niedziela, 21 lutego 2016

Z życia blogowego #3: O "ryzyku" z jakim wiąże się recenzowanie książek polskich autorów

Witam Was serdecznie,

Dzisiaj pierwszy wpis z cyklu "Z życia blogowego" w tym roku. 
Miałam w nim poruszyć zupełnie inny temat, ale muszę wrócić do zagadnienia o którym już kiedyś wspominałam - o "ryzyku" z jakim wiąże się recenzowanie książek polskich autorów.
Wielu blogerów przyznaje się do tego, że w ogóle nie sięga po powieści rodzimych pisarzy, a część z nich robi to bardzo rzadko... 
Ja też częściej czytam książki z półek zagranicznych. 
Choć wiem, że w naszej rodzimej literaturze można trafić na prawdziwe perełki to jednak bardziej wolę pisać opinie o powieściach zagranicznych pisarzy; wtedy po publikacji recenzji - pochlebnej, czy też nie - czuję się spokojniej... ;)
Dla mnie prowadzenie bloga ma być przede wszystkim przyjemnością, a nie jak czasem słyszymy -publicznych utarczek między blogerami a autorami. 
Niejednokrotnie pojawiają się w nich obraźliwe i pełne jadu wyzwiska ...
Niekiedy taka wymiana zdań pojawia się tylko w mailach (i mało się o nich mówi).
Ale nie można zaprzeczyć, że i tak jedna głośna afera goni kolejną...
Może niektórzy autorzy dopatrują się w takim zachowaniu korzyści - ważne, żeby o Tobie mówili;  nieważne, czy dobrze czy też źle??
Moim zdaniem takie sytuacje w dużym stopniu przyczynią się do częstszego wyboru przez czytelników książek zagranicznych pisarzy niż rodzimych... 
A to niestety nie jest zbyt optymistyczna wizja.
*
Zawsze, gdy napiszę opinię o książce polskiego autora, która nie jest zbyt pochlebna, czyli bez samych "achów i ochów" (a jej ocena jest poniżej 7/10) - to po publikacji pojawia się u mnie ta "chwila niepewności i oczekiwania", na odzew autora... ;)

Spotkałam się na przykład z sytuacjami, gdy pisarzom trudno było zrozumieć i pogodzić się z "lekką" krytyką, gdy wszystkie wcześniejsze recenzje były zachwalające aż pod niebiosa (przy ocenach 9/10, 10/10) - nawet wtedy, gdy tekst ich książki jest bez korekty (lub jest ona słabiutka) i czyta się to naprawdę opornie...
Moja ocena i opinia, która pojawia się na blogu zawsze jest zgodna z moimi odczuciami związanymi z przeczytaną książką. 
Liczy się dla mnie czytelnik bloga i wiem, że oczekuje on ode mnie szczerych recenzji ---> ja jako czytelnik właśnie takich oczekuję czytając opinie na innych blogach... 

A teraz najważniejsze: Polecam Wam ciekawy post 
który pojawił się na blogu Mocno Subiektywna   >KLIK<  (w dużej mierze wpłynął na to, że dzisiaj pojawiły się te moje przemyślenia), gdzie to jego autorka opisuje bardzo nieprzyjemną sytuację. 
Dwa lata temu w komentarzu pod jedną z Jej recenzji pojawił się obraźliwy anonimowy komentarz. 
W tym czasie pod kilkoma innymi niekorzystnymi opiniami tejże książki pojawiły się anonimowe komentarze o podobnej treści. U mnie też (link do mojej recenzji >KLIK< ).
W tym roku ten anonim wyzwał autorkę bloga Mocno Subiektywna od debilek, a wobec tego nie mogła przejść obojętnie dlatego przeprowadziła prywatne śledztwo. 
Adres email anonima doprowadził ją do konta na allegro i okazało się, że także do imienia i nazwiska autora recenzowanej przez nią książki.... 
Teraz autor tłumaczy się tym, że kilka lat temu skradziono mu dane do tego adresu email....
*
Ja w takiej sytuacji zapewne od razu starałabym się ten adres email odzyskać lub go usunąć, tym bardziej jeśli byłby on połączony z moim kontem na allegro...

*
Zapraszam do udziału w konkursie

27 komentarzy:

  1. Miałam dwa takie nieprzyjemne incydenty z autorami. Mimo to w dalszym ciągu chętnie sięgam po naszą rodzimą literaturę, gdyż ją bardzo lubię. Niemniej przykre to jest, że ktoś nie umie z godnością przyjąć czyjeś konstruktywnej krytyki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też miałam przypadki, kiedy autor nie potrafił pogodzić się z niezbyt pochlebną opinią o jego książce. Niemniej po pierwsze nie zamierzam nikomu ulegać i moje recenzje były i będą szczere. Po drugie, uwielbiam polską literaturę i nadal będę ją czytać. Choć przyznaję, staram się tak dobierać książki, by większość z nich jednak mi się podobała... wiadomo czasem opinie (zwłaszcza kont specjalnie na tą okazję zakładanych) czy opis bywają mylne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, często takie fikcyjne konta pojawiają się na stronach podobnych do lubimyczytac.pl i przyznają same najwyższe noty i zachwalające opinie...

      Usuń
  3. Ja miałam jeden taki przypadek, ale atakowala mnie nie autorka, a jakiś jej znajomy, który próbował wymusić na mnie zmianę recenzji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co niektórzy nie mają widocznie pojęcia co znaczą pojęcia: recenzja, krytyka, własne zdanie.
    Ja dziś czytałam recenzję jednej z polskich nowości.. peany, a ja babole tam znalazłam i nie wybuchałam smiechem jak poprzedniczka.
    A do Mocno Subiektywnej zaraz zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... Wiadomo, że każdy może mieć inne zdanie o danej książce. Ale, gdy każda kolejna recenzowana powieść na blogu jest oceniona na 10/10 i pojawiają tylko "achy i ochy" - to dla mnie jest to dość dziwne...

      Usuń
  5. Na szczęście nie miałam jeszcze takiego przypadku, żeby autor książki atakował mnie za moją recenzję. Zdarzyło mi się nawet przeczytać podziękowanie od pisarza za delikatną krytykę, gdyż wie, co ma poprawić przy kolejnej powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam o tej sprawie, czasem i u mnie znajdą się komentarze anonimów, które nie zgadzają się z moją opinią, ale ja mam to w nosie. Tak jak napisałaś, piszę tak jak czuję, i jeżeli nawet, jest to książka zagraniczna, która wszystkim się podoba, a mi nie, to również o tym piszę. Z rodzimymi Autorami jest tak, że oni mają wgląd w nasze wywody i stąd pojawiają się te dziwne komentarze, wyzwiska etc. Tym nie można się przejmować i jeżeli tak jak ja, uważasz, że napisałaś recenzję zgodnie z prawdą, to nie ma się czego obawiać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy temat poruszyłaś, co jakiś czas pojawiają się takie sprawy. Zaraz zajrzę do Mocno subiektywnej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam o tej sprawie - zresztą, nie ona pierwsza wypłynęła, bo już nie raz blogerzy obrywali od rodzimych autorów. Sięgam po polską prozę - niespecjalnie często, ale od czasu do czasu poświęcam jej czas. W sumie nie zdziwiłoby mnie, gdyby ktoś obawiał się recenzowania książki polskiego autora, bo za szczerą opinię można mieć nieprzyjemności... Niestety.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam ten wpis na blogu Mocno Subiektywnej. Tragedia...

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię książki zagranicznych autorów, ale nie pogardzę również rodzimą literaturą. I tu, i tam można odnaleźć perełki, jednak łatwo też odnaleźć takie papierowe historie, co potrzebują poprawki. I to mocnej.
    Miałam raz taką sytuację, że po publikacji niezbyt pochlebnej opinii autor postanowił wypomnieć moją niewiedzę i w komentarzu prosił swoje wydawnictwo, aby nie dawało egzemplarzy recenzenckich niepełnoletnim osobom. Szkoda tylko, że ja już prawie trzy lata wcześniej świętowałam swoją pełnoletność.
    Autorzy muszą liczyć się z tym, że wydając swoje "dziecko" mogą być pochwaleni za nie lub odwrotnie - obrzuceni nieprzyjemnymi opiniami. A jeżeli reagują agresywnie na to drugie, to już wiadomo, że pisarz powinien pozostawić swoje dzieło w szufladzie.
    Tyle ode mnie.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja czytam i lubię czytać książki polskich autorów. nie zdarzyło mi się być zaatakowaną przez nikogo,ale wiem że takie sytuacje miały miejsce u niektórych blogerow.
    Może trafiam na autorów którzy mają dystans do siebie i swojej twórczości.Raczej trudno by jedna książka podobała się wszystkim czytelnikom, dlatego nie rozumiem tego zjawiska atakowania, obrażania itd.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dlatego z dystansem podchodzę do książek polskich autorów i jeżeli się decyduje na przeczytanie i zrecenzowanie, jakiejś u siebie bardzo dokładnie muszę to wcześniej przemyśleć.

