niedziela, 29 marca 2015

Praca "pod przykrywką" ("O krok za daleko" Christian Plowman)


"O krok za daleko"
Autor: Christian Plowman
Wydawnictwo: MUZA SA

Data wydania: 21 stycznia 2015
Liczba stron: 320 
Moja ocena: 7,5/10, czyli bardzo dobra z plusem

Christian Plowman jest zasłużonym, wielokrotnie odznaczanym policjantem z szesnastoletnim doświadczeniem w operacjach specjalnych. Przez wiele lat był odpowiedzialny za rekrutację do służby, a także za zarządzanie informatorami policyjnymi oraz zdobytymi przez nich informacjami. Dużą część służby spędził, pracując "pod przykrywką" dla Scotland Yardu. Po odejściu z policji przeniósł się do sektora prywatnego.* 


Zastanawialiście się kiedyś jak wygląda praca tajnego agenta? I to tak od podszewki, bez żadnego ubarwiania? I najważniejsze, czy to co widzimy w filmach akcji ma cokolwiek wspólnego z ich codzienną rzeczywistością?

Christian Plowman autor książki „O krok za daleko” przedstawił nam swój przebieg kariery pracy w policji. Awanse związane z jego determinacją, zawziętością i odwagą. 
W powieści nie zabraknie również opisów niebezpieczeństw, które towarzyszą mu na każdym kroku.  

Przyznaję, że sięgając po tę lekturę obawiałam się trochę, że przedstawiona historia może być trudna w odbiorze, że fachowe - skomplikowane słownictwo spowoduje, że spędzę na jej czytaniu kilka dni, aby móc w pełni wszystko zrozumieć. Jednak tak się nie stało. Całość jest opisana bardzo przystępnie. Tylko w prologu mamy wyjaśnione rodzaje tajnego funkcjonariusza – dokładnie dwa, o których autor w dalszej części często wspomina. A tak poza tym to książka ma formę opowieści dotyczącej życia w której zostały ukazane najważniejsze dla głównego bohatera wydarzenia okraszone jego emocjami - dzięki temu możemy zobaczyć, co przeżywa w danej chwili. Co nim kieruje, aby wspniać się cały czas w górę na szczeblach kariery w tym zawodzie?
Książkę przeczytałam szybko; w dwa dni. Tak bardzo mnie wciągnęła, że nie byłam w stanie jej odłożyć dopóki nie poznam jej w całości. Niektóre fragmenty zmroziły mi krew w żyłach…

Christian Plowman przez większą część lektury skupia się głównie na swojej pracy. Z życia osobistego dostarcza nam tylko garstkę informacji. Dowiadujemy się w pewnej chwili, że się zakochał, ożenił się i że urodziło się jego dziecko. Szczątkowe informacje wplatane do tekstu. Widać, że jego całym życiem w tym momencie była dla niego robota. Adrenalina i coraz to nowsze wyzwania, które mu przydzielano – to jest to czego potrzebował najbardziej. On nie mógł usiedzieć w miejscu, cały czas go nosiło. 
Dlatego mężczyzna często dąży do zmian – których jak sam stwierdza bardzo potrzebuje. Pracuje i dniami i nocami. W dzień praca na stanowisku policji Metropolitan Police, a w nocy „pod przykrywką” (gdy zostanie wezwany). Dużo, zdecydowanie za dużo bierze na swoje barki…
Ale on chce cały czas więcej i więcej…

Wspólnie z tajnym agentem znajdziemy w innym, niesamowicie groźnym świecie. Między innymi tam, gdzie on w przebraniu, czyli mając bardzo zaniedbany wygląd - w poplamionych i śmierdzących ciuchach będzie wcielał się w narkomana. Rozmowy z ćpunami, a także z prostytutkami – mają go doprowadzić do handlarzy narkotyków. Będzie kupował i sprzedawał dragi, aby się zbliżyć zarówno do największych jak i najgorszych gangów. Pojawiają się przerażające sytuacje, gdy zdesperowani uzależnieni w momencie, kiedy dowiadują się, że zbliża się policja starają się połknąć wszystkie prochy, które mają przy sobie…

Poza tym Christian Plowman ukazuje nam jak wygląda kontakt z informatorami i jak się ich pozyskuje. Jesteśmy również świadkami sytuacji w których broń jest wycelowana w jego stronę…
A także otrzymamy odpowiedź, czy da się funkcjonować normalnie mając kilkanaście tożsamości (i tyle samo telefonów komórkowych) potrzebnych do wchodzenia do brudnego, bezwzględnego środowiska…

Czy takie życie w którym cały czas mamy kontakt z okropną patologią, ludźmi którzy mogą wyciągnąć broń, przyłożyć nam do głowy i zabić na miejscu bez żadnych skrupułów jest możliwe na dłuższą metę? Gdzie siłą rzeczy ma się ograniczony kontakt z najbliższymi. 
Plowman na swoim przykładzie pokazuje, że mogą pojawiać się takie koszmarne sytuacje, które mogą odmienić całe spojrzenie na dotychczasowe życie. Brak wsparcia i pomocy psychologicznej (która nie zawsze jest wystarczająca lub zabraknie jej wtedy, gdy jest najbardziej potrzebna)  może nieść tragiczne skutki. Tajniak znalazł się na takiej krawędzi - pojawiały się u niego myśli samobójcze…

Książka o tytule „O krok za daleko”, który idealnie wpasowuje się w jej fabułę jest dużym źródłem informacji dotyczącej pracy tajnego funkcjonariusza w Wielkiej Brytanii. Przyznaję, że o tym zawodzie do tej pory wiedziałam niewiele i to właśnie ta lektura otworzyła mi oczy na wiele aspektów tej profesji.
Autor w książce nie podawał prawdziwych nazwisk osób, które mu towarzyszyły w akcjach. Pewnych faktów, które nigdy nie mogą ujrzeć światła dziennego – nie wyjawia. Obowiązuje go tajemnica milczenia. Ale i tak to, co możemy ujrzeć dzięki Plowmanowi warta jest poznania, zrozumienia i dłużej refleksji.
Do czego Was oczywiście zachęcam!

