i została nazwana
„głosem pokolenia”. Oficjalnej premiery pierwszego tomu i kolejnych części książki
z niecierpliwością oczekują fani z całego świata.

Rodzice Eden Munro rozwiedli się już kilka lat temu, i od tego czasu dziewczyna nie widziała swojego ojca. 
Teraz jedzie z Portland do Santa Monica w Kalifornii, by spędzić lato
z nim i jego nową rodziną: żoną i jej trzema synami, z których każdy jest obdarzony silnym charakterem. 
Najstarszy z nich, Tyler Bruce, to zbuntowany nastolatek o wybuchowej naturze
i wybujałym ego, kompletne przeciwieństwo przyrodniej siostry. On i jego paczka biorą Eden
pod swoje skrzydła, pozwalając jej doświadczyć zupełnie nowych dla niej przeżyć – imprez,
plażowania i… łamania zasad. 
Tyler pozostaje dla niej zagadką, a im bardziej stara się go rozgryźć, tym mniej o nim wie i tym bardziej czuje, że rodzi się między nimi coś więcej.
A przecież nie powinna interesować się swoim przyrodnim bratem w ten sposób. 
To zakazane!
Ale jak powstrzymać uczucia, których nie da się opanować?


"Zaginięcie"
Remigiusz Mróz
Wydawnictwo Czwarta Strona
Liczba stron: 509

Opis wydawcy:

Trzyletnia dziewczynka znika bez śladu z domku letniskowego bogatych rodziców. 
Alarm przez całą noc był włączony, a okna i drzwi zamknięte. 
Śledczy nie odnajdują żadnych poszlak świadczących o porwaniu i podejrzewają, że dziecko nie żyje.

Doświadczona prawniczka, Joanna Chyłka, i jej początkujący podopieczny, Kordian Oryński, podejmują się obrony małżeństwa, któremu prokuratura stawia zarzut zabójstwa. 
Proces ma charakter poszlakowy, mimo to wszystko zdaje się wskazywać na winę rodziców – wszak gdy wyeliminuje się to, co niemożliwe, cokolwiek pozostanie, musi być prawdą…


"A potem przyszła wiosna"
Agnieszka Olejnik
Wydawnictwo Czwarta Strona
Liczba stron: 389

Opis wydawcy:

Pola Gajda jest znaną aktorką. Jak przystało na prawdziwą gwiazdę, żyje w zawrotnym tempie: praca na planie, wywiady, imprezy u producentów i związek z celebrytą. Jej życie nie jest jednak wyłącznie pasmem sukcesów i radości, bowiem prześladuje ją wścibski paparazzo.

Pewnego dnia Pola znajduje w internecie zdjęcie swojego ukochanego z inną kobietą. W jednej chwili cały jej świat rozsypuje się niczym zamek z piasku. Zdrada ukochanego tylko uwidacznia pustkę, w którą zamieniło się jej życie w blasku fleszy.

Agnieszka Olejnik w sposób niezwykle przekonujący ukazuje zarówno najczarniejszy smutek, jak i budzącą się na nowo nadzieję i radość życia.
„A potem przyszła wiosna” to przepiękna opowieść o tym, co w życiu naprawdę ważne.

***

Która z tych książek Was zainteresowała?

wtorek, 13 października 2015

"... słyszę ich dudnienie w uszach, ostrzegające, że zbliża się dziewiąta, godzina elektrowstrząsów..." ** ("Twarze w wodzie" Janet Frame)


"Twarze w wodzie"
Autor: Janet Frame
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2 czerwca 2015
Liczba stron: 320


Janet Frame (1924-2004) była jedną z najwybitniejszych nowozelandzkich pisarek. Jej książkę "Anioł przy moim stole" magazyn Sunday Times określił mianem najlepszej autobiografii dwudziestego wieku. Autorka wyróżniana została prestiżowymi nagrodami. Przez wiele lat była wymieniana w gronie kandydatów do literackiej nagrody Nobla. Jej dzieła chętnie filmowano. Pisarka przez wiele lat zmagała się z dolegliwościami psychicznymi. *

Czytałam dwie poprzednie książki wydane przez Wydawnictwo Replika, czyli "Życie to nie bajka” Joanne Greenberg oraz "Przerwana lekcja muzyki" Susanna Kaysen, których to bohaterki opisują swój pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Obie opowieści oparte są na prawdziwych przeżyciach autorek.
"Twarze w wodzie" się od nich różni, bo na początku książki możemy przeczytać, że pomimo tego, że jest ona napisana w formie dokumentalnej jest to tylko fikcja literacka.

