"Szczęścia też chodzą parami"
Autor: Anna Bialer
Wydawnictwo: Muza SA
Data wydania: 26 listopada 2014
Liczba stron: 448
Moja ocena: 6,5/10, czyli dobra z plusem
Anna Bialer - rocznik 1954, redaktorka i tłumaczka, od zawsze zajmuje się literaturą, zarówno prywatnie jak i zawodowo. Pracowała w redakcji przekładów wydawnictwa Nasza Księgarnia, przez kilka lat prowadziła zajęcia z literatury starowęgierskiej na Uniwersytecie Warszawskim, była trenerką w firmie szkoleniowej. *
Patrząc
na okładkę książki „Szczęścia też chodzą parami” Anny Bialer wydawało mi się,
że będę miała do czynienia z typową książką obyczajową. Widząc słowo
„szczęścia” w tytule i uśmiech pani ze zdjęcia spodziewałam się dużej dawki optymizmu bijącej z tej powieści.
A
jednak nie do końca to moje pierwsze wrażenie się sprawdziło, ale o tym za
chwilę.
Marię
– główną bohaterkę książki poznajemy w momencie, gdy ma zamiar zacząć wszystko
od nowa, a przede wszystkim decyduje się na życie w pojedynkę (jest po
rozwodzie) chcąc zakończyć romans z żonatym facetem i wprowadzając się do
nowego mieszkania. Jedyne czego nie chce zmieniać to miejsca pracy.
Przetrwać
trudne chwile pomagają jej przyjaciółki, na które zawsze może liczyć oraz
literatura. Często korzysta z rad „Strofy” – głosu (rozsądku?) z
którym czasem wdaje się w dyskusję.
Z
mamą najczęściej rozmawia telefonicznie. Kontakt z dorosłymi dziećmi ma
sporadyczny.
Kobieta
ma wielką nadzieję, że od teraz wszystko w jej życiu osobistym będzie się
układać. Nie chce się wiązać z żadnym nowym mężczyzną, ale zmienia zdanie słysząc
opowieści swoich koleżanek o ich miłosnych podbojach. Decyduje się w tajemnicy
przed wszystkimi założyć konto na portalu randkowym.
W
tym czasie, ktoś zaczyna ją straszyć powołując się w liścikach – wierszykach, telefonach
czy mailach na imiona jej kotów. Ktoś też wchodzi do jej mieszkania podczas jej
nieobecności i zostawia zgniłe kwiaty.
Policja
bagatelizuje tę sprawę. Sama poszkodowana też nie jest pewna, czy zamknęła drzwi
na klucz, ta nieostrożność (a dokładnie to jej przyzwyczajenie) często się jej
zdarza… Pojawia się pytanie, czy dręczyciel szybko się znudzi, czy jednak tak
łatwo nie odpuści i będzie coraz bardziej uporczywy.
Przyznaję
powieść mi się spodobała, bo jak zapewne wiecie wszelakie niebezpieczeństwa,
które czyhają na bohaterów książek - to jest to co ja lubię najbardziej dlatego
miło mnie zaskoczył wątek związany z prześladowcą (którego przypominam nie
spodziewałam się sięgając po tę książkę). A jak widać „ten zły” o naszej
głównej bohaterce wie naprawdę wiele …
Całą
zaistniałą sytuację poznajemy z punktu widzenia Marii, bo w książce została wprowadzona
narracja pierwszoosobowa. Myśli kobiety, jej nadzieje, rozterki, plany, radości
i poziom strachu, który narasta z każdym nowym „śladem” obecności wroga - to wszystko, co mamy możliwość usłyszeć i zobaczyć...
" Uciekaj myszko do dziury
bo ciebie złapie kot bury,
a jak cię złapie kot bury,
a jak cię złapie kot bury,
to cię obedrze ze skóry. " **
Da
się odczuć, że kobieta początkowo nie bierze na poważnie tego zagrożenia.
Zmienia zdanie dopiero w momencie, gdy prześladowca zainteresował się również
jej córką i mamą…
Wtedy
decyduje się działać i do gry wkracza charyzmatyczna pani detektyw…
Ja
na miejscu Marii - zapewne już po otrzymaniu pierwszej takiej złowrogiej
wiadomości bardzo bym się przestraszyła oraz zadbałabym o zachowanie większych środków ostrożności. A i na miejscu kobiety nie zwlekałabym z wynajęciem detektywa ani
minuty, a nawet sekundy dłużej…
A
pani trener jest niekiedy troszkę za bardzo roztargniona (nie pamięta, czy
zamknęła drzwi na klucz, nie przeszukała mieszkania po wizycie nieproszonego
gościa). Ma problemy z podejmowaniem decyzji – tak jest również w sprawach
sercowych, ale poza tym sprawia wrażenie sympatycznej osóbki dlatego sama byłam
bardzo ciekawa komu mogła tak bardzo „zajść za skórę” - dlatego przekładałam kartkę za kartką, aby się tego jak najszybciej dowiedzieć.
Anna Bialer zadbała o to, aby w powieści działo się naprawdę dużo.
Wprowadziła do powieści kilka wątków, charakterystyczne prostacie,
zagmatwania miłosne, tajemnice z przeszłości, gnębiciela i doprawiła to
wszystko szczyptą dowcipu.