* informacje zaczerpnięte z okładki książki "O krok za daleko" Christian Plowman

Za możliwość przeczytania książki dziękuję

czwartek, 26 marca 2015

Trudne życiowe wybory ("Jeszcze raz, Nataszo" Karolina Wilczyńska)


"Jeszcze raz, Nataszo"
Autor: Karolina Wilczyńska
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 19 listopada 2014
Liczba stron: 304
Moja ocena: 7/10, czyli bardzo dobra


Karolina Wilczyńska to zodiakalna Panna i numerologiczna jedenastka. Prowadzi podwójne życie – w jednym jest prezesem własnej fundacji, trenerką i terapeutką, w drugim – żoną, matką i właścicielką jamnika z charakterem. Posiada dar nieograniczonego rozciągania czasu i dzięki temu w wolnych chwilach haftuje, ozdabia przedmioty techniką decoupage’u i tworzy biżuterię, rozmyślając przy tym o rzeczach ważnych i błahych. Z tych rozmyślań powstają historie, które potem opisuję – jak sama mówi.
Autorka powieści: "Performens" (2006), "Ta druga" (2011), "Anielski kokon" (2013). 
Laureatka konkursów literackich (Secretum Caligo, Litera Scripta, Kryminalna Piła). *


Po zapoznaniu się z bardzo dobrą książką "Ta druga" Karoliny Wilczyńskiej - która została w mojej pamięci na dłużej, z przyjemnością i powiem szczerze z wielkimi oczekiwaniami sięgałam po najnowszą Jej powieść pt. "Jeszcze raz, Nataszo".

Natasza Dębnicka tytułowa bohaterka lektury jest również narratorem całej opowieści. Przeglądając zdjęcia z albumu zabiera nas w podróż wspomnień. Pełną jej marzeń, nadziei, radości, sukcesów, trosk, smutków. Poznamy ludzi, którzy pojawili się na jej drodze. Bliższych i dalszych. Takich którym mogła zaufać w danej chwili, a także takich którzy potrafili bez ostrzeżenia zadać najbardziej bolesny cios nie używając w ogóle przemocy fizycznej.

Natasza od kiedy pamięta - słuchała swoich rodziców. Zawsze zgadzała się z ich zdaniem. Podążała w kierunku, który dla niej obrali. W zamian oczekiwała od nich tylko większego zainteresowania, kilku pochwał, a przede wszystkim okazania odrobiny miłości. Niestety rzadko to otrzymywała.
Pierwszy raz zbuntowała się wybierając inny kierunek studiów niż oczekiwali jej rodzice. Uparcie i wytrwale trzymała się swojego wyboru. Opuściła dom rodzinny. Od tego momentu była zmuszana pracować, by się utrzymać. Musiała pogodzić studia i pracę - to była dla niej prawdziwa nauka życia. Nie poddawała się dlatego później było jej łatwiej wspinać się po szczeblach kariery. Ale wtedy miała już przy sobie ukochanego - mężczyznę, który miał być tym jednym - jedynym, na całe życie... Znalazła też przyjaciółkę z którą mogła porozmawiać na każdy temat. Praca marzeń, awans, duże kwoty na koncie, własne mieszkanie i idealny facet przy boku. Po prostu żyć nie umierać!

Niestety bajka Nataszy nie trwała zbyt długo. W pewnym chwili jej największe marzenia - cel życiowy nie zostaje zaakceptowany przez jej męża. Partnerzy zaczynają się powoli od siebie odsuwać, a pewne tragiczne wydarzenie do jakiego dochodzi załamuje kobietę... Nie jest już tą samą osobą. Obwinia Darka o wcześniejszy brak wsparcia. Zamyka się w sobie. Pojawia się depresja i uzależnienie... Natasza coraz bardziej się stacza... 
Czy będzie potrafiła znaleźć w sobie kolejne pokłady siły, aby podnieść się z samego dna?  Dowiecie się tego czytając książkę "Jeszcze raz, Nataszo".

Ta książka niesie w sobie ogrom emocji i przeżyć głównej bohaterki. Autorka nie oszczędza Nataszy i bardzo dobrze, szczegółowo ukazuje zachodzące radykalne zmiany w jej zachowaniu i odczuwaniu, i to w różnych etapach jej życia. Widzimy jej niezbyt szczęśliwe dzieciństwo, które odbiło na niej swoje piętno. Wtedy była dobroduszna, pomocna, grzeczna, cichutka. Gdy wkracza w dorosłość wydaje się, że jest w pełni szczęśliwa; silna i mocna - bo jako jedna z nielicznych potrafiła zdobyć wysoką pozycję społeczną. Daje o sobie znać jej druga twarz, czyli nutka uszczypliwości i złośliwości wobec słabszych od siebie. Wtedy czuje się panią życia - jest przecież prezesem firmy. Wydaje jej się, że tak już będzie zawsze. A jednak los szykuje dla dla niej psikusa - który wnosi tylko cierpienie. Dębnicka traci wszystkie marzenia, nadzieje... Wszystkie jej plany odchodzą w zapomniane. W pewnym momencie wszystko zaczyna ją przerastać... Wycofuje się z życia zawodowego i społecznego. Odsuwa się od znajomych. Jej małżeństwo coraz bardziej się rozsypuje. Jest sama ze swoim pesymistycznymi myślami. Szukając wytchnienia sięga coraz częściej do kieliszka...

Powieść choć czasem bardzo smutna i przygnębiająca jest również wartościową wskazówką. Każdego z nas - kobietę, czy mężczyznę czeka w życiu wiele trudnych wyborów. Nie wszystkie okazują się właściwe. Czasem los lub ludzie, których spotkamy na naszej drodze do realizacji marzeń mogą okazać się niezbyt przyjacielscy; będą mącić, mieszać i boleśnie nas "kłuć". Oddalając nas coraz bardziej od naszych planów. Jednak najważniejsze jest wierzyć w swoją wartość. Trzeba też w sobie znaleźć siłę i iść cały czas do przodu. Nawet, gdy zdarzy nam się upaść (czasem nawet kilkakrotnie) - podnosimy się, zapominamy o tym, że bolało i maszerujemy dalej z podniesioną głową. I musimy być przygotowani na kolejne zarówno miłe jak i gorzkie niespodzianki, które spotkamy na swojej własnej życiowej trasie, którą wybraliśmy...
Doskonałym przykładem jest Natasza, która potrafiła w trudnych chwilach powiedzieć sobie: "Jeszcze raz".
Chcecie ją poznać?
Jeśli tak, to zapraszam Was do lektury.