Poznajemy tutaj młodą nauczycielkę Istinę Mavet. Jest to bardzo wrażliwa osoba, zagubiona i czasem niezrozumiana przez innych. Pewnego dnia zostają u niej zdiagnozowane zaburzenia natury psychicznej. 
Trafia ona do szpitala psychiatrycznego.
Pierwszoosobowa narracja ukazuje nam "od wewnątrz" miejsce, którego już sama nazwa wielu z nas przeraża.
Relacje opisane przez Mavet w pełni to potwierdzają i mogą tylko pogłębić nasz strach... Metody leczenia, które główna bohaterka nam przedstawia (obecnie większości z nich już się nie stosuje) napawają grozą, a także pewnym oburzeniem. Najsłynniejsze z nich to: elektrowstrząsy i lobotomia. Pierwsze z nich sprawiają, że pacjenci szpitali żyją w nieustannym lęku przed tym porannym zabiegiem, który może nawet doprowadzić do śmierci... Te obawy nie pojawiają się u nich tylko z rana (kiedy to zabieg jest stosowany), ale towarzyszą im na okrągło - bo przecież mogli dzień wcześniej nawet nieświadomie źle się zachować - tym samym automatycznie trafiając na listę "skazanych" na ten "koszmarny" zabieg.
Drugi z nich to operacja mózgu - lobotomia - polegająca na przecięciu włókien nerwowych łączących czołowe płaty mózgowe ze strukturami międzymózgowia. Celem jest redukcja procesów emocjonalnych, które zwykle towarzyszą procesom poznawczym – myślom i wspomnieniom (natrętnym myślom lub halucynacjom). Głównie stosowana, gdy nie były jeszcze dostępne skuteczne leki psychotropowe. Jednym z poważniejszych skutków ubocznych lobotomii przedczołowej jest utrata przez pacjenta poczucia "ciągłości własnego ja", świadomości, że jest tą samą osobą, którą był wczoraj i będzie jutro.***

U pacjentki Istiny podczas kilkuletniego przebiegu choroby, stwierdzano zarówno poprawę jej stanu zdrowia, ale również jej reemisję. Był nawet moment w którym została wypisana do domu - jednak musiała ponownie wrócić na oddział. Kobieta w przeciągu kilku lat znalazła się aż w dwóch szpitalach i "wędrowała" po różnych oddziałach. Jednak ta najgorsza wizja elektrowstrząsów towarzyszyła jej nieustannie. A później jeszcze doszła lobotomia...
Dzięki tej książce jesteśmy świadkami różnic jakie panują na poszczególnych oddziałach, ich specyficznej atmosfery oraz podejścia personelu do chorych. Na każdym z nich panują inne reguły. Na jednych z nich da się odczuć, że nadzieja na wyzdrowienie pacjentów nie opuszcza, a na innych już w ogóle zanikła - sprawiając, że pacjenci jeszcze bardziej zamykają się w swoich światach fantazji lub wzmaga się u nich agresja.
Te niekorzystne zmiany też widoczne są u głównej bohaterki. Im bardziej oddalała się od oddziału, który dawał każdemu pewną nawet minimalną "szansę" i na którym dało się odczuć zalążki "normalności" - tym bardziej nasilały się u niej zaburzenia psychosomatyczne... 

Ukazane przez narratorkę zachowanie personelu ma też wiele do życzenia. Widoczny jest brak empatii i często duże zaniedbania z ich strony - a to na pewno nie pomaga powrócić do zdrowia tylko jeszcze bardziej pogrąża pacjentów w marazmie, apatii i poczuci beznadziei... Tylko spodziewana "odgórna" kontrola wymuszała chwilowe wprowadzenie na oddział ładu i porządku.