Kilka
fragmentów, a przede wszystkie przemyślenia głównej bohaterki są czasami zbyt
długie, rozwleczone i dlatego mogą stać się dla czytelnika troszkę nużące.
Nie
dziwię się pani detektyw, że miała trudny orzech do zgryzienia – gdy Maria
zaczęła podawać listę potencjalnych osób z jej otoczenia, które mogą mieć coś
wspólnego ze straszeniem jej – sama się w pewnym momencie pogubiłam - tak
dużo ludzi się pojawiło na horyzoncie… Nawet duch bliskiej osoby...
Muszę
przyznać że zagrożenie czające się na bohaterki jest wielkie - jednak nie zauważyłam u nich zbyt dużego przerażenia.
To właśnie pojawienie się niebezpiecznego wroga przyczyniło się do odkrycia kilku faktów z przeszłości bohaterów, sekretów rodzinnych oraz wyjaśnienia nieporozumień, niejasności i zaciśnięcia więzi - a to wszystko sprawia, że debiut Anny Bialer „Szczęścia też chodzą parami” stał się ciekawą lekturą z którą warto spędzić wolny czas.
To właśnie pojawienie się niebezpiecznego wroga przyczyniło się do odkrycia kilku faktów z przeszłości bohaterów, sekretów rodzinnych oraz wyjaśnienia nieporozumień, niejasności i zaciśnięcia więzi - a to wszystko sprawia, że debiut Anny Bialer „Szczęścia też chodzą parami” stał się ciekawą lekturą z którą warto spędzić wolny czas.
Polecam.
* informacja pochodzi z okładki książki "Szczęścia też chodzą parami" Anna Bialer
** cytat pochodzi z książki "Szczęścia też chodzą parami" Anna Bialer, strona 91
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wydawnictwu MUZA SA |
Wyzwania:
POLACY NIE GĘSI III
Grunt to okładka
"Pod hasłem"
Ps. Dziękuję bardzo wszystkim za piękne życzenia umieszczone w poprzednim poście! :*
Jesteście wspaniali! :)
Jesteście wspaniali! :)
Wkrótce odpowiem na każdy komentarz z osobna.
Sama nie wiem czy sięgnąć po książkę. Brzmi ciekawie, ale przypuszczam, że główna bohatera może mnie bardzo denerwować.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba okładka tej książki i też mi się wydawało, że będę miała do czynienia z typową książką obyczajową. Jak widać pozory mylą. Mimo to i tak mam chęć zapoznać się bliżej z tą pozycją i mam nadzieję, że niebawem mi się to uda.
OdpowiedzUsuńtematyka mi się podoba, zagadka zagwostka, niepokój, prześladowca i strach :D czytałabym!
OdpowiedzUsuńZaciekawiło mnie to nękanie bohaterki. Lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńjak na razie mam dosyć takowych powieści, ale po przerwie może po nią sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńJuż po Twoim zarysowaniu fabuły opowieści, zaczęła mnie trochę denerwować nieogarnięta postać głównej bohaterki:) A tak poza tym, to wszystko w tej książce już mi się podoba.
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta powieść :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie. To książka jakie lubię:)
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńZdaje się, że juz wczesniej o tej ksiązce słyszałam, ale cóż, jakoś nie zanosi się, by wpadła mi w łapki :)
OdpowiedzUsuńTeż bym pomyślała, że to miła obyczajówka:)
OdpowiedzUsuńNie czytam raczej zbyt wielu polskich autorów, więc może czas to zmienić.
OdpowiedzUsuńWątpię żebym się skusiła - choć się okaże :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie radosne i ciepłe okładki ;)
OdpowiedzUsuńJa również na miejscu bohaterki zachowałabym większą ostrożność. Szkoda, że przemyślenia są takie długie. Raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam :]
OdpowiedzUsuńJestem już świeżo po lekturze i uważam, że to dobra książka zapewniająca relaks.
OdpowiedzUsuńJaka urocza okładka ;) Jakimś cudem przegapiłam tę powieść, a szkoda, muszę nadrobić.
OdpowiedzUsuńSeria kompletnie mnie nie interesuje, chociaż okładkami kusi ;)
OdpowiedzUsuńraczej nie mój klimat:))
OdpowiedzUsuńTo widzę, że główna bohaterka jest tak rozdrażniona jak i ja ;D
OdpowiedzUsuńTeż czytałam, zadziwił mnie fakt, że książka ma wątek kryminalny. :-)
OdpowiedzUsuńPewnie też już po pierwszej zastraszającej wiadomości trochę bym się przestraszyła... chociaż z drugiej strony może uznałabym, że jakieś dzieciaki robią sobie żarty. Książka wydaje się ciekawa, choć po okładce rzeczywiście można by się spodziewać innej tematyki.
OdpowiedzUsuńZobaczę jeszcze, na razie nie miałam jej w planach, ale jak mi w padnie w ręce to jestem skłonna przeczytać. Treść zapowiada się ciekawie no i okładka mnie kusi.
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę, to nie do końca coś, na co miałabym ochotę w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńChyba dam tej książce szansę. :)
OdpowiedzUsuń