"Szajba na peronie 5."
Autor: Marta Obuch
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 5 listopada 2014
Liczba stron: 268
Moja ocena: 7/10, czyli bardzo dobra
Marta Obuch - autorka komedii kryminalnych, poetka, fotograf, dziennikarka. Debiutowała w 2007 roku powieścią "Precz z brunetami!". Następnie wyszły: "Odrobina fałszerstwa", "Diabelska ewolucja", "Miłość, szkielet i spaghetti", "Łopatą do serca" (nominacja czytelniczek do nagrody Pazur na Festiwalu Literatury Kobiecej "Pióro i Pazur", Siedlce 2014).
W przygotowaniu powieść pod roboczym tytułem: "Francuski piesek".
W przygotowaniu powieść pod roboczym tytułem: "Francuski piesek".
Pisarka skończyła szkołę wojskową, polonistykę i fotografię. Ceni sobie humor Joanny Chmielewskiej, dlatego poszła w jej ślady. Twórczość Marty Obuch znalazła wielu czytelników ze względu na lekką fabułę i postacie, które wplątują się w najrozmaitsze afery kryminalne.
Mieszka w Katowicach, gdzie pisze, a w wolnym czasie prowadzi własną firmę fotograficzną i uczy fotografii. Kocha gotować i oglądać dobre filmy. *
Od pewnego czasu niezbyt często decyduję się sięgnąć po książki z gatunku komedii. Zdarzyło się kilkakrotnie, że zamiast mnie bawić to raczej mnie nudziły, a niekiedy nawet potrafiły lekko zirytować... Jeśli już decyduję się przeczytać książkę z tego gatunku to tylko powieści autorów, których znam i którzy mnie nie zawiedli, a także niejednokrotnie już potrafili mi poprawić humor.
Do takich powieści nawet miło byłoby zajrzeć ponownie po latach.
"Szajba na peronie 5." to jest moje pierwsze spotkanie z twórczością Marty Obuch. Czytając opis wydawcy dowiedziałam się, że akcja powieści toczyć się będzie w Katowicach i to w przedwojennych Katowicach. Są to bliskie memu sercu okolice. Często przyjeżdżam do tego miasta (mieszkam nieopodal) więc na podróż w czasie wspólnie z bohaterami powieści do tych znanych mi miejsc- nie trzeba mnie było długo namawiać. A fabuła też zapowiadała się dość interesująco. Dałam się wciągnąć w sieć komediowo - kryminalnych akcentów w stylu retro.
Znaczna cześć z nas ma większe lub mniejsze kompleksy. A kobiety, która patrząc na siebie w lusterku powiedziałaby, że wszystko jej się podoba w swoim wyglądzie - to trzeba byłoby chyba ze świecą szukać. Przeszkadza im, czy to za mały biust, czy za grube nogi, a może za dużo zmarszczek....
Główne bohaterki powieści, dwie siostry Zosia i Danka nie różnią się w tej kwestii od typowych kobiet - też cały czas narzekają na mankamenty swojego wyglądu. Według nich wystarczyłyby małe poprawki urody i byłby wtedy idealne.
Wyobraźcie sobie, że te ich marzenia się spełniają (i to bez użycia skalpela, czy odsysacza tłuszczu). Młodnieją, szczupleją, rozmiar piersi się powiększa - czyli to czego pragnęły i to w pakiecie z przeniesieniem się w czasie. A wszystko za sprawą butelki wina - rocznik 1929.
Przyznajcie, kto by nie chciał spróbować takiego magicznego trunku?
Wspaniale jest móc zobaczyć na własne oczy dawne Katowice i poczuć klimat lat dwudziestych XX wieku oraz porozmawiać z ludźmi żyjącymi w tych czasach i przy okazji czarować mężczyzn wspaniałą sylwetką.
Gorzej, gdy na miejscu okazuje się, że dużo osób nas zna i mamy niestety niezbyt ciekawą reputację. Tak jak choćby Zosia - nazywana jest teraz Czarną Zośką, jest złodziejką i szefową rabusiów. A dokładnie to cała trójka (Zosia, Danka i ich znajomy Mirek), która znalazła się w przedwojennych mieście żyła w tamtych czasach i utrzymywała się właśnie z kradzieży.
Z tego wyniknąć może tylko komiczny ciąg zdarzeń.
Przyznaję, że miło było podążać znanymi mi ulicami stolicy województwa śląskiego, widząc i odwiedzając budowle, które przetrwały do dnia dzisiejszego, ale również takie, których w teraźniejszości niestety już nie ujrzymy. Nie zabrakło również znanego i rozsławionego jakiś czas temu w mediach peronu kolejowego numer 5, którego trudno było wtedy odnaleźć.
Dla mnie ta powieść to była fascynująca podróż w czasie, wzbogacona zarówno wesołymi, a chwilami też groźnymi perypetiami bohaterów wcielonymi w postacie ich samych, ale żyjącymi w innym pokoleniu. A całość okraszona doskonałymi dialogami i gagami - kilkakrotnie wywoływała uśmiech na mej twarzy.
Stopniowo poznajemy sekrety rodzinne kobiet, które wiążą się również z odkrywaniem działalności władz zarządzających w mieście.
Spisek, intryga, złoto, amory, nocny spacer ze świnią, prośba o pokazanie ptaszka, a także tajemnicza śmierć - to tylko część tego, co Was czeka jeśli wspólnie z bohaterami wybierzecie się na "peron widmo".
Akcja powieści "Szajba na peronie 5." cały czas mknie do przodu. Marta Obuch zadbała o to, aby czytelnicy dobrze bawili się podczas czytania Jej książki i nie pozwala nikomu nudzić ani przez sekundę. Naprawdę trudno było mi oderwać się od lektury.
Autorka pisząc tę książkę korzystała z literatury opisującej Katowice, szczegółowo zagłębiając się w historii miasta - tym samym stworzyła bardziej realny obraz przeszłości.
Najnowsza powieść pani Obuch to lekka, miła lektura ze szczyptą magii i historii w tle. Dobry humor wymieszany z chwilami refleksji ( choćby dotyczącymi wygód jakie mamy teraz, a jakich brakowało kiedyś, czy też zmieniającej się mody). Barwne, nietuzinkowe, sympatyczne postacie z którymi chciałabym się zaprzyjaźnić. I Katowice - te teraźniejsze i dawne (każde z nich ma swój urok) do których Was serdecznie zapraszam, a przede wszystkim to na jedyną w swoim rodzaju"Szajbę na peronie 5."
Od pewnego czasu niezbyt często decyduję się sięgnąć po książki z gatunku komedii. Zdarzyło się kilkakrotnie, że zamiast mnie bawić to raczej mnie nudziły, a niekiedy nawet potrafiły lekko zirytować... Jeśli już decyduję się przeczytać książkę z tego gatunku to tylko powieści autorów, których znam i którzy mnie nie zawiedli, a także niejednokrotnie już potrafili mi poprawić humor.
Do takich powieści nawet miło byłoby zajrzeć ponownie po latach.
"Szajba na peronie 5." to jest moje pierwsze spotkanie z twórczością Marty Obuch. Czytając opis wydawcy dowiedziałam się, że akcja powieści toczyć się będzie w Katowicach i to w przedwojennych Katowicach. Są to bliskie memu sercu okolice. Często przyjeżdżam do tego miasta (mieszkam nieopodal) więc na podróż w czasie wspólnie z bohaterami powieści do tych znanych mi miejsc- nie trzeba mnie było długo namawiać. A fabuła też zapowiadała się dość interesująco. Dałam się wciągnąć w sieć komediowo - kryminalnych akcentów w stylu retro.
Znaczna cześć z nas ma większe lub mniejsze kompleksy. A kobiety, która patrząc na siebie w lusterku powiedziałaby, że wszