Autor: Fiona McFarlane
Wydawnictwo: MUZA SA
Data wydania: 11 czerwca 2014
Liczba stron: 320
Moja ocena: 7,5/10, czyli bardzo dobra z plusem
Fiona McFarlane - ur. 1978 w Australii. Studiowała literaturę angielską na uniwersytecie w Sydney oraz Cambridge. Swoje teksty publikowała między innymi w "New Yorkerze". "Nocny gość" jest jej debiutancką powieścią znakomicie przyjętą przez krytyków i czytelników. Stylem i klimatem przypomina filmy Alfreda Hitchcocka.*
Fiona McFarlane w swojej debiutanckiej powieści zabiera nas do cudownego, pięknego miejsca. Domku przy plaży z którego można podziwiać wieloryby i surferów oraz słuchać szumu morza. Można pospacerować po piasku.
To w tej uroczej budowli otoczonej pięknym widokiem toczy się większość fabuły. Poznajemy jego właścicielkę, którą jest osiemdziesięcioletnia wdowa - o imieniu Ruth. Mieszka sama.
Ma dwóch synów, których widuje tylko w święta. Ma z nimi częsty kontakt telefoniczny. Dni spędza spokojnie ze swoimi kotami do czasu aż wydaje się jej, że w jej domu nocą grasuje tygrys...
Dzień później zjawia nowa bohaterka powieści. Silna, charakterna Frida. Oznajmia Ruth, że będzie jej pomagać przez kilka godzin dziennie. Przysyła ją opieka społeczna i to ona będzie płacić za jej pracę.
Od razu da się wyczuć, że kobieta ma mocną osobowość i że nie pozwala sobie "wejść na głowę". Dla tegoż pod jej wpływem życie Ruth zmienia się z dnia na dzień. Frida nie odkrywa przed nami wszystkich kart. Jest dla nas zagadką. Niewiele o sobie mówi... Wiemy tylko, że jest bardzo pracowita, ma brata taksówkarza, często zmienia kolor włosów, ma nadwagę dlatego jest bez przerwy na diecie. Za to Ruth jest gadułą opowiada dużo o sobie nowej opiekunce. O swojej młodości, pierwszej miłości i wspólnym życiu z mężem i dziećmi. Dzięki temu ma szansę przenieść się na chwilę w przeszłość. My jako czytelnicy możemy podsłuchać tych rozmów, które są niezwykle interesujące.
Okładka powieści (na marginesie wspomnę, że jest ciekawie przyozdobiona śladami tygrysich łap) oraz początek "Nocnego gościa" (poza nocnymi odwiedzinami tygrysa) wydają się sielankowe: domek, staruszka której do pomocy zostaje przydzielona opiekunka. Ale po pewnym czasie wszystko zmienia się z minuty na minutę. Wyczuwamy narastające napięcie, ale nie wiadomo z której strony uderzy. Kto lub co jest tutaj największym niebezpieczeństwem dla sympatycznej starszej pani domu? Czyha ono gdzieś w ukryciu, gdy my spędzamy dnie z obiema kobietami.
Da się zauważyć, że niekiedy pamięć Ruth szwankuje. Zapomina o pewnych rzeczach lub nie jest ich pewna. W tych chwilach, my czytelnicy też nie jesteśmy pewni niczego do końca, bo Frida jest za bardzo tajemnicza. Od niej niczego się nie dowiemy. I właśnie najbardziej mi się podoba to, że cała lektura jest przepełnione grozą i tą niepewnością , która wydostaje się z jej kart. Przeżywamy i boimy się tego najgorszego... Aż chce się ochronić niczego nie będącą pewną, bezbronną staruszkę, która bezgranicznie ufa, wierzy w sprawiedliwość i nie chce być już samotna... Szuka przyjaźni i miłości...
Z podobnym wątkiem spotkałam się już w jednej z przeczytanej kilka miesięcy temu książce. Nie zdradzę tytułu, aby nie zepsuć Wam rozwiązania, które większość z Was może zaskoczyć. Choć przyznaję domyśliłam się co nieco znacznie wcześniej. W trakcie poznawania powieści można czytać między wierszami, ale prawie wszystkie sekrety zostaną ujawnione dopiero pod koniec książki.
Pomysł, przedstawienie i opisanie historii jest o wiele lepszy od podobnej tematycznie powieści, którą czytałam. Ale w niej zabrakło mi tego, co mogłam znaleźć w "Nocnym gościu". To on zdecydowanie "góruje" i jest doprawiony magnetyczną mocą przyciągania, której tamtej zabrakło. To tutaj piękno i urok miejsca z wdową na czele miesza się z nieprzewidywalnymi, złymi i przesyconymi strachem wydarzeniami. Zgadzam się, że "Nocny gość" "stylem i klimatem przypomina filmy Alfreda Hitchcocka"* - które uwielbiam i często do nich wracam. Z powieścią Fiony McFarlane zapewne będzie podobnie.
"Nocny gość" jest to debiut autorki, ale jeśli bym tego nie doczytała - to byłabym pewna, że to któraś z kolei powieść pani McFarlaine, bo ma ona wspaniałe, wyrobione pióro. W idealny sposób potrafi budować napięcie, opisując studium przypadku, który zmienia się pod wpływem silniejszej osobowości. Potrafiła stworzyć i opisać dwie skrajne postaci i umieścić je pod jednym dachem. Na deser dodała i opisała spotkanie w domu przy plaży: Ruth i jej dawnej miłości Richarda. Jest to spotkanie po latach, a dokładnie po pięćdziesięciu. Wzruszający powrót uczucia, które ujawnia się między nimi ze zdwojoną siłą. Jest to teraz miłość dojrzalsza, która w wieku młodzieńczym nie mogła zostać spełniona, bo na ich drodze pojawiła się przeszkoda... A czy teraz się ziści marzenie o wspólnym życiu bez żadnych kłód rozrzuconych na ich wspólnej drodze?
Jak widzicie autorka zaserwowała nam wspaniały spektakl z całą gamą emocji, grozy, zaskoczeń, niewiadomych, pułapek umysłu, granic zaufania, pierwszych miłości z bohaterami, których polubimy lub znienawidzimy. A wszystko to będzie się działo w uroczej scenerii Australii, w której chciałabym spędzić wakacje.
Jeśli pierwsza powieść pisarki jest tak bardzo dobra; zaskakuje, wciągając od pierwszej i nie odpuszczając aż do ostatniej strony - to ja nie mogę doczekać się kolejnych jej pozycji. Jeśli będą w tych samym gatunku, to kupuję "w ciemno".
Gwarantuję Wam, że z tym "Nocnym gościem" nie będziecie się nudzić ani przez moment. Zaryzykujcie i zaproście go do siebie do domu.
* opis pochodzi z okładki książki "Nocny gość" Fiona McFarlane
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
![]() |
Wydawnictwu MUZA SA |
PS. W przyszłym tygodniu pojawi się konkurs z pachnącym, nieczytanym egzemplarzem tej książki.
Jeśli jesteście zainteresowani to już dzisiaj Was zapraszam.
Jeśli jesteście zainteresowani to już dzisiaj Was zapraszam.
Wyzwania:
Grunt to okładka
Grunt to okładka