* informacja zaczerpnięta z książki "Jeszcze raz, Nataszo" Karoliny Wilczyńskiej


Za możliwość przeczytania książki dziękuję 

Wyzwanie:

czwartek, 19 marca 2015

"Maszynopis z Kawonu" Tomasz Kowalczyk


"Maszynopis z Kawonu"
Autor: Tomasz Kowalczyk
Wydawnictwo: Poligraf
Data wydania: 30 stycznia 2015
Liczba stron: 148


Tomasz Kowalczyk – (ur. 1990 ) poeta, pisarz, wielbiciel sztuki. Dotychczas ukazały się dwie pozycje spod jego pióra: „Kontrasty” (tom wierszy), „Stworzenie świata” (poemat trzynastozgłoskowy). W jego pisarstwie przejawia się wielobiegunowość odczuwania, synestezja oraz archetypiczność. Na co dzień prowadzi stronę: www.tomaszkowalczyk.com.*


"Maszynopis z Kawonu" - to lektura, która znacząco różni się od książek, które czytam na co dzień. Na pewno do najłatwiejszych nie należy. 
Wyszukany język, rozbudowane metafory, elementy poezji, a także wielowymiarowość - to cechy które ją charakteryzują.

W naszym zabieganym świecie często nie mamy czasu zastanowić się nad sensem życia, a także przyjrzeć się z boku i zrozumieć siebie, nasze zachowania, działania ani nawet zatrzymać się na chwilę i zwrócić uwagę na piękno, które jest wśród nas.
Główny bohater książki „Maszynopisu z Kawonu” będzie się starał sprostać temu zadaniu...
Czy mu się to uda?

W skrócie Wam go teraz przedstawię: jest to mężczyzna, któremu trudno jest przystosować się do dzisiejszych czasów. Czuje się niezrozumiały przez innych, a to wiąże się z jego samotnością. Izoluje się, nie wdaje się w dłuższe dyskusje. Często rozmowy z innymi ludźmi go irytują. Ogranicza się jedynie do towarzystwa tych, którzy mają podobne do niego poglądy.

Jest bardzo wyczulony na absurdy z którymi się spotykamy w naszym życiu, a także pobudki, które nami kierują. Przede wszystkim zwraca on szczególną uwagę na wszechogarniający nas konsumpcjonizm, który nas otacza i rządzi w społeczeństwie.
Jesteśmy świadkami, kilku dziwnych wydarzeń w których nasz bohater się znalazł. Niesprawiedliwość oraz mylna, zła ocena sytuacji wystawiana przez innych – bije tutaj po oczach....

Postać literacka to wrażliwa dusza, artysta, który cały czas poszukuje odpowiedzi na szereg nurtujących go pytań. Próbuje zajrzeć w głąb siebie. Odszukać swoje wewnętrzne „ja” oraz bezpieczne miejsce – schron w którym będzie mógł się ukryć. Nieudane próby, wyobcowanie, niezrozumienie przez ludzi, a także brak dobrego kontaktu z matką - najczęściej wprowadzają go w kiepski nastrój.

Jedynie miłość i obecność ukochanej kobiety daje mu chwilowe szczęście oraz zapomnienie od przygnębiających i ponurych myśli. 
Ale niestety ich rodzice stają im na drodze - nie tolerują tego związku. A to negatywnie odbija się na mężczyźnie...

W książce pojawiają się fragmenty w których rzeczywistość zaciera się z irracjonalnością. 
Podoba mi się, że autor zadbał o szczegółowe, piękne, malownicze opisy. Całość wzbogacają wiersze, które nadają powieści osobliwy klimat.
Okładka "Maszynopisu  z Kawonu" przyciąga spojrzenie.

Lektura jest dość cienka (148 stron) dlatego wydawało mi się, a nawet byłam pewna, że szybko ją przeczytam, ale tak się nie stało. Poznawanie jej zajęło mi kilka dni, a to związane jest przede wszystkim ze specyficznym, nietypowym przekazem. Jak dla mnie dość trudnym w odbiorze. Niecodzienny język, który miesza się z językiem potocznym. Realna postać rzeczy zmieszana z fantazyjnymi, symbolicznymi istotami i miejscami. A duża ilość metafor  - zmusiła mnie do dłuższego zastanowienia i większej, szczegółowej analizy tekstu... A na to potrzebowałam więcej czasu.
Przyznaję, że początkowo nie wszystko było dla mnie zrozumiałe. W trakcie czytania w mojej głowie pojawiało się kilka pytań. A zamiast otrzymywać na nie odpowiedzi, pojawiało się coraz więcej niejasności. 
Dopiero zakończenie powieści, które mnie zaskoczyło – rozjaśniło moje spojrzenie na całość utworu, a także na pierwszoplanową postać literacką; tym samym skłaniając mnie do głębszych refleksji….

"Maszynopis z Kawonu" Tomasza Kowalczyka to nie jest książka dla każdego. 
Jest to powieść przed wszystkim dla osób, które:
- poszukują odskoczni od tradycyjnej prozy z którą się najczęściej spotykamy,
- nie boją są poetycznych, metaforycznych i filozoficznych sformułowań,
- chcą pobudzić swój umysł do analizy, dociekań i rozważań,
- chcą ujrzeć inne, niebanalne spojrzenie na świat - przez pryzmat emocji i dużej wrażliwości.


* informacja zaczerpnięta z okładki książki "Maszynopis z Kawonu" Tomasz Kowalczyk

Za możliwość przeczytania książki dziękuję

poniedziałek, 16 marca 2015

Wyniki konkursu urodzinowego!