Janet Frame w książce "Twarze w wodzie" udało się ukazać mocny i wstrząsający obraz codzienności pacjentów oddziałów szpitala psychiatrycznego z pierwszej połowy XX  wieku. Wnikliwie odsłania przed nami lęki, przemyślenia, dolegliwości i problemy z jakimi się tutaj zmagają... Zapewne nierzadko panujące za tymi zamkniętymi drzwiami realia oraz formy stosowanych terapii - mogły bardziej im zaszkodzić niż pomóc wyzdrowieć i opuścić szpital psychiatryczny...
To miejsce aktualnie nadal jest tematem tabu, ale pozostaje mieć nadzieję, że panują tu warunki bardziej sprzyjające poprawie samopoczucia, a metody leczenia i nastawienie personelu są bardziej ludzkie niż te opisane przez panią Frame. 

Książkę polecam osobom zainteresowanym taką tematyką.

(Edit - 15.10) Dzisiaj obejrzałam przejmującą ekranizację autobiograficznej książki "Anioł przy moim stole" Janet Frame o takim samym tytule. U pisarki zdiagnozowano schizofrenię. Przez kilka lat leczyła się psychiatrycznie. Była poddawana elektrowstrząsom. Napisanie książki "Twarze w wodzie" było w pewnym rodzaju formą jej terapii. Opisy w powieści "Twarze w wodzie" były tak prawdziwe, że podczas czytania przypuszczałam, że wiele z nich może być opartych na przeżyciach autorki...
Większość na pewno jest.
Film "Anioł przy moim stole" też Wam polecam.

* informacja zaczerpnięta z okładki książki "Twarze w wodzie" Janet Frame i https://pl.wikipedia.org/wiki/Janet_Frame
** cytat pochodzi z książki "Twarze w wodzie" Janet Frame, strona 35. 
*** informacja zaczerpnięta z https://pl.wikipedia.org/wiki/Lobotomia


Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wydawnictwu Replika

piątek, 9 października 2015

Zwykły Niezwykły Dom ("Płacz wilka" Ewa Formella)


"Płacz wilka"
Autor: Ewa Formella
Wydawca: Ewa Formella - Self-publishing / Książka wydana nakładem własnym autora
Data wydania: rok 2014
Liczba stron: 206
Moja ocena: 7/10, czyli bardzo dobra


Ewa Formella, z pochodzenia Ślązaczka, od ponad 30 lat mieszka na terenie Trójmiasta. Pisać zaczęła w roku 2010, a jej debiutancka powieść pt. "Leśniczówka" ukazała się rok później na półkach księgarskich. Na swoim koncie pisarskim ma pięć książek z gatunku literatury kobiecej. Pisarka i blogerka, uznana w blogoserze Literatem Czerwca 2013.
Swoje książki publikuje również jako e-booki.*

"Płacz wilka" jest to trzecia książka Ewy Formelli po którą sięgnęłam z wielką przyjemnością i takim samym zaciekawieniem. Wcześniej przeczytałam powieści: "Lawenda" i "Pamiątka z Paryża" - obie z nich wspominam bardzo miło.
Lubię książki pani Ewy, bo każda z nich niesie w sobie zarówno prawdziwą cząstkę bólu oraz smutku, którego doświadczają postaci literackie, ale także ich mniejszych i większych radości, które w pewnym momencie rozgoszczą się w ich sercach. Dużo jest również w tych opowieściach ciepła, nadziei oraz miłości do drugiego człowieka. Nie można przejść obojętnie obok tych powieści. Pozostają w pamięci na dłużej.

Hania Sztok główna bohaterka książki "Płacz wilka" jest studentką. Mieszka na stancji u życzliwej i bardzo opiekuńczej starszej pani Janiny. 
Pewnego dnia otrzymuje wiadomość, że została spadkobierczynią dużego domu. Ta sytuacja bardzo ją zaskoczyła i wydaje się dziewczynie tym bardziej dziwna, bo jej ojciec nie utrzymywał z nią kontaktu... Jednak decyduje się pojechać i zobaczyć ten budynek o istnieniu którego wcześniej nie wiedziała.
Na miejscu odkrywa, że dom położony jest na odludziu... W lesie. Trochę obawia się tego, że będzie musiała tutaj samotnie spędzić czas... Jednak ponownie zostaje zaskoczona, bo dowiaduje się że ten dom jest pełen ludzi. I to ludzi niezwykłych. Ludzi którzy skrywają wiele tajemnic. Ludzi, którzy przeszli w swoim życiu wiele, którzy nie raz uronili wiele łez, doświadczyli wiele przykrości i teraz próbują odbudować swój świat na nowo. Ludzie ci darzyli jej ojca wielkim zaufaniem i przyjaźnią. 

