"Dziecko śniegu"
Autor: Eowyn Ivey
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 25 października 2013
Liczba stron: 448
Oprawa: twarda
Moja ocena: 8/10, czyli rewelacyjna
Eowyn Ivey mieszka wraz z mężem oraz dwiema córkami na Alasce. Ukończyła kurs kreatywnego pisania. Przez 10 lat pracowała jako dziennikarka.
Jej książka "Dziecko śniegu" otrzymała nominację do nagrody Pulitzera, nagrodę 2013 Indies Choice w kategorii powieść debiutancka, 2012 UK National Book Award w kategorii Autor Roku oraz 2013 Pacific Northwest Booksellers Award. **
Jaki jest najlepszy sposób na upały, które ostatnio odwiedziły nasz kraj?
Najlepiej przenieść się do mroźnej, śnieżnej krainy choćby tylko książkowej.
Na pierwszy rzut oka trafiła do mnie właśnie taka idealna powieść.
Jest nią "Dziecko śniegu" Eowyn Ivey.
Opis oraz cudowna sceneria ukazana na okładce kusi, aby ją poznać.
Opowieść inspirowana jest starą rosyjską baśnią - głosi napis, który znajduje się na okładce.
Najlepiej przenieść się do mroźnej, śnieżnej krainy choćby tylko książkowej.
Na pierwszy rzut oka trafiła do mnie właśnie taka idealna powieść.
Jest nią "Dziecko śniegu" Eowyn Ivey.
Opis oraz cudowna sceneria ukazana na okładce kusi, aby ją poznać.
Opowieść inspirowana jest starą rosyjską baśnią - głosi napis, który znajduje się na okładce.
Już kilkakrotnie wspominałam, że uwielbiam baśnie. Jestem zauroczona ich pięknem oraz mocą magii i cudów w nich przedstawionych. Choć niektóre z utworów tego gatunku bywają też bardzo okrutne, tak jak "Dziewczynka z zapałkami" Hansa Christiana Andersena.
Po przeczytaniu kilku pierwszych stron debiutu pani Ivey zaczęłam się zastanawiać, czy to też będzie taka smutna baśń dla dorosłych?
Główni bohaterowie powieści, czyli małżeństwo Mabel i Jack decydują się przenieść na Alaskę. Jest to ich ucieczka od problemów i traumatycznych przeżyć. Nie mogą mieć własnych dzieci. Tutaj z dala od ludzi i codziennego zgiełku próbują zacząć wszystko od nowa. Mają nadzieję, że to nowe miejsce zamieszkania i ciężka praca w trudnych warunkach pozwoli im nie wracać myślami do wielkiej straty, której doświadczyli. Jednak towarzyszące im od dawna przygnębienie nie odpuszcza.
Nadchodzi zima.
Pewnego wieczoru zauroczeni pierwszymi opadami śniegu spontanicznie lepią z jego pierwszych płatków dziewczynkę.
Nie spodziewają się, że ta chwila radości której doświadczyli podczas tej zabawy odmieni ich życie.
Od tego momentu koło ich domu zaczyna pojawiać się tajemnicza małolata, która bardzo przypomina postać ulepioną przez nich ze śniegu...
Na twarzach Mabel i Jacka coraz częściej zaczyna gościć uśmiech. Dziewczynka pojawia się u nich tylko czasami i nie chce z nimi zamieszkać, ale sama świadomość, że wkrótce ponownie ich odwiedzi wystarczy, aby każdego dnia wstawać prawą nogą. Małżonkowie stają się pełni energii i optymizmu. Ich życie nabiera barw.
Tylko, czy i tym razem to szczęście, które ich spotkało nie okaże się ulotne?
Autorka bardzo dobrze ukazała nam piękno, ale także całą surowość terenu na którym osiedliła się para małżeńska. Tutaj dobrobyt mieszkańców związany jest ze zmieniającymi się porami roku oraz z pracą rąk własnych. Przebywając w tym miejscu trzeba mieć dużo siły i krzepy. I liczyć przede wszystkim na siebie, bo sąsiedzi mieszkają daleko i nie zawsze będą w stanie pomóc...
Aby przetrwać w tych warunkach trzeba nauczyć się polować, łowić ryby, uprawiać warzywa.
Eowyn Ivey udało się wprowadzić mnie w bajkowy, wspaniały, ale także trochę groźny świat który stworzyła. Jest on pełen spokoju, ciszy, samotności; gdzie dzika natura Alaski jest na wyciągniecie ręki i w każdym momencie może pokazać swoje "ostre pazurki".
Jack i Mabel są raczej małomówni. Nie rozmawiają w ogóle o swoich uczuciach. Ukrywają je między sobą choć ja jako czytelnik czułam je ze zdwojoną siłą. Te niewypowiedziane słowa moją ogromną moc przekazu.
W tej powieści dużo jest tajemniczości, niejasności i niedopowiedzeń zarówno między małżonkami jak i światem zewnętrznym, który ich otacza.
