niedziela, 15 lutego 2015

Ktoś na mnie patrzy? ("Szczęścia też chodzą parami" Anna Bialer)


"Szczęścia też chodzą parami"
Autor: Anna Bialer
Wydawnictwo: Muza SA
Data wydania: 26 listopada 2014
Liczba stron: 448
Moja ocena: 6,5/10, czyli dobra z plusem


Anna Bialer - rocznik 1954, redaktorka i tłumaczka, od zawsze zajmuje się literaturą, zarówno prywatnie jak i zawodowo. Pracowała w redakcji przekładów wydawnictwa Nasza Księgarnia, przez kilka lat prowadziła zajęcia z literatury starowęgierskiej na Uniwersytecie Warszawskim, była trenerką w firmie szkoleniowej. *

Patrząc na okładkę książki „Szczęścia też chodzą parami” Anny Bialer wydawało mi się, że będę miała do czynienia z typową książką obyczajową. Widząc słowo „szczęścia” w tytule i uśmiech pani ze zdjęcia spodziewałam się dużej dawki optymizmu bijącej z tej powieści.
A jednak nie do końca to moje pierwsze wrażenie się sprawdziło, ale o tym za chwilę.

Marię – główną bohaterkę książki poznajemy w momencie, gdy ma zamiar zacząć wszystko od nowa, a przede wszystkim decyduje się na życie w pojedynkę (jest po rozwodzie) chcąc zakończyć romans z żonatym facetem i wprowadzając się do nowego mieszkania. Jedyne czego nie chce zmieniać to miejsca pracy.
Przetrwać trudne chwile pomagają jej przyjaciółki, na które zawsze może liczyć oraz literatura. Często korzysta z rad „Strofy” – głosu (rozsądku?) z którym czasem wdaje się w dyskusję.
Z mamą najczęściej rozmawia telefonicznie. Kontakt z dorosłymi dziećmi ma sporadyczny.

Kobieta ma wielką nadzieję, że od teraz wszystko w jej życiu osobistym będzie się układać. Nie chce się wiązać z żadnym nowym mężczyzną, ale zmienia zdanie słysząc opowieści swoich koleżanek o ich miłosnych podbojach. Decyduje się w tajemnicy przed wszystkimi założyć konto na portalu randkowym.

W tym czasie, ktoś zaczyna ją straszyć powołując się w liścikach – wierszykach, telefonach czy mailach na imiona jej kotów. Ktoś też wchodzi do jej mieszkania podczas jej nieobecności i zostawia zgniłe kwiaty.
Policja bagatelizuje tę sprawę. Sama poszkodowana też nie jest pewna, czy zamknęła drzwi na klucz, ta nieostrożność (a dokładnie to jej przyzwyczajenie) często się jej zdarza… Pojawia się pytanie, czy dręczyciel szybko się znudzi, czy jednak tak łatwo nie odpuści i będzie coraz bardziej uporczywy.

Przyznaję powieść mi się spodobała, bo jak zapewne wiecie wszelakie niebezpieczeństwa, które czyhają na bohaterów książek - to jest to co ja lubię najbardziej dlatego miło mnie zaskoczył wątek związany z prześladowcą (którego przypominam nie spodziewałam się sięgając po tę książkę). A jak widać „ten zły” o naszej głównej bohaterce wie naprawdę wiele …
Całą zaistniałą sytuację poznajemy z punktu widzenia Marii, bo w książce została wprowadzona narracja pierwszoosobowa. Myśli kobiety, jej nadzieje, rozterki, plany, radości i poziom strachu, który narasta z każdym nowym „śladem” obecności wroga - to wszystko, co mamy możliwość usłyszeć i zobaczyć...

" Uciekaj myszko do dziury
bo ciebie złapie kot bury,
a jak cię złapie kot bury,
      to cię obedrze ze skóry. " **

Da się odczuć, że kobieta początkowo nie bierze na poważnie tego zagrożenia. Zmienia zdanie dopiero w momencie, gdy prześladowca zainteresował się również jej córką i mamą…
Wtedy decyduje się działać i do gry wkracza charyzmatyczna pani detektyw…

Ja na miejscu Marii - zapewne już po otrzymaniu pierwszej takiej złowrogiej wiadomości bardzo bym się przestraszyła oraz zadbałabym o zachowanie większych środków ostrożności. A i na miejscu kobiety nie zwlekałabym z wynajęciem detektywa ani minuty, a nawet sekundy dłużej…
A pani trener jest niekiedy troszkę za bardzo roztargniona (nie pamięta, czy zamknęła drzwi na klucz, nie przeszukała mieszkania po wizycie nieproszonego gościa). Ma problemy z podejmowaniem decyzji – tak jest również w sprawach sercowych, ale poza tym sprawia wrażenie sympatycznej osóbki dlatego sama byłam bardzo ciekawa komu mogła tak bardzo „zajść za skórę” - dlatego przekładałam kartkę za kartką, aby się tego jak najszybciej dowiedzieć.
Anna Bialer zadbała o to, aby w powieści działo się naprawdę dużo.
Wprowadziła do powieści kilka wątków, charakterystyczne prostacie, zagmatwania miłosne, tajemnice z przeszłości, gnębiciela i doprawiła to wszystko szczyptą dowcipu.
Kilka fragmentów, a przede wszystkie przemyślenia głównej bohaterki są czasami zbyt długie, rozwleczone i dlatego mogą stać się dla czytelnika troszkę nużące.
Nie dziwię się pani detektyw, że miała trudny orzech do zgryzienia – gdy Maria zaczęła podawać listę potencjalnych osób z jej otoczenia, które mogą mieć coś wspólnego ze straszeniem jej – sama się w pewnym momencie pogubiłam - tak dużo ludzi się pojawiło na horyzoncie… Nawet duch bliskiej osoby...

Muszę przyznać że zagrożenie czające się na bohaterki jest wielkie - jednak nie zauważyłam u nich zbyt dużego przerażenia. 
To właśnie pojawienie się niebezpiecznego wroga przyczyniło się do odkrycia kilku faktów z przeszłości bohaterów, sekretów rodzinnych oraz wyjaśnienia nieporozumień, niejasności i zaciśnięcia więzi - a to wszystko sprawia, że debiut Anny Bialer „Szczęścia też chodzą parami” stał się ciekawą lekturą z którą warto spędzić wolny czas.

Polecam.

* informacja pochodzi z okładki książki "Szczęścia też chodzą parami" Anna Bialer
** cytat pochodzi z książki "Szczęścia też chodzą parami" Anna Bialer, strona 91


 Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wydawnictwu MUZA SA







Wyzwania: 
POLACY NIE GĘSI III 
Grunt to okładka
"Pod hasłem" 


Ps. Dziękuję bardzo wszystkim za piękne życzenia umieszczone w poprzednim poście!  :*
Jesteście wspaniali! :)
Wkrótce odpowiem na każdy komentarz z osobna.

26 komentarzy:

  1. Sama nie wiem czy sięgnąć po książkę. Brzmi ciekawie, ale przypuszczam, że główna bohatera może mnie bardzo denerwować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba okładka tej książki i też mi się wydawało, że będę miała do czynienia z typową książką obyczajową. Jak widać pozory mylą. Mimo to i tak mam chęć zapoznać się bliżej z tą pozycją i mam nadzieję, że niebawem mi się to uda.

    OdpowiedzUsuń
  3. tematyka mi się podoba, zagadka zagwostka, niepokój, prześladowca i strach :D czytałabym!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaciekawiło mnie to nękanie bohaterki. Lubię takie klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  5. jak na razie mam dosyć takowych powieści, ale po przerwie może po nią sięgnę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już po Twoim zarysowaniu fabuły opowieści, zaczęła mnie trochę denerwować nieogarnięta postać głównej bohaterki:) A tak poza tym, to wszystko w tej książce już mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapowiada się ciekawie. To książka jakie lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chętnie bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdaje się, że juz wczesniej o tej ksiązce słyszałam, ale cóż, jakoś nie zanosi się, by wpadła mi w łapki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też bym pomyślała, że to miła obyczajówka:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytam raczej zbyt wielu polskich autorów, więc może czas to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wątpię żebym się skusiła - choć się okaże :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam takie radosne i ciepłe okładki ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja również na miejscu bohaterki zachowałabym większą ostrożność. Szkoda, że przemyślenia są takie długie. Raczej nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem już świeżo po lekturze i uważam, że to dobra książka zapewniająca relaks.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jaka urocza okładka ;) Jakimś cudem przegapiłam tę powieść, a szkoda, muszę nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  17. Seria kompletnie mnie nie interesuje, chociaż okładkami kusi ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. To widzę, że główna bohaterka jest tak rozdrażniona jak i ja ;D

    OdpowiedzUsuń
  19. Też czytałam, zadziwił mnie fakt, że książka ma wątek kryminalny. :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Pewnie też już po pierwszej zastraszającej wiadomości trochę bym się przestraszyła... chociaż z drugiej strony może uznałabym, że jakieś dzieciaki robią sobie żarty. Książka wydaje się ciekawa, choć po okładce rzeczywiście można by się spodziewać innej tematyki.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zobaczę jeszcze, na razie nie miałam jej w planach, ale jak mi w padnie w ręce to jestem skłonna przeczytać. Treść zapowiada się ciekawie no i okładka mnie kusi.

    OdpowiedzUsuń
  22. Raczej się nie skuszę, to nie do końca coś, na co miałabym ochotę w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń

Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza :) Dziękuję! :)