"Złe dziewczyny nie umierają"
Autor: Katie Alender
Wydawnictwo: Feeria Young
Seria: Tom I
Data wydania: 13 stycznia 2016
Liczba stron: 360
Moja ocena: 6,5/10, czyli dobra z plusem
Lubię horrory choć do tej pory raczej częściej zdarzało mi się je oglądać niż czytać, ale będę się starać wyrównać te różnice dlatego rozglądam się teraz za książkami z tego gatunku. W chwili gdy zobaczyłam w zapowiedziach Wydawnictwa Feeria Young okładkę książki "Złe dziewczyny nie umierają" oraz zapoznałam się z jej opisem - to poczułam, że to może być to czego akurat szukam, że jej fabuła mogłaby mi się spodobać.
Ale czy tak się stało? To zdradzę Wam za chwilę.
Ale czy tak się stało? To zdradzę Wam za chwilę.
Główną bohaterką, a także narratorką całej opowieści jest piętnastoletnia Alexis. Małolata o różowych włosach, która w szkole trzyma się na uboczu. Outsiderka, która jest dobrym obserwatorem. Często daje znać jej buntowniczy charakterek dlatego też nieraz trafia do gabinetu dyrektorki.
Jedyną jej wielką miłością jest fotografia. Dla dobrego zdjęcia jest w stanie wyjść w nocy z domu nie mówiąc o tym rodzicom. Jej młodsza siostra lubi jej towarzyszyć w tych eskapadach.
Jedyną jej wielką miłością jest fotografia. Dla dobrego zdjęcia jest w stanie wyjść w nocy z domu nie mówiąc o tym rodzicom. Jej młodsza siostra lubi jej towarzyszyć w tych eskapadach.
Relacje między siostrami są "w miarę" poprawne do czasu aż Alexis zauważa, że Kasey zaczyna się bardzo dziwnie zachowywać...
W powieści Katie Alender znalazło się miejsce nie tylko na elementy grozy. Autorka w pierwszej części książki skupia się głównie na przedstawieniu nam głównej bohaterki, jej rodziny, relacji jakie między nimi panują, a przede wszystkim dużo miejsca zajmuje szkoła do której dziewczyna uczęszcza. Poznajemy hierarchie, które w niej panują. Grupy i uczniów, którzy są najbardziej popularni oraz te które nie zasłużyły sobie na poklask. Dużo tutaj o przyjaźniach i antypatiach. Widoczne są tutaj problemy wieku dojrzewania, próby szukania akceptacji wśród rówieśników oraz pierwsze miłości.
Początkowo elementy charakteryzujące horror rozwijają się bardzo powoli.
Miałam nawet przez chwilę małe obawy, czy wątek z nim związany w ogóle pojawi się na pierwszym planie, a może jednak zostanie zepchnięty przez opisy szkolnej codzienności i problemów rodzinnych nastolatek; albo że pojawi się dopiero na samym końcu powieści - przecież to jest pierwszy tom serii...
Przyznaję, że przez to jak dla mnie zbyt długie oczekiwanie zaczynałam się lekko niecierpliwić...
Na szczęście w pewnym momencie to czekanie zostało wynagrodzone.
Miałam nawet przez chwilę małe obawy, czy wątek z nim związany w ogóle pojawi się na pierwszym planie, a może jednak zostanie zepchnięty przez opisy szkolnej codzienności i problemów rodzinnych nastolatek; albo że pojawi się dopiero na samym końcu powieści - przecież to jest pierwszy tom serii...
Przyznaję, że przez to jak dla mnie zbyt długie oczekiwanie zaczynałam się lekko niecierpliwić...
Na szczęście w pewnym momencie to czekanie zostało wynagrodzone.
Zjawisko grozy nabrało rozpędu, wysunęło się do przodu, złapało mnie w swoje sidła (a to za sprawą coraz bardziej widocznych i niepokojących, a później przerażających zachowań Kasey) i od tego momentu pojawiają się sceny jak z dobrego horroru. Akcja przyspiesza. Pojawia się leciutki dreszczyk strachu i lęku, który przede wszystkim rozbudza chęć jak najszybszego poznania skrywanych sekretów i znalezienia odpowiedzi na wiele pytań. Od tej chwili już trudno oderwać się od lektury.
Duży plus za to, że autorce udało się wprowadzić tajemną aurę unosząca się nad starym domem w którym mieszka główna bohaterka. Takie budowle, które pojawiają się w horrorach (i nie tylko) zawsze przykuwają moją uwagę i budzą największą ciekawość. Podobnie jest z lalkami, którymi to jedna sióstr jest zafascynowana....
"Czy zło może przesączyć się przez ściany domu i zasiać ziarno obsesji w czyimś sercu?"*
Duży plus za to, że autorce udało się wprowadzić tajemną aurę unosząca się nad starym domem w którym mieszka główna bohaterka. Takie budowle, które pojawiają się w horrorach (i nie tylko) zawsze przykuwają moją uwagę i budzą największą ciekawość. Podobnie jest z lalkami, którymi to jedna sióstr jest zafascynowana....
W przypadku książki "Złe dziewczyny nie umierają" liczyłam na dużą ilość mrożącej krew w żyłach opowieść - jakie to towarzyszą odbiorcy w rasowym horrorze. Otrzymałam jednak grozę typu light. Może to dlatego, że już jestem już trochę "obeznana" z tym gatunkiem i coraz trudniej mnie tak "przerażająco" przestraszyć i zaskoczyć.
Choć wydaję mi się że osoby, które rzadko lub w ogóle nie mają styczności z takimi książkami, czy filmami mogą mieć zupełnie odmienne ode mnie uczucia i kilka opisanych scen może ich solidnie wystraszyć.
Ale nie martwcie się w książce nie ma opisów tryskającej krwi.
Podsumowując: "Złe dziewczyny nie umierają" Katie Alender to młodzieżówka w której najmocniejszym ogniwem jest tajemnica z przeszłości, której piętno złowrogo namiesza w życiu bohaterów.
Zdecydowanie warto ją poznać!
Choć wydaję mi się że osoby, które rzadko lub w ogóle nie mają styczności z takimi książkami, czy filmami mogą mieć zupełnie odmienne ode mnie uczucia i kilka opisanych scen może ich solidnie wystraszyć.
Ale nie martwcie się w książce nie ma opisów tryskającej krwi.
Podsumowując: "Złe dziewczyny nie umierają" Katie Alender to młodzieżówka w której najmocniejszym ogniwem jest tajemnica z przeszłości, której piętno złowrogo namiesza w życiu bohaterów.
Zdecydowanie warto ją poznać!
* cytat pochodzi z książki "Złe dziewczyny nie umierają" Katie Alender, strona 334.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
***
Zapraszam do udziału w konkursie
słyszałam o tej książce dużo i sama chcę ją czytnąć:)
OdpowiedzUsuńMnie ta historie ogromnie przypadła mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńRównież uważam, że to taki lekki horror, typowo dla młodzieży. Fajnie się ją czytało, ale na pewno mnie nie przeraziła, jedynie pojawiał się lekki dreszczyk na plecach i to tylko w kilku momentach. ;)
OdpowiedzUsuńO, czyli jednak tę książkę mogę przeczytać, bo zdecydowanie horrorów nie lubię (thriller to maksymalna granica, jaką mogę udźwignąć ;)). Skoro książka jest "light", to może jednak nie powinnam całkowicie odrzucać chęci jej przeczytania? Pożyjemy, zobaczymy. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Już od dłuższego czasu jestem zaintrygowana tym tytułem i mam nadzieję, że kiedyś przeczytam tę książkę. Może horrory to nie moja domena (nawet nie oglądam filmów tego typu - za bardzo się boję), ale czasami warto zaryzykować, czyż nie? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ^^
Jak się bać to już na całego- takie jest moje zdanie i wolę obejrzeć sobie 15 minut Paranormal Activity i bać się przez miesiąc niż cały film, który mnie nie przestraszy :)
OdpowiedzUsuńz książkami mam to samo :)
Nie przepadam za horrorami, ale może na ten się skuszę :) Słyszałam dobre rzeczy o tej książce, chce się przekonać jaka jest naprawdę :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
bookowe-love.blogspot.com
Horrorów nie czytam, ale groza light może być, chyba...
OdpowiedzUsuńCzytałam już trochę zróżnicowanych opinii o tej książce. Jedni piszą, że mrozi krew w żyłach, a drudzy, że nie jest ani trochę przerażająca. Ja bardzo lubię horrory, więc mam nadzieję, że przy tej powieści jednak poczuję klimat grozy ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za powieściami grozy, ale cenię sobie wydawnictwo Feeria Young. Czekam teraz na nowy tom "Dimily" wydany ich nakładem. :-)
OdpowiedzUsuńJa z chęcią sięgnę po tę pozycję, zbiera całkiem dobre opinie, a ja z przyjemnością przeczytam taki lekki horror. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że książka mogłaby mi się spodobać. Mam ją w planach.
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam sporo horrorów, teraz ograniczam się niemal tylko i wyłącznie do powieści Kinga, a wielka szkoda. Tych filmowych piekielnie się boję i nie mogę ich oglądać sama, ale po jakąś fajną książkową pozycję z tego gatunku chętnie bym sięgnęła :D Wydaje mi się, że "Złe dziewczyny nie umierają" byłyby dla mnie dobrym tytułem na powrót do tego rodzaju literatury. Poza tym naprawdę fajnie wprowadziłaś w fabułę, przez co książka wydaje mi się bardzo ciekawa. Wpiszę ją sobie na listę, muszę koniecznie sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com