Podczas czytania cały czas powracało do mnie pytanie: "Czy wierzyć, że marzenie bohaterów spełniło się dzięki magii chwili i miejsca w którym się znaleźli, czy jednak powinno się zwrócić uwagę tylko na fakty, które przemawiają za realnością danego zdarzenia?"
Zdecydowanie "Dziecko śniegu" to cudowna, wartościowa opowieść, która zasługuje na wszystkie nagrody jakie otrzymała.
Jestem pewna, że w każdym czytelniku pozostawi ślad dzięki głębi emocji, które z sobą niesie oraz refleksjom do których zmusza. Tutaj ból, strata i żal miesza się z zadowoleniem, dobrym nastrojem i pogodą ducha. Dzięki tej książce większego znaczenia nabierają zdania: że nadzieja, miłość i bliskość najbliższych pomaga przetrwać nawet najcięższe chwile; że "prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie"; że radość i uśmiech dziecka potrafi rozświetlić każdy nasz dzień, a szczęście może nas odnaleźć nawet na "końcu świata". Trzeba tylko w to uwierzyć!
(I w odrobinę magii też :)).
Polecam zapoznać się z debiutem Eowyn Ivey!
* cytat pochodzi z książki "Dziecko śniegu" Eowyn Ivey, strona 447.Po przeczytaniu kilku pierwszych stron debiutu pani Ivey zaczęłam się zastanawiać, czy to też będzie taka smutna baśń dla dorosłych?
Główni bohaterowie powieści, czyli małżeństwo Mabel i Jack decydują się przenieść na Alaskę. Jest to ich ucieczka od problemów i traumatycznych przeżyć. Nie mogą mieć własnych dzieci. Tutaj z dala od ludzi i codziennego zgiełku próbują zacząć wszystko od nowa. Mają nadzieję, że to nowe miejsce zamieszkania i ciężka praca w trudnych warunkach pozwoli im nie wracać myślami do wielkiej straty, której doświadczyli. Jednak towarzyszące im od dawna przygnębienie nie odpuszcza.
Nadchodzi zima.
Pewnego wieczoru zauroczeni pierwszymi opadami śniegu spontanicznie lepią z jego pierwszych płatków dziewczynkę.
Nie spodziewają się, że ta chwila radości której doświadczyli podczas tej zabawy odmieni ich życie.
Od tego momentu koło ich domu zaczyna pojawiać się tajemnicza małolata, która bardzo przypomina postać ulepioną przez nich ze śniegu...
Na twarzach Mabel i Jacka coraz częściej zaczyna gościć uśmiech. Dziewczynka pojawia się u nich tylko czasami i nie chce z nimi zamieszkać, ale sama świadomość, że wkrótce ponownie ich odwiedzi wystarczy, aby każdego dnia wstawać prawą nogą. Małżonkowie stają się pełni energii i optymizmu. Ich życie nabiera barw.
Tylko, czy i tym razem to szczęście, które ich spotkało nie okaże się ulotne?
Autorka bardzo dobrze ukazała nam piękno, ale także całą surowość terenu na którym osiedliła się para małżeńska. Tutaj dobrobyt mieszkańców związany jest ze zmieniającymi się porami roku oraz z pracą rąk własnych. Przebywając w tym miejscu trzeba mieć dużo siły i krzepy. I liczyć przede wszystkim na siebie, bo sąsiedzi mieszkają daleko i nie zawsze będą w stanie pomóc...
Aby przetrwać w tych warunkach trzeba nauczyć się polować, łowić ryby, uprawiać warzywa.
Eowyn Ivey udało się wprowadzić mnie w bajkowy, wspaniały, ale także trochę groźny świat który stworzyła. Jest on pełen spokoju, ciszy, samotności; gdzie dzika natura Alaski jest na wyciągniecie ręki i w każdym momencie może pokazać swoje "ostre pazurki".
Jack i Mabel są raczej małomówni. Nie rozmawiają w ogóle o swoich uczuciach. Ukrywają je między sobą choć ja jako czytelnik czułam je ze zdwojoną siłą. Te niewypowiedziane słowa moją ogromną moc przekazu.
W tej powieści dużo jest tajemniczości, niejasności i niedopowiedzeń zarówno między małżonkami jak i światem zewnętrznym, który ich otacza.
Podczas czytania cały czas powracało do mnie pytanie: "Czy wierzyć, że marzenie bohaterów spełniło się dzięki magii chwili i miejsca w którym się znaleźli, czy jednak powinno się zwrócić uwagę tylko na fakty, które przemawiają za realnością danego zdarzenia?"
Zdecydowanie "Dziecko śniegu" to cudowna, wartościowa opowieść, która zasługuje na wszystkie nagrody jakie otrzymała.
Jestem pewna, że w każdym czytelniku pozostawi ślad dzięki głębi emocji, które z sobą niesie oraz refleksjom do których zmusza. Tutaj ból, strata i żal miesza się z zadowoleniem, dobrym nastrojem i pogodą ducha. Dzięki tej książce większego znaczenia nabierają zdania: że nadzieja, miłość i bliskość najbliższych pomaga przetrwać nawet najcięższe chwile; że "prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie"; że radość i uśmiech dziecka potrafi rozświetlić każdy nasz dzień, a szczęście może nas odnaleźć nawet na "końcu świata". Trzeba tylko w to uwierzyć!