Bardzo dziękuję uczestnikom za udział w konkursie urodzinowym na blogu i na fanpage'u, który zorganizowałam przy współudziale Wydawnictwa Replika.
Wszystkie odpowiedzi bardzo mi się podobały, ale musiałam wybrać jedną - 
tę która była mi najbliższa....


Maja Straburzyńska

A to nagrodzony tekst:

"Żyć nadal z pasją, każdego dnia pomimo przeciwności, uczucia bezsilności, utraty wiary i motywacji.. to dopiero sztuka, nie przez każdego opanowana, a tak ważna w życiu."

Serdecznie gratuluję i proszę o szybkie przesłanie danych adresowych.
 Mail informacyjny wysłany.

Zaglądajcie na bloga, bo wkrótce kolejny konkurs. :)

sobota, 14 marca 2015

Ostatnia wola ("Obietnica Łucji" Dorota Gąsiorowska)


"Obietnica Łucji"
Autor: Dorota Gąsiorowska
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 5 marca 2015
Liczba stron: 432
Moja ocena: 7,5/10, czyli bardzo dobra z plusem

Dorota Gąsiorowska (ur. 1975) - mieszka pod Krakowem, dokąd uciekła od zgiełku miasta. Pisała od zawsze. W końcu zdecydowała się przesłać swoją powieść do wydawnictwa. Urzekła wszystkich.
Pracuje już nad kolejną książką.*

Po solidnej dawce thrillerów, które ostatnio czytałam naszła mnie teraz ochota na książkę obyczajową. 
W moje ręce trafiła tym razem „Obietnica Łucji”, czyli debiut Doroty Gąsiorowskiej.

Czterdziestoletnia Łucja Wróblewska ucieka z dużego miasta. Chce zostawiać za sobą bolesną przeszłość. Wybór pada na Różany Gaj – małą mieścinę w której kobieta ma pracować jako nauczycielka w szkole podstawowej.  To tutaj chce zacząć wszystko na nowo. Ma nadzieję, że prowincja przyniesie jej ukojenie i spokojne życie.
Początkowo wygląda na to, że tak właśnie będzie. Matylda, właścicielka domu w którym Łucja ma mieszkać od progu wita ją z otwartymi rękami. Lekki strach przed pierwszymi lekcjami w szkole szybko odchodzi w zapomnienie. Widać, że dyrektorka oraz dzieci szybko ją zaakceptowały i obdarzyły zaufaniem. Nawet zaczyna się koło niej kręcić niechciany adorator – kolega z pracy….

Jednak Łucję najbardziej fascynuje stary pałac rodziny Kreiwetsów. Zwraca szczególną uwagę także na Anię – jedną ze swoich podopiecznych. Widać, że dziewczynka  jest bardzo smutna, nieobecna, zamknięta w sobie. Przypomina Łucji ją samą z czasów dzieciństwa. Po pewnym czasie poznaje tajemnicę swojej wychowanki. Okazuje się, że jej mama jest nieuleczalnie chora. Łucja chce im pomóc. Zaczyna je odwiedzać w ich domu. Z czasem tę trójkę zaczyna łączyć nić przyjaźni i dużego porozumienia. Mama Ani – Ewa prosi Łucję, aby po jej śmierci odnalazła ojca dziewczynki. A do tego czasu to ona ma za zadanie sprawować opiekę nad jej córeczką….

Przyznaję, że opowieść przedstawiona przez panią Gąsiorowską bardzo mi się spodobała.
Mała miejscowość o pięknej nazwie - Różany Gaj. Mamy tutaj cudowny, zabytkowy pałac – i historię, którą w sobie kryje. Muzykę, a dokładnie gra na pianinie, która unosi się w powietrzu. Sztuka - obrazy odgrywają tutaj również dużą rolę. A przede wszystkim to bohaterowie i ich losy wciągają czytelników.
Łucja, która po przeprowadzce już raczej nie oczekiwała od losu większych zmian. A teraz pod jej opiekę trafia mała dziewczynka, której musi pomóc przetrwać najgorsze chwile po śmierci mamy. Jednak nie jest to takie łatwe, bo trudne dzieciństwo kobiety cały czas odbija na niej swoje piętno. Nauczycielka stara się mocno stąpać po ziemi, ale nie zawsze jej się to udaje... Jest bardzo wrażliwa i ma problem z podejmowaniem decyzji. Da się odczuć jej nieporadność i momenty zawahania. Nie wierzy w siebie i szybko się podaje. Nie potrafi zawalczyć o swoje. 
Ale złożyła przecież obietnicę umierającej przyjaciółce. Teraz pojawia się pytanie, czy będzie potrafiła dotrzymać słowa?
Ania – dziecko, które było wychowane tylko przez matkę. Nie zna swojego ojca. Gdy dowiedziała się, że jej mama zachorowała przejęła większość obowiązków w domu. Opiekowała się swoją rodzicielką. Dziewczynka od pewnego czasu niesie na swoich barkach duży ciężar cierpienia. Musiała bardzo wcześnie dorosnąć. Jej zachowanie i sposób wyrażania się – przypomina odpowiedzialnego, dorosłego człowieka, który wie czego chce…. Po śmierci mamy Anna chce mieszkać z Łucją oraz uczyć się gry na pianinie. Muzyka staje się jej wielka pasją, która w każdym dniu zaczyna jej przynosić coraz więcej radości.
Matylda – dobroduszna, starsza pani. Bardzo pomocna, gościnna, rozmowna, towarzyska. Ma dwie córki. Obie bardzo kocha. Choć jedna odsunęła się od niej. Zmieniła się nie do poznania, trudno z nią teraz porozmawiać, bo ona zawsze wszczyna kłótnię. Matyldę bardzo boli taki stan rzeczy – brakuje jej dobrego kontaktu z córką. Tęskni za dawnymi czasami.
Poznajemy również Antosie i Tomasza, kochających nuty, melodie i pianino. Oboje spisują się doskonale udzielając Ani lekcji gry na tym instrumencie.
I jeszcze jest tajemnicza starsza dama – Eleonora, która często krąży wokół pałacyku. W miasteczku uważana jest za dziwaczkę. Ma charakterystyczny ubiór, który rzuca się w oczy. Zauważyłam, że ona nosi w sobie trochę magii - przeczucia, ciepła, zrozumienia. Zjawiskowa, urocza kobieta…
Jak dla mnie było za mało tej postaci w książce. Szkoda, że autorka nie przedstawiała nam jej bardziej -uwzględniając jej przeszłości.

