"Mariska z węgierskiej puszty"
Autor: Consilia Maria Lakotta
Wydawnictwo M
Data wydania: marzec 2014
Liczba stron: 352
Moja ocena: 6,5/10, czyli dobra z plusem
Consilia Maria Lakotta (1920-1998) Urodziła się
jako jedno z bliźniąt syjamskich zrośniętych ze sobą skroniami, z
których jedno zmarło po kilku godzinach, a drugie poświęcono Matce
Dobrej Rady - Mater Boni Consili.
Dotknięta
paraliżem lewej strony twarzy wychowała się w kochającej rodzinie. W
wieku dziesięciu lat, stale ukazując tylko prawą stronę twarzy,
recytowała własne wiersze przy akompaniamencie fortepianu oraz cytry.
Wrodzone zdolności i pilność pozwoliły jej stać się poczytną pisarką. Po
1945 roku wydawnictwa zaczęły publikować jej teksty. W swoich
powieściach ożywiła postaci z kart Pisma Świętego oraz historii
Kościoła, a także ukazała, jak ludzie wierzący mogą uporać się z trudami
własnej egzystencji.*
"Mariska z węgierskiej puszty" jest to druga książka Consilii Marii Lakotty z którą bardzo chciałam się zapoznać po przeczytaniu "Madeleine" Jej autorstwa.
Dzięki tej właśnie powieści mogłam przenieść się na moment na Węgry. Do kraju, który jak do tej pory był mi nieznany. Nie miałam nigdy możliwości, aby go zwiedzić. Nie zapoznawałam się też wcześniej z informacjami i książkami, które by go dotyczyły.
Dlatego wszystko było dla mnie nowe, fascynujące, tajemnicze, piękne i okrutne... O tym powiem więcej za chwilę...
Powieść "Mariska z węgierskiej puszty" zaczyna się od przedstawienia nam bohaterów i relacji, które ich łączą. Mamy tutaj do czynienia z widocznym podziałem klas społecznych. Hrabia i jego córka Juliska, a po drugiej stronie - jego pracownicy Mariska i Jaros Vargas, którzy są w sobie bardzo zakochani i to już od trzynastu lat. Nie mogli wcześniej się pobrać dlatego poświęcali swój czas głównie pracy w gospodarstwie.
Dopiero teraz pojawia się okazja, aby ziściły się ich marzenia o wspólnej przyszłości jako mąż i żona. Na drodze do ich szczęścia pojawią się pewne problemy, ale pomaga im córka hrabiego, która jest zauroczona bratem Jarosa, Gaborem. Pomagając młodym ma cichą nadzieję, że na ich weselu będzie mogła spotkać mężczyznę i z nim porozmawiać.
Miłości i związane z nią rozterki, niepewności i tęsknoty odgrywają dużą rolę w tej lekturze. Wspomnę, że będzie w niej nie tylko o miłości kobiety i mężczyzny, ale również o miłości macierzyńskiej oraz o miłości do Boga.
- Jak za bardzo nadymią kadzidłem, otworzę drzwi, żeby się nie podusili"*" (...) kiedy już zostaniesz kardynałem, to mógłbyś zmienić parę rzeczy, żeby powiało świeżym powietrzem.
Autorka zawsze dba o to, aby w Jej książkach nie zabrakło postaci o zróżnicowanym charakterze w których tkwi zarówno dobro jak i zło. To co dzieje się w kraju na przestrzeni lat odbija się na każdym z nich. Każdy z nich odczuje stratę i ogromny ból oraz będzie obawiał się dnia jutrzejszego, mając nadzieję, aby nie okazał się on gorszy od poprzedniego. A strach o bliskich, będzie im od tej pory towarzyszył na okrągło...
Niektórzy z bohaterów zmieniają się nie do poznania. Pycha, próżność odchodzi w zapomnienie. Teraz w życiu bohaterów pojawiają się inne priorytety. Rodzi się wcześniej zapomniana - pokora.
Różnica między bogatymi, a biednymi oraz dwoma klasami społecznymi całkowicie się zaciera...