(I w odrobinę magii też :)).
Polecam zapoznać się z debiutem Eowyn Ivey!
** informacja zaczerpnięta z http://www.goodreads.com oraz z okładki książki "Dziecko śniegu" Eowyn Ivey
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję
Wyzwanie:
Nigdy nie słyszałam o tej książce, więc chętnie się z nią zapoznam ;)
OdpowiedzUsuńOgromnie mnie intryguje ta książka i chyba się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Ale na te upały zastanawiałam się nad przeczytaniem "Black Ice"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com
Szczerze mówiąc, pierwszy raz słyszę o tej książce, ale wydaje się bardzo interesująca. Na pewno po nią sięgnę, jak tylko uporam się z innymi pozycjami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dakota // 97books.blogspot.com/
Także uwielbiam baśnie! A ten opis jest naprawdę intrygujący... Kolejna książka do mojej listy :)
OdpowiedzUsuńhttp://booksbyshadow.blogspot.com/
zaintrygowałaś mnie tą książką, będę miała ją na uwadze :)
OdpowiedzUsuńDopiero dziś trafiłam na Twój blog, dlaczego tak późno? Nie mam pojęcia, ale jedno jest pewne, zostanę na dłużej :)
Bardzo dobra powieść na każdą porę roku:) Ja czytałam w styczniu i naszła mnie refleksja jak w obecnych czasach ludzie radziliby sobie z taką zimą:) Magiczna, urocza, bardzo dobrze wspominam:)
OdpowiedzUsuńKsiażka wydaje się bardzo interesująca ale wątpię czy wytrwałabym do końca, bo pewnie by mnie niestety znudziła
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o książce, al przyznam, że mnie zaintrygowałaś :)
OdpowiedzUsuńTyle już dobrego słyszałam o tej książce - łącznie z tym, że autorka ma imię po bohaterce z "Władcy Pierścieni" - że aż mi wstyd, że jeszcze tego tytułu nie znam. A wydaje mi się, że ta książka ma wszystko, czego szukam w upatrzonym tytule: ciekawą fabułę, sporą dawkę emocji i refleksje, dzięki którym człowiek ma szansę wynieść z lektury jakąś naukę. Myślę, że ta powieść znajduje się w czołówce moich "must have", bo nie wiem, czy kiedykolwiek przeczytałam jej negatywną recenzję, Twoje pochwały są tylko jednymi z wielu :D Przeczytam jak tylko uda mi się ją dorwać w swoje łapki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Byłoby mi dziwnie czytać taką książkę w te upalne dni, ale kto wie, może przyniosłaby mi ochłodę :)
OdpowiedzUsuńAż chcę poznać ten bajkowy, ale niebezpieczny świat :) A skoro w każdym czytelniku książka pozostawi ślad, to muszę ją poznać.
OdpowiedzUsuńTo musi być piękna historia, którą warto poznać. :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę ją zdobyć. Dzięki Tobie wiem, że czeka mnie uczta literacka! ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Pięknie napisane i tak też zapowiada się książka :)
OdpowiedzUsuńAleż mi narobiłaś ochoty na tę powieść. Uwielbiam takie książki.
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś recenzję tej książki na "Achy ochy z książką". Pamiętam, że byłam nią zachwycona. Dziękuję, że mi o niej przypomniałaś:-) Uwielbiam baśnie:-)
OdpowiedzUsuńtak jak autorka prezentowanej przez Ciebie książki, też chciałabym kiedyś ukończyć taki kurs kreatywnego pisania:)
OdpowiedzUsuńfajna zimna klimatyczna:D i oparta na motywach baśniowych super!
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńNiedopowiedzenia to coś co podoba mi się w książkach (chociaż czasem może też denerwować). Skusiłabym się na nią, chociaż bardziej jednak zimą ;)
OdpowiedzUsuńzachęciłaś mnie. Poszukam tej książki.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce, ale zdecydowanie zachęciłaś mnie do bliższego zapoznania się z tą książką :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę baśń,dlatego ogromnie cieszę się, że i Tobie przypadła do gustu. Mam ogromny sentyment do tej powieści, urzekła mnie i nadal jest gdzieś głęboko we mnie :) Również polecam :) I w pełni podzielam Twoją recenzję, to szalenie głęboka i wartościowa powieść, wypełniona całym wachlarzem emocji :) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńNigdy o niej nie słyszałam, być może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńslyszalam juz o tym tytule i mi walsnie przypomnialas i znow mam ogromna ochote to przeczytac :D
OdpowiedzUsuńA ja właśnie nie przepadam za baśniami. Mimo że okładka jest piękna, raczej nie sięgnę po tę książkę :(
OdpowiedzUsuńMoże bym się na nią skusiła? :-)
OdpowiedzUsuń