Lekkie pióro Doroty Gąsiorowskiej, sprawia że książkę czyta się ekspresowo. Trudno się z nią rozstawać!
Cieszę się, że mogłam przebywać przez te kilka godzin w Różnym Gaju, który mnie oczarował - zarówno zasypany śniegiem jak i odkrywający przed nami rodzącą się wiosnę oraz słoneczne, letnie ciepłe dni. 
Jest smutek i łzy bezsilności, jest radość i szczery uśmiech. To tutaj spełniają się marzenia o których bohaterowie, nawet nie potrafiliby głośno wspomnieć. Pojawiają się wydarzenia, które diametralnie zmieniają ich zachowanie… Dodają im wiary, nadziei, odwagi, wytrwałości i cierpliwości. Uczą się podejmować ważne decyzje, naprawiać swoje błędy, przepraszać, a także wybaczać. 
Książka pokazuje, że pomimo przykrości których doświadczamy – nie należy odwracać się od ludzi i że warto im zaufać, a także dać im drugą szansę…

Powieść „Obietnica Łucji” może się wydać niektórym czytelnikom troszkę przewidywalna. Opowieść przypomina bajkę (ale nie przesłodzoną!), bo to czego bohaterowie szukają mają przecież na wyciągnięcie ręki, tylko początkowo nie potrafią po to sięgnąć. To co złe, zamienia się wreszcie w dobro. Ci, co czuli się samotni - odczują bliskość i dobroć drugiego człowieka oraz odnajdą miłość. I od tej pory będą żyć długo i szczęśliwie…
A wszystko to doprawione jest szczyptą magii, historii, tajemnic, muzyki, malarstwa w cudownym i nietuzinkowym miejscu jakim jest Różany Gaj.

Mi właśnie taka powieść w te ponure dni była bardzo potrzebna – potrafiła rozgrzała moje serce.  Zaraziła pozytywnym nastawieniem i dodała nadziei. 
Chętnie wróciłabym kiedyś ponownie do Różanego Gaju oraz do pałacu Kreiwetsów.

"Życie jest piękne w całej palecie swoich barw, a my jesteśmy tu, na ziemi, 
aby się z nim zaprzyjaźnić,
stworzyć wspaniałe dzieło, a nie po to, by się z nim szarpać i oskarżać 
je o podsuwanie nam niewłaściwych ludzi, pakowanie nas w niewłaściwe miejsca.
Całe mistrzostwo polega na tym, aby cieszyć się prostotą życia,
nie zaś szukać wymyślonego ideału szczęścia, który nie istnieje."**

* informacja zaczerpnięta z okładki książki "Obietnica Łucji" Dorota Gąsiorowska
** cytat pochodzi z książki "Obietnica Łucji" Dorota Gąsiorowska, strona 187.


  Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Znak / Między słowami
Wyzwanie: 
POLACY NIE GĘSI III 

środa, 11 marca 2015

Życie "w podziemiu" ("Ukryty" Cathy Glass)


"Ukryty"
Autor: Cathy Glass
Wydawnictwo: MUZA SA
Data wydania: 12 listopada 2014
Liczba stron: 384
Moja ocena: 8/10, czyli rewelacyjna


Cathy Glass - Niezwykle poczytna brytyjska autorka (pisząca pod pseudonimem). Pracuje w opiece społecznej, od dwudziestu pięciu lat prowadzi rodzinę zastępczą dla dzieci pokrzywdzonych i potrzebujących.*

"Ukryty" to druga książka Cathy Glass, którą miałam możliwość przeczytać. Opowieść, którą opisuje doświadczony rodzic zastępczy. Jest to poruszająca historia oparta na faktach.
  
Po zapoznaniu się z powieścią "Zapomniane dziecko" autorki - bardzo długo targały mną przeróżne emocje.
To za sprawą losu małej dziewczynki o imieniu Aimee, której matka nie potrafiła zapewnić podstawowej opieki i bezpieczeństwa, a duże błędy pomocy społecznej doprowadziły do tego, że "zapomniano" o dziecku - pozwalając na to, aby przez kilka lat przebywała ze swoją mamą (na marginesie wspomnę, że jej starsze  dzieci do tej pory trafiły do adopcji) – kobietą, która sama nie potrafiła sobie radzić w życiu, a co dopiero zajmować się swoją pociechą.

W "Ukrytym" poznajemy czarnoskórego, dziesięcioletniego Taya Mezera. Chłopczyk nie ma żadnych innych ubrań poza tymi, które ma na sobie, ani żadnych zabawek, czy zeszytów, książek...  Od pierwszego wejrzenia sprawia wrażenia bardzo grzecznego, dobrze wychowanego, kulturalnego dziecka - co nie uszło uwagi jego nowej, tymczasowej opiekunki. Rzadko się zdarza, aby podopieczni trafiający do domu pani Glass, tak ładnie się wyrażały. Chłopczyk dziękuję za wszystko i z uznaniem oraz podziwem godzi się na wszystko, co kobieta mu proponuje. 
Ale tylko do czasu... 
Później zaczyna się pojawiać się coraz więcej problemów. Zachowanie podopiecznego zupełnie się zmienia. Naganne postępowanie jest związane z jego przeszłością i przykrościami jakich doświadczył. Jest szczery do bólu - potrafi słowem sprawić ból zarówno córkom Cathy, ale również jej samej.

Poza trudnościami jakie pojawią się w domu opiekunki - również matka chłopca, która jest alkoholiczką utrudnia pracę opieki społecznej. Awanturuje się, nie odpuszcza i chce za wszelką cenę odzyskać swoje dziecko.
Jesteśmy świadkami tej niezbyt miłej konfrontacji.