    OdpowiedzUsuń
  13. Według mnie dobry autor to taki, który potrafi się pogodzić z krytyką i przyjmuje ją równie dumnie, jak i pochwałę. Dlatego, zazwyczaj jeżeli czytam książki polskich autorów, piszę dokładnie to co o nich myślę :) Pozdrawiam
    ksiazkowy-termit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. No niestety,Twój post to 100% prawdy. Mi na szczęście nie zdarzyła się taka sytuacja,jednakże gdyby i mnie dopadł ten problem,to myślę,że skoro jest demokracja,to nigdy w życiu nie usunęłabym żadnej recenzji tylko dlatego,że komuś się ona nie spodobała :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Matko nie wierzę, że takie sytuacje się zdarzają.
    Ci autorzy naprawdę przesadzają. Ale jak to Polacy wiecznie dumni, chcą samych pochwał. Ja jeszcze na szczęście nie spotkałam się z takim przypadkiem i sama go nie miałam. Ale teraz jak to czytam to masakra!
    Faktycznie aż strach recenzować polskie książki.
    Pozdrawiam ciepło ♥

    PS. Błagam wyrównuj tekst do prawej. Strasznie ciężko się czyta dośrodkowany. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, takie niemiłe zdarzenia pojawiają się dość często :(

      Dzięki za informację! :) Będę wyrównywać tekst.
      Pozdrawiam

      Usuń
  16. Takie sytuacje są niedorzeczne. Nigdy nie pomyślałabym, że jakiś autor może wyzywać czytelnika, któremu jego książka nie przypadła do gustu. Mi na szczęście jeszcze nie przytrafiło się nic takiego.

    OdpowiedzUsuń
  17. Gdyby trafił mi się taki przypadek, bez wahania zrobiłabym skriny obraźliwych wiadomości od autora i poświęciła im osobny post. Jeśli ktoś nie potrafi przyjąć krytyki, to znaczy, że w ogóle nie powinien niczego wydawać, takie jest moje zdanie :) Oczywiście mówię tutaj o przypadkach, kiedy krytyka faktycznie jest uzasadniona, bez żadnych obraźliwych wyrażeń czy nieprzyjemnych odwołań do samego twórcy, np. czepiania się wyglądu czy coś. No i nie znoszę też, jak ktoś wypisuje bzdety w stylu "weź już przestań pisać" albo "nie zaśmiecaj rynku wydawniczego". Wtedy to bym się sama wkurzyła, bo akurat mówienie, co ktoś ma robić, też nie należy do zasad dobrego wychowania :) Tak czy siak bardzo ciekawy temat poruszyłaś, naprawdę.
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Słyszałam o tym i to zdecydowanie mało przyjemna sytuacja.

    OdpowiedzUsuń
  19. to jest aż wręcz smutne i żałosne co to ludzie wyprawiają...

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo ciekawy temat, który (jeszcze) mnie nie dotyczy, ale po komentarzach widzę, że takich przypadków jest dużo i można się kiedyś spodziewać mało przychylnej, anonimowej wiadomości. Wielka szkoda, że niektórzy autorzy nie biorą tej bardziej konstruktywnej opinii na przysłowiową klatę i nie wykorzystują jako wiedzy w przyszłych powieściach. Mam nadzieję, że odsetek takich pisarzy jest niewielki. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Będąc po obu stronach barykady (a do tego studiując psychologię) powiem tak: autor, jak każdy inny twórca, nie powinien mieć do swojej książki "matczynego stosunku", a przede wszystkim mieć świadomość tego, że swoim tekstem wszystkich nie uszczęśliwi, choćby z tak prozaicznego powodu, że gusta są różne. Jako recenzentka staram się w każdej książce wyłapać jednak jakieś pozytywy, bo w napisanie książki trzeba włożyć ogrom pracy i bardzo to szanuję, ale jak coś ewidentnie mi się nie podoba, to o tym piszę. Z drugiej strony: właśnie z powodu "matczynego" stosounku do własnych tekstów autorom nie czyta się przyjemnie negatywnych recenzji i to też trzeba zrozumieć. Aczkolwiek np. jak ja strzeliłam gafę w swojej książce i umieściłam bohaterkę w gimnazjum, gdy ewidentnie nasz system szkolnictwa, gdy pobierała edukację, był wtedy inny, to nie przejmuję się tym i nie stalkuję nikogo, kto to zauważy, ale śmieję się z własnego niedopatrzenia. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. O tak, niejednokrotnie miałam taką sytuacje. Dostawałam anonimy, gdy napisałam, że książka jest słaba itd, ale zdziwiła mnie pani Krystyna Śmigielska, której książkę oceniłam na 7/10 i raczej pozytywnie wypowiadałam się na temat jej powieści, a ona zostawiła mi niepochlebny komentarz pełen jadu i złośliwości. Zraziła do siebie tym osoby odwiedzające mojego bloga i mnie również.

    OdpowiedzUsuń

Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza :) Dziękuję! :)