Najbardziej podziwiam tytułową bohaterkę, która od początku potrafiła się wykazać dużą cierpliwością i sumiennością. Ma w sobie niesamowite pokłady siły przede wszystkim wewnętrznej oraz wiary i nadziei. Wycierpiała w swoim życiu naprawdę dużo, a jednak się nie podaje, codziennie budzi się z nową energią i zapałem do pracy; tych cech mógłby jej pozazdrościć niejeden z nas.
Jest ona bardzo dobrym i opiekuńczym człowiekiem. W każdej chwili jest gotowa aby służyć pomocą bliźniemu. Jest w niej dużo empatii. Ufa ludziom bezgranicznie. Ta kobieta nie potrzebowała żadnej lekcji pokory. Cały czas jest chodzącym przykładem dobroci i pracowitości.
W swojej książce autorka stawia przed postaciami literackimi wiele trudnych wyborów, które będą miały decydujące znaczenie na ich los, los najbliższych, a nawet na przyszłość kraju.
Możemy zobaczyć jakie znaczenie odgrywał Kościół i księża w ciężkich dla Węgier chwilach. Czy zawsze kierowało nimi jedynie posłannictwo? I czy najważniejsze było dla nich dobro bliźniego?
Niestety nie zawsze wszystko jest takie jak nam się początkowo wydaje. Tutaj możemy to zobaczyć, poczuć i starać się zrozumieć ludzkie niesprawiedliwości.
"Mariska z węgierskiej puszty" to powieść dzięki której poczujemy kulturę, folklor i tradycje Węgier. Tak jakbyśmy byli tuż obok bohaterów. Poznamy też kilka słów z węgierskiego języka. Będziemy śledzić historię kraju na przestrzeni lat 1910-1953.
Bohaterowie, ich losy oraz fabuła jest fikcją literacką, ale tło wydarzeń zachodzących w państwie są prawdziwe. Jest to autentyczny obraz nieszczęścia i bólu całego narodu...
Consilia Maria Lakotta sprawnie połączyła fikcję i realizm. Nie oszczędzając nam szczegółów zdarzeń, dat i nazwisk osób, które odegrały znaczącą rolę w wymienionych wydarzeniach.
Często pojawiają się długie fragmenty dotycząc historii zarówno w treści powieści, jak i w przypisach do tekstu. Pojawia się wiele słów w języku węgierskim - ich znaczenie jest wyjaśnione w przypisach.
Okładka książki pasuje do treści, czcionka w tekście jest średniej wielkości, nie męczy oczu. Dobrze się czyta. Tylko początkowo musiałam przyzwyczaić się do stylu w którym powieść została napisana. Jest zupełnie inny od książki "Madeleine" pisarki , którą wcześniej czytałam. Jest tutaj wiele zwrotów w obcym języku oraz kilka archaizmów.
Czytałam powieść powoli w wielkim skupieniu, robiąc kilka przerw w trakcie. Wymusiły je na mnie zarówno pióro autorki, które do najlżejszych nie należy oraz dłuższe fragmenty z historii kraju.
"Mariska z węgierskiej puszty" nie jest to słodka powieść o pięknej, szczęśliwej miłości oraz samych urokach Węgier, ale jest to przede wszystkim gorzka, bolesna pigułka, którą serwuje bohaterom zarówno los oraz oni sami. Słowa "Ludzie sami sobie zgotowali ten los" - będą chyba najlepszym podsumowaniem.
Nie zabraknie tutaj całej gamy emocji postaci literackich - w większej ilości smutku, rozczarowania, rozpaczy, gniewu i lęku, ale jest również trochę radość i szczypty humoru. Odczujemy na skórze ich troskę o bliskich oraz ich wielką stratę.
Autorka brutalnie przypomina nam, że w naszym świecie nie ma nic pewnego, ale pomimo wszystko warto jednak zadbać o najważniejsze wartości. I nigdy się nie podawać!
To właśnie miłość, nadzieja i wiara pomaga naszym bohaterom przetrwać najtrudniejsze momenty w życiu...
"Mariska z węgierskiej puszty" to wartościowa książka z którą warto się zapoznać, polecam!