Na jaw wychodzi, że Tayo i jego mama przebywają w Wielkiej Brytanii nielegalnie. Ciągle musieli się ukrywać. Często zmieniali miejsca zamieszkania. Ośrodki pomocy nie mogły im pomóc, bo niestety byli dla nich niewidoczni. A dokładnie to byli nieuchwytni przez system, bo ich nazwiska nie figurują w żadnej bazie danych.
Ta książka porusza dość skomplikowaną kwestię dotyczącą dzieci, które wraz z opiekunami przebywają w kraju nieformalnie. Społeczeństwo nic o nich nie wie, a to wiąże się z różnymi ograniczeniami. Choćby z tym, że chłopiec nie miał nawet do tej pory zapewnionej opieki medycznej. 
Najbardziej przerażające jest jednak to, że taki mały chłopczyk był zmuszany do ciężkiej fizycznej pracy - aby mogli z matką się utrzymać. A w najbliższym otoczeniu dziecka najczęściej przebywają narkomanii i alkoholicy...

Cathy w tym przypadku musi wykazać się dużymi pokładami cierpliwości i wyrozumiałości. Kobieta ma za zadanie zdobyć zaufanie Taya oraz sprawić, aby poczuł się u niej bezpiecznie. Podopieczny musi poczuć, że jest kochany, a przede wszystkim akceptowany. Jest z tym troszkę trudności, bo dziecko widzi różnice w swoim wyglądzie (kolor skóry).

Ciekawym tematem, które autorka porusza w książce jest funkcjonowanie opieki społecznej, która ma na celu zadbać o dobre warunki w których przebywa dziecko. Pani Glass wszystko spisuje bardzo starannie, sumiennie i szczegółowo. Przedstawia nam także pracowników z którymi przyszło jej współpracować. Możemy uczestniczyć w rozmowach. Widzimy, kto ją wspiera; a także od kogo zależy ostateczna decyzja o dalszym losie dziecka.
Podoba mi się to, że autorka niczego nie pomija, a przede wszystkim  nie  ubarwia. Widzimy wszystkie niedociągnięcia i zalety pracy opieki społecznej w Wielkiej Brytanii.

Ta książka jak i inne książki Glass jest poruszającym obrazem sytuacji w jakiej znalazło się dziecko skrzywdzone przez los. Niestety najbliższe mu osoby zawiodły - nie potrafiły zadbać o jego dobro dlatego to właśnie organy niosące pomoc muszą natychmiastowo zadziałać i zapewnić maluchowi schronienie - szukając jak najbardziej optymalnego rozwiązania.
Najczęściej to właśnie cztery kąty opiekunów zastępczych są tylko chwilowym przystankiem w drodze do odnalezienia dla niego nowego, stałego domu.

Czytając książkę „Ukryty” kilka razy łzy mi się zakręciły w oku, ale także cisnęło mi się na usta pytanie „Jak to jest możliwe?”
Podczas lektury czułam ból jaki Tayo odczuwał, a także niesprawiedliwość, tęsknotę, małe radości które zapewniała mu nowa opiekunka, ale także ogromne przygnębienie i smutek, które przeżywał na co dzień.
Jednak cały czas miałam nadzieje, że wkrótce szczęście też się do niego uśmiechnie i wszystkie jego marzenia się spełnią. 

Jeśli chcecie poznać autentyczną, szczerą historię małego Taya to zachęcam Was do przeczytania „Ukrytego”.


* informacje zaczerpnięte z http://pl.wikipedia.org/wiki/Cathy_Glass oraz z okładki książki "Zapomniane dziecko" Cathy Glass.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wydawnictwu MUZA SA oraz Business & Culture - strategie i komunikacja

Przypominam o trwającym do końca dzisiejszego dnia konkursie!
Można się zgłaszać na blogu >KLIK<
oraz na fanpage'u bloga >KLIK<

niedziela, 8 marca 2015

"Strzeż się Zwiastunów Nocy"** ("Fanaberia" Łukasz Kotkowski)


"Fanaberia"
Autor: Łukasz Kotkowski
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 26 sierpnia 2014
Liczba stron: 398
Moja ocena: 7-/10, czyli bardzo dobra z minusem


Łukasz Kotkowski jest młodym autorem ze Słupska. Prowadzi stronę www.aspirujacypisarz.pl , gdzie dzieli się swoimi przemyśleniami o pisaniu, czytaniu i dobrych historiach w ogóle. Sam siebie nazywa "pisarzem wiecznie aspirującym", mierzącym coraz wyżej z każdym pisanym słowem.*

Sięgając po książkę Łukasza Kotkowskiego spodziewałam się mocnego thrillera. Opis wydawcy, a także okładka mnie w tym utwierdzały. Patrząc na postać z okładki wydawało mi się, że może w książce akcja przeniesie się na chwilę do szpitala psychiatrycznego.
Jednak moje przypuszczenia się nie potwierdziły. Podczas czytania ta postać zaczęła mi raczej przypominać zmorę z filmu "The Ring: Krąg". 
W powieści "Fanaberia" właśnie takie przerażające stwory będą nawiedzać głównych bohaterów.

Tomasz Radziejowski to prywatny detektyw, który zastrzega, że nie przyjmuje spraw rozwodowych. Woli zagłębiać się w bardziej skomplikowanych śledztwach. Były policjant. Od pewnego czasu dręczą go makabryczne sny.
W momencie, gdy mężczyzna odprawia z kwitkiem petenta, który chciał aby detektyw potwierdził, że żona go zdradza - w drzwiach pojawia się piękna kobieta. 
To co mu powiedziała Dorota Lutowska wydaje się dość dziwne. Jej przyjaciółka zmarła w bardzo młodym wieku. Miała dwadzieścia lat. Ustalono, że to była śmierć z przyczyn naturalnych dlatego policja szybko sprawę umarza. 

Jednak z treści listów ofiary jasno wynika, że zmarła ona ze strachu. Bała się przebywać we własnym mieszkaniu. A co jeszcze dziwniejsze w dniu jej pogrzebu brat Doroty trafia do szpitala w bardzo kiepskim stanie i zapada w śpiączkę.