Hania, a ja wspólnie z nią odnalazłam w tym miejscu prawdziwe ciepło ogniska domowego pełne zrozumienia i sympatii. A najpiękniejsze w tym jest to, że taką atmosferę potrafią stworzyć ludzie, którzy w znacznej większości wcześniej się nie znali. 
Jak już raz przekroczy się próg tego domu to już trudno go później opuścić! Nowa właścicielka pośród tych ludzi czuje się jak u siebie. Zapewnia ich, że z jej strony nic im nie grozi.
Na horyzoncie pojawia się jednak inne zagrożenie - jest jeszcze jeden współwłaściciel nieruchomości. Dla tej osoby -w przeciwieństwie do Hani - liczą się tylko pieniądze, a nie dobro drugiego człowieka...
Czy uda się uratować dom?

Ewa Formella pozwala nam stopniowo poznać i zrozumieć bolesną przeszłość wszystkich mieszkańców domu, a także ujrzeć chwilę w której ich życie się zmieniło i dało nową szansę od losu. Dzięki ich wspomnieniom dotyczących człowieka, który zebrał ich wszystkich pod jednym dachem - główna bohaterka będzie mogła zobaczyć - ich oczami - oblicze swojego taty Andrzeja.
Skrywane od lat tajemnice jej rodziny właśnie teraz chcą ujrzeć światło dzienne.
Wspaniała muzyka, listy, sny, a nawet tytułowy wilk - mogą pomóc odkryć prawdę.

Autorka po raz kolejny potrafiła opowiedzieć historię która rozgrzewa serca. Przywraca wiarę w człowieka i w jego bezinteresowną pomoc. Każdy z nas przecież może w pewnym momencie swego życia stracić wszystko... A nawarstwiające się problemy, pogłębiająca się tęsknota za tym co było i często towarzysząca temu samotność - sprawiają, że nasz zapał i wcześniejsza energia do działania może nas opuścić. Wtedy potrzeby jest nam ktoś, kto wyciągnie do nas rękę, pomoże wstać po "upadku" i powie, że "będzie dobrze".
Ci wszyscy ludzie zamieszkujący ten cudowny, jedyny w swoim rodzaju dom we właściwym momencie spotkali na swojej drodze takiego dobrego druha. Zaprosił ich do siebie. Obdarzył zaufaniem. Udzielił schronienia i postarał się, aby ponownie odkryli sens życia i uwierzyli w siebie.

"Płacz wilka" podobnie jak poprzednie książki autorki bardzo dobrze mi się czytało. Lektura wywołała u mnie wiele emocji i skłoniła do refleksji.
Na pierwszy plan wysuwają się w tej powieści wspaniałe ludzkie zachowania w których nie brakuje empatii, dobroci, uczynności, wyrozumiałości i pomocy bliźniemu - o których niestety w dzisiejszych czasach, gdy wszyscy jesteśmy zabiegani w pogoni za pieniądzem dość często zapominamy. Nawet o tych małych miłych gestach, a krzywdy innych nawet nie zauważamy lub nie chcemy widzieć.
Czasem może warto byłoby się choć na chwileczkę zatrzymać i podać innym życzliwą dłoń...

Książkę "Płacz wilka" Ewy Formelli gorąco Wam polecam!


Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję
Autorce


* informacja zaczerpnięta z okładki książki "Płacz wilka" Ewy Formelli


Wyzwanie: 

wtorek, 6 października 2015

" „W oczach jej błękitu" kończyłem przy mikroskopijnym biurku „odziedziczonym” po żonie. " - wywiad z Jackiem Brzozowskim

Wywiady z pisarzami wracają! :)
Postaram się, aby od teraz częściej się pojawiały na blogu.
Będzie dużo o pasji, książkach, pisaniu - jego łatwiejszych i trudniejszych aspektach.
A także zdjęcia miejsc w których powstają wspaniałe powieści oraz fotografie domowych biblioteczek
(bo, kto nie jest ciekawy - co czytają Autorzy? ;))
Serdecznie Was ZAPRASZAM :)

***

Dzisiaj rozmawiam z Jackiem Brzozowskim autorem książek"Horyzont zdarzeń" i "W oczach jej błękitu"(miałam możliwość przeczytać i zrecenzować tę powieść).

Nad jeziorem Como
Jacek Brzozowski, rocznik 79. Opublikował „Horyzont zdarzeń” (grudzień, 2010 r.), jedyną powieść o tajemnicy wylatowskich kręgów w zbożu i kompleksu "Riese" w Górach Sowich k. Wałbrzycha. Mocne zakorzenienie w rzeczywistości, dociekliwość i połączenie różnych nietypowych faktów z całego świata – to cechy charakterystyczne jego prozy.*
W 2015 roku wydał drugą książkę "W oczach jej błękitu".




PROFIL AUTORA NA FACEBOOKU - KLIK

OFICJALNA STRONA KSIĄŻKI "W OCZACH JEJ BŁĘKITU" - KLIK                                           



Kwiatusia: Wywiad rozpoczniemy od pytania o PASJĘ – czym ona dla Pana jest? Czy wyobraża sobie Pan życie bez niej?

Jacek Brzozowski: Gdyby nie pasja, która dla mnie osobiście jest motorem twórczych działań, nasz los zapewne nie różniłby się znacząco od doli zwierząt zaprzęgniętych w kieracie. Wydaje się być nieustannym pościgiem za nieosiągalnym. Dopóki trwa pogoń, dopóty mamy napęd – czyli waśnie pasję.

K: Kiedy narodziła się u Pana chęć napisania książki? Czy w tej chwili spontanicznie chwycił Pan za długopis, usiadł przed klawiaturą komputera; a może wrócił Pan do tego pomysłu po pewnym czasie?
           
JB: Chciałbym powiedzieć, dla efektu, że było to jak grom z jasnego nieba: któregoś dnia zmywałem garnki i nagle rzuciłem wszystko, usiadłem nad klawiaturą i pracowałem trzy dni bez przerwy. Znaleziono mnie bez tchu, z plikiem pogniecionych kartek w garści.
            Rzeczywistość wygląda jednak bardziej, nomen – omen, prozaicznie. Po pierwsze mam zmywarkę. Poza tym, nie mogę sobie pozwolić czasowo na podobne porywy.
            Po prostu kiedyś, zaczynając pracę jako rzecznik prasowy, byłem pod ogromną presją każdego słowa. Zadania bardzo często przynosiłem do domu. Dla relaksu, na marginesie pisanych sprostowań, powstawały niewielkie notatki. Z nich dłuższe akapity, a z tych – pierwsze opowiadania. Sposób konstruowania prozy zaskoczył mnie i okazał się na tyle frapujący, że odciągał moją uwagę od stresu wywołanego właściwą pracą.

K: „Horyzont zdarzeń” to Pana debiutancka powieść sensacyjna z pogranicza science – fiction, która oparta jest na zdarzeniach autentycznych. Czy łatwiej napisać książkę w której wydarzenia miały miejsce w rzeczywistości, czy jednak powieść w której wszystko jest fikcją literacką?
           
Staram się być w miejscach, które opisuję
JB: Myślę, że to pierwsze. Tak naprawdę cały czas czekam na czytelnika, który pokusi się o sprawdzenie nieraz wyjątkowo niezwykłych faktów, które przytaczam w swoich powieściach. To wokół nich buduję przygody moich bohaterów. Reszta, czyli miejsca i wydarzenia historyczne - to rzeczywistość. 
Tak było także w przypadku „WOJB”. Dla przykładu podam, że już w „HZ” napisałem o podziemiach dolnośląskiego kompleksu militarnego „Riese” i obiektach, które on skrywa. Teraz głośno jest o tzw. „Złotym pociągu”. A minęło już pięć lat od wydania tamtej powieści.
          