* opis pochodzi z okładki książki "Mariska z węgierskiej puszty" Consilia Maria Lakotta
* cytat pochodzi z książki "Mariska z węgierskiej puszty" Consilia Maria Lakotta, strona 181.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
PS. Przypominam o trwającym 2 etapie konkursu półrocznego (do 8.10.14, godz. 23:59) ,
którego motywem jest Pisarz / Pisarka
którego motywem jest Pisarz / Pisarka
Jest mało zgłoszeń.
Węgry to raczej nie moja bajka, więc spasuję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Takie "gorzkie" książki, należy czytać powolnie i ze zrozumieniem, w szczególności jeżeli występują w niej archaizmy, jeżeli książka trafiłaby w moje ręce przypadkiem, to chętnie bym się przekonała o jej treści, lecz jeżeli miałabym ją zakupić to nie zainteresowała mnie na tyle by się w nią zgłębić.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę, więc niedługo mam nadzieję, że się za nią zabiorę. :)
OdpowiedzUsuńczekam na Twoją recenzję :)
UsuńMimo iż jest to wartościowa książka to ja jednak nie poczułam zainteresowania jej tematyką, dlatego wybacz, ale nie chce na siłę się do niej przekonywać, tym bardziej, że na razie mam co czytać.
OdpowiedzUsuńNiestety to raczej nie jest książka dla mnie, obawiam się, że ni umiałabym jej odpowiednio ocenić.
OdpowiedzUsuńRozejrzę się za tym tytułem, bo wydaje się całkiem interesująca :) Choć na chwilę obecną mam co czytać.
OdpowiedzUsuńO, przeczytałabym natychmiast! Super tematyka :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że doceniłaś wartość tej książki. Jest naprawdę godna polecenia.
OdpowiedzUsuńMoże książka jest ciekawa, jednak mówię pas. :)
OdpowiedzUsuńJa znam bardzo dobrze Węgry. Jeżdżę tam dwa razy w roku i mam ich dość, ale rodzice nie chcą zrobić nic nowego :(
OdpowiedzUsuńJa chciałabym się tam kiedyś wybrać choć raz :)
UsuńZ jednej strony chętnie bym przeczytała, a z drugiej jakoś nie mam na nią aż tak bardzo ochoty.
OdpowiedzUsuńFabuła jakoś do mnie nie przemawia, raczej nie przeczytam. Całkowicie nie moja tematyka :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Nie jestem do końca przekonana czy to jest książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńWęgry to ja bym w końcu chciała zwiedzić turystycznie. ;)
OdpowiedzUsuńTeż bym się chętnie wybrała do tego kraju :)
UsuńWęgry to państwo, które zawsze mnie interesowało. Już po "Niewidzialnym moście" Julie Orringer mam o nich pewien pogląd, ale chętnie poczytam więcej książek z akcją usytuowaną w tym miejscu :)
OdpowiedzUsuń"Niewidzialny most" bardzo chcę przeczytać po przeczytaniu Twojej recenzji :)
UsuńPrzeczytałam 2 książki autorki i było nawet nieźle :) ale do tej mnie nie przekonałaś...
OdpowiedzUsuńIt's going to be end of mine day, except befolre ending I
OdpowiedzUsuńam reading this wonderful piece of writing to increase my knowledge.
Also visit my homepage; TOEIC Teest ()
Czytałam "Madelaine", która moim zdaniem była bardzo specyficzną opowieścią. Zresztą sam styl autorki również należy do dosyć oryginalnych. Dlatego "Mariskę" również planuję kiedyś poznać:)
OdpowiedzUsuńA ja byłam na Węgrzech :) A jeśli chodzi o książkę, to myślę, że za dużo w niej historii i chyba to nie do końca mój klimat, więc myślę, że nie ma co się do niej zmuszać.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie potrzebuję takiej książki. Nic nie wiem o Węgrzech, jeszcze ;)
OdpowiedzUsuńah, w Węgrach jeszcze nie byłam. :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że kiedyś uda mi się tam dotrzeć.
Książka chyba raczej nie dla mnie, chociaż Węgry to ja chciałabym zwiedzić ;)
OdpowiedzUsuń