Detektyw obawia się przyjąć tego zlecenia, bo miejsce i wydarzenia kojarzą mu się z dawną trudną, specyficzną sprawą, której nie udało się wyjaśnić. Minęło już kilka lat, a on nadal bardzo to przeżywa, dręczy go poczucie winy i beznadziei, ma koszmary senne.
Po dłuższym zastanowieniu mężczyzna jednak decyduje się podjąć wyzwanie - nie wiedząc, że od teraz jego okropne sny staną się rzeczywistością. A jego życie będzie zagrożone... I to nie tylko jego życie...

Autor miał ciekawy pomysł na fabułę i dobrze ją przedstawił. Książka wciąga od pierwszych stron. Nie jest to typowy thriller, bo występują w nim zjawiska nadprzyrodzone. Postacie siejące grozę wśród bohaterów. Ich opis dosadny i makabryczny sprawia, że czytelnik może poczuć strach. Wygląd, zapach, smak stworów są bardzo obrazowo ukazane...

"... patrzył sparaliżowany na tę twarz, na te wargi, sine jak ciało topielca,
na puste oczodoły, z których spływał jakiś obrzydliwy płyn, jak maź, 
która eksploduje z gąsienicy, gdy ją nadepnąć."**

W powieści nie brakuje akcji i napięcia. Nie ma czasu na nudę. Dużo się dzieję - zarówno za sprawą wstrząsających wydarzeń sprzed lat nazywanych "rzezią niewiniątek", ale także dzięki prywatnemu śledztwu prowadzonemu obecnie. 
Pojawią się także nowe ofiary. 

Jest charyzmatyczny detektyw i kobieta która zburzyła jego dotychczasowe "bezpieczne" życie. W którymś momencie między tą dwójką pojawia się silne uczucie. Teraz mężczyzna będzie musiał chronić nie tylko siebie, ale także swoją ukochaną.

W "Fanaberii" jest wszystko to czego oczekiwałam od dobrej powieści grozy. I muszę zaznaczyć, że jest to debiut, który zasługuje na uwagę. 
Pojawiły się elementy zaskoczenia. 
I ten Radziejowski. Ja to naprawdę mam słabość do detektywów. A tego bardzo polubiłam ponieważ możemy go dobrze poznać, z wszystkim jego lękami, radościami, mocnymi stronami, a także słabościami. Mężczyznę uwielbiającego kawę, którą pije w każdej wolnej chwili (tak samo jak ja), a także uzależnionego od papierosów. Faceta wykazującego się dużą odwagą, a także poczuciem humoru.
Dorotę polubiłam trochę mniej (ooo nie dlatego, że jestem o nią zazdrosna). Wydała mi się naiwna, delikatna, zbyt wrażliwa. Odniosłam wrażenie, że ona najlepiej by się czuła mając ochronę cały czas przy sobie.

Jedyne, co mi troszkę przeszkadzało w "Fanaberii" to kilka błędów stylistycznych, które się w niej pojawiły. Niektóre zdania w powieści są zbyt rozbudowane i sprawiają wrażenie nieskładnych.  
Ale przy tak dużej ilości zalet debiutu Kotkowskiego - mogę przymknąć oko na ten mały mankament oceniając tę książkę na bardzo dobry.

Uważam, że fani gatunku powinni dać szansę "Fanaberii".
Naprawdę warto!

* informacja zaczerpnięta ze strony www.aspirujacypisarz.pl oraz www.lubimyczytac.pl
** cytaty pochodzą z książki "Fanaberia" Łukasz Kotkowski, strony kolejno: 298, 127.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi


Przypominam o trwającym konkursie!
Można się zgłaszać na blogu >KLIK<
oraz na fanpage'u bloga >KLIK<

wtorek, 3 marca 2015

"Ene, due, śmierć" M. J. Arlidge - recenzja premierowa


"Ene, due, śmierć"
Autor: M. J. Arlidge
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Premiera: 4 marca 2015
Liczba stron: 440
Moja ocena: 7/10, czyli bardzo dobra


M. J. Arlidge przez piętnaście lat pracował dla telewizji, specjalizując się w produkcjach spod znaku drama. Ostatnie pięć spędził przy produkcji kilku seriali kryminalnych dla ITV, emitowanych w godzinach najlepszej oglądalności, w tym The Little House, Undeniable oraz znanych ze stacji Tele 5 Rozdartych. Aktualnie pisze scenariusze do "Milczącego świadka" (w Polsce dostępnego na BBC Entertainment). Jego debiutancka, bestsellerowa książka "Ene, due, śmierć", w której po raz pierwszy pojawia się inspektor Helen Grace, została przetłumaczona już na 21 języków. 
Polska premiera drugiego tomu serii "Powiedz panno, gdzie ty śpisz" jest planowana na wrzesień 2015 roku. *

Thriller - zarówno taki typowy jak i psychologiczny jest jednym z moich ulubionych gatunków, ale ostatnio przez długi czas nie miałam z nim styczności. Dlatego w momencie, gdy książka "Ene, due, śmierć" trafiła w moje ręce - od razu zachłannie zabrałam się za czytanie.
Nawet nie wiedziałam, że po tak długiej przerwie ta książka będzie dla mnie tak "smakowitym kąskiem". Przyznaję, że gdzieś tam podświadomie brakowało mi emocji jakie towarzyszą mi tylko podczas czytania bardzo dobrych thrillerów. 
Zarówno napięcia, strachu, niedowierzania, zaskoczenia, a czasem nawet pojawienia się ciarków na plecach.
Chyba będę musiała, co jakiś czas rozstawać się z tym gatunkiem - bo naprawdę aż miło wraca się do niego po tak długiej rozłące...

Sam tytuł debiutu M. J. Arlidge - "Ene, due, śmierć" brzmi strasznie. Wyliczanka, czyli przypadkowość w zadawaniu śmiertelnego ciosu?
W pewnym stopniu to właśnie było celem złego do szpiku kości człowieka, który grasuje po ulicach wybierając pary - które zmierzą się w ostatecznej rozgrywce...