Codziennie bombardowani jesteśmy setkami informacji. Część z nich jest trudna do pojęcia lub zaakceptowania. Mimowolnie wyławiam dziesiątki takich perełek. Niektóre z nich umieszczam w książkach. Łatwiej mi wówczas przejść nad tym do porządku. Poza tym, fabuła całkowicie zmyślona nie wzbudzałaby we mnie aż takich emocji.

K: Czy przed przystąpieniem do pisania książki „W oczach jej błękitu” miał Pan już stricte określoną fabułę; czy bohaterowie, ich losy, zwroty akcji powstały dopiero z chwilą tworzenia powieści?

stare miejsce do pisania - z tablicą nad biurkiem
JB: O ile pierwszą książkę napisałem „ciurkiem”, o tyle do drugiej zabrałem się bardziej metodycznie. Miałem w głowie początek i koniec. Potem, na wielkiej tablicy korkowej (która była przedmiotem wielkiego domowego sporu), przygotowałem linię czasu, do której dołączałem poszczególne sceny, wątki, a czasem nawet gotowe akapity. Czasem nawet na zapisanych chusteczkach. 
Nie pozbawiałem się jednak przyjemności późniejszego tworzenia i natrafienia na niespodzianki podczas pisania. Czasami powieść sama mnie zaskakiwała. Różne elementy ulegały zmianie. To oczywiście powodowało daleko idące skutki w dalszej części fabuły.
Zastanawiając się nad tym, człowiek zaczyna lepiej rozumieć konsekwencje nawet najdrobniejszych swoich życiowych wyborów. Każdy z nich powoduje kaskadę zdarzeń w przyszłości. Tak działo się z moimi bohaterami.

K: Proszę nam zdradzić Pana przepis na napisanie dobrej powieści. Ile czasu zajęło Panu napisanie książki „W oczach jej błękitu”? Co w trakcie pisania było dla Pana najłatwiejsze, a co najtrudniejsze? Czy pojawiał się brak weny twórczej; problemy ze znalezieniem wydawcy? I czy miał Pan wpływ na wybór okładki do książki?

JB: Powieść pisałem przez trzy lata. Przepis już właściwie zdradziłem powyżej. Najłatwiejsze było w zasadzie zbieranie materiałów. Poszczególne wątki zjawiały się we mnie w najmniej odpowiednich momentach,  na przykład podczas jazdy samochodem. Jest to o tyle niebezpieczne, że bardzo łatwo wszystko zapomnieć, nim dotrze się do celu. Gdy wymyśliłem w ten sposób tytuł, krzyczałem z radości. Musiało to dosyć zabawnie wyglądać. Przez resztę drogi powtarzałem go, aby mi nie uleciał z głowy.
            Nie jest też tak, że oto zadaję sobie obmyślanie treści od 8.00 do 12.00. Tak się nie da. Sceny, szczegóły, kolejne wątki, powstają z nagła. Coś po prostu we mnie wzrasta, z dnia na dzień czuję coraz większe myślowe ciśnienie, aż w końcu rodzi się treść nowego akapitu, albo rozwiązuje problem dramatyczny. Sytuacja, z której pozornie nie było wyjścia. Nie wiem, skąd to przychodzi. Tłumaczę to sobie jako proces, podczas którego głowa podświadomie pracuje nad obróbką jakiegoś zagadnienia. Niczym twardy dysk w komputerze, który pracuje, dopóki nie znajdzie żądanego rezultatu. Po jakimś czasie, po kilku godzinach czy dniach, pojawia się wynik. Pojawia się, niestety, w różnym czasie i miejscach. Jak już wspomniałem było to przeważnie w samochodzie, ale także na zakupach, spacerze, tuż przed snem, w kościele...
            Najtrudniejsze było odcięcie się od świata. Niestety, do pisania konieczna jest  samotność. Brak zewnętrznych bodźców odciągających uwagę. Tymczasem człowiek żyje w określonym środowisku, ma rodzinę, obowiązki. Stąd najlepiej pisało mi się w weekendy, od piątej rano, gdy nikt mnie nie niepokoił. To oczywiście powodowało szalone wręcz  niewyspanie. Rano bardzo silne espresso, które uwielbiam, grzanka i czekolada, aby dostarczyć mózgowi cukru. A potem kilka godzin marszczenia czoła i zgarbionego skupienia nad klawiaturą.
            Oczywiście były kłopoty ze znalezieniem wydawcy. Każdy z nich specjalizuje się w jakimś nurcie. Piszę w trudnym do określenia gatunku. Najtrafniej nazwało go PUBLIO.PL – wskazując, że „WOJB” to thriller religijny. Ale „Horyzont zdarzeń” nie był o religii, a napisany jest w podobnym stylu, gdzie rzeczywiste, współczesne wydarzenia są szkieletem do snucia niesamowitych historii z pogranicza SF. Sama Pani widzi, że nie łatwo znaleźć dla mnie odpowiednie wydawnictwo.
            Jeżeli chodzi o okładkę, mój wpływ był bardzo niewielki. Z dwóch przedstawionych propozycji wybrałem tę ładniejszą. Uważam, że zabrakło jednak elementu, który wskazywałby, że mamy do czynienia z powieścią inną, niż romans. Osobiście, proponowałem, aby znalazło się na niej wnętrze Kaplicy Sykstyńskiej i jakiś element powiedzmy „kryminalny”. Kontrast świątyni z tytułem, sam w sobie budowałby odpowiednie napięcie.

K: Czy po wydaniu książek Pana życie się zmieniło? Jakie są plusy i minusy bycia autorem?

JB: Tak, zmieniło: udzielam teraz wywiadu dla „Żyć nadal z pasją”! No, może gdyby moje książki były dostępne w „Biedronce” za 9,90 zł - czego bym sobie życzył - zmieniłoby się ono bardziej. Zresztą, ciągle jest to możliwe, bo moja umowa wydawnicza daje mi wolną rękę do publikacji w innej oficynie. Jeżeli chodzi o bliskie otoczenie, spotkało mnie głównie życzliwe zainteresowanie.

Schody Hiszpańskie - Rzym
K: Czy pisze Pan teraz kolejną powieść? (Jeśli tak, to proszę nam zdradzić o czym ona będzie).

JB: Mam już trochę materiałów, ale nie. Zauważyłem, że muszę mieć higieniczną przerwę. Powieść wzbiera w człowieku niczym ciężar. Gdy po kilku latach jest już ukończona, wreszcie można go zrzucić. I odetchnąć. Pisanie to jednak męka.

K: Jak wygląda miejsce w którym najlepiej się Panu pisze. 

JB: Najchętniej piszę przy biurku, na tradycyjnej, wyodrębnionej klawiaturze i ekranie większym, niż ten od laptopa. Pierwotnie miałem bardzo duże biurko, jednak po przeprowadzce do większego mieszkania, mój kącik do pracy paradoksalnie zmalał. ”WOJB” kończyłem przy mikroskopijnym biurku „odziedziczonym” po żonie.

aktualne miejsce pisania

K: Jaka jest Pana ulubiona powieść / gatunek literacki?

JB: Kiedyś moje ulubione powieści wymieniałem jednym tchem: „Statek” Waldemara Łysiaka, „Piękni dwudziestoletni” Marka Hłaski i „Ja chcę miłości” Klausa Kinskiego, ojca Nastassji. Trudno powiedzieć, czy dziś trwałbym przy tym wyborze. 
Czytam Houellebecq'a, ale mnie dołuje. Lubię Zafón'a. Ostatnio najlepiej czyta mi się współczesnego Mario Vargasa Llosę. Nie mogłem oderwać się od Emila Draitsera i fabularyzowanej biografii jego autorstwa „Szpieg Stalina”. Ciekawa była „biblia” malarstwa -  „O sztuce” Gombricha.

K: Jaki jest Pana największy życiowy sukces?

JB: Sądzę, że rodzina.


K: A  czego mogą Panu życzyć czytelnicy bloga „Żyć nadal z pasją”?

JB: Abym znalazł czas na pisanie, a najbliżsi nie mieli nic przeciwko temu!

K: Oby te życzenia się spełniły! 
Bardzo dziękuję za rozmowę. Pozdrawiam 

* informacja ze strony http://www.woczachjejblekitu.pl/
** zdjęcia z opisami dostarczył autor