Na pewno prościej byłoby walczyć o życie z ludźmi, których nie znamy, nie kochamy, nie przebywamy z nimi na co dzień, z którymi nie pracujemy (no może akurat w tym przypadku znalazłyby się odstępstwa od reguły). 
Niestety porwani ludzie, tworzący duety - to osoby, które coś ze sobą łączy. Oni dwoje, zamknięte szczelnie koszmarne pomieszczenie, ciemność, z ledwo tlącą się żarówką gdzieś w kącie i najgorsze z najgorszych: brak pożywienia, wody, a także dostępu do toalety... A to związane jest z odrażającym zapachem... Jak żyć w takich warunkach? A raczej powinnam zapytać jak przetrwać każdą kolejną godzinę, minutę, sekundę w tak skrajnych warunkach? Ile człowiek może przeżyć bez jedzenia i nawet bez kropli wody? Łzy też po jakimś czasie przestają płynąć... Takie pytania i czarne wizje krążą w głowach czytelników powieści.
A co dopiero muszą odczuwać bohaterowie, którzy się w tym piekle znaleźli. 
Bezduszny wróg daje im jednak wybór. Szansą dla jednego z nich jest użycie pistoletu. Do porwanych teraz należy decyzja, kto umrze; a ten który przeżyje odzyska wolność.

Przyznaję, że od pierwszych stron autor zapewnia fanom gatunku mrożącą krew w żyłach rozgrywkę z psychopatycznym prześladowcą, który jak widać wszystko ma obmyślone bardzo szczegółowo. Działa bardzo precyzyjnie. Brak śladów i konkretów w śledztwie. Napięcie i akcja w pewnych momentach sięga zenitu. 
Odczuwałam ten upływający czas, który mógł okazać się zabójczy dla kolejnego człowieka, który stał się celem zwyrodnialca. A także z przerażeniem śledziłam, kto zdecyduje się sięgnąć po broń i wymierzyć śmiertelny strzał.

Nie mogę nie wspomnieć o funkcjonariuszach (M. J. Arlidge zadbał o to abyśmy ich dobrze poznali), którzy dążą (a na pewno bardzo się starają), aby dorwać niebezpieczną postać, która czyha gdzieś w ukryciu - by po pewnym czasie znowu zaatakować. 
Główna bohaterka to inspektor Helen Grace - która jest niesamowicie zawzięta. To praca stoi w jej życiu na pierwszym miejscu. Nie ma rodziny. Da się odczuć, że ta kobieta nie spocznie dopóki nie rozwiąże do końca każdej przydzielonej jej sprawy. Mało śpi. Uwielbia swój motor i szybką prędkość (często przekracza tę dopuszczalną granicę). Jednak Helen za powłoką twardej, mocnej babki, skrywa drugą twarz. To trudne wydarzenia z jej życia - które bardzo się na niej odbiły. Piętno przeszłości nie pozwala o sobie zapomnieć - wywiera negatywny wpływ na jej dotychczasowym życiu.
Drugą postacią jest Mark Fuller - jej podwładny, który też ma teraz problemy w życiu osobistym. Żona zostawiła go dla kochanka. Rozwód i przymusowe rozstanie z jego siedmioletnią córką to wszystko sprawiło, że mężczyzna coraz częściej zagląda do kieliszka.

Niesamowicie trudne śledztwo i skrzywdzeni "dobrzy" bohaterowie, którzy je prowadzą - zapewniło mi dużą dawkę emocji i przemyśleń. Przewracałam stronę za stroną, aby poznać rozwiązanie zagadki, ale w pewien sposób zżyłam się z postaciami z pierwszego planu i trudno było mi się z nim rozstawać. Najbardziej interesująca jest tajemnicza pani Grace, która zapewne odkryje przed nami jeszcze wiele kart w kolejnych tomach cyklu wydawniczego.
Na końcu książki "Ene, due, śmierć" znajduje się początkowy fragment drugiej części serii "Powiedz panno, gdzie ty śpisz". Przyznaję, że podobnie jak 1 tom, wciąga od pierwszej kartki.
Już nie mogę się doczekać aby przeczytać całość, a jej premiera zaplanowana jest na wrzesień bieżącego roku.

Duży plus należy się za to, że autorowi w "Ene, due, śmierć" udało się kilka razy wywieść mnie na manowce w moich spekulacjach na temat odnalezienia groźnego osobnika. 
Malutki minus za zakończenie, które w końcowej części staje się jednak trochę przewidywalne. Za szybko szczegóły zostają zdradzone. Jeszcze na tym etapie przydałoby się małe zmylenie czytelnika, pokrzyżowanie planów prześladowcy. 
Tego właśnie mi zabrakło - wielkiego zaskoczenia.

"Ene, due, śmierć" - to mocna książka, która daje do myślenia. 
Arlidge przypomina nam o niewidzialnej granicy, której człowiek w normalnym życiu nie przekracza... Ale co dzieje się wtedy, gdy znajdzie się w nienormalnych warunkach, gdzie nie może zaspokoić podstawowej potrzeby, by móc przeżyć? Budzą się wtedy dotąd nam nieznane instynkty...
Mroczne, okrutne i najbardziej przerażające... Czy bohaterowie im ulegną odbierając życie drugiemu człowiekowi?
Odpowiedzi szukajcie w pierwszej części serii z Helen Grace...

"Ene, due, śmierć" polecam wszystkim lubiącym takie klimaty w książkach!


* informacja zaczerpnięta z http://czwartastrona.pl/


Za możliwość przeczytania książki dziękuję 

Konkurs z powieścią "Będzie dobrze, kotku" Wioletty Sawickiej

Wioletta Sawicka w powieści "Będzie dobrze, kotku" przedstawia dalsze losy bohaterów, których czytelnicy poznali w „Wyjdziesz za mnie, kotku?”. 
Powracają dawne demony: u Patryka zazdrość, u Anny – poczucie niespełnienia, a u Małgosi – pech.
Książka ukaże się na rynku 10 marca

Egzemplarze książki "Będzie dobrze, kotku" można zdobyć biorąc udział w konkursie.

Szczegóły zabawy znajdują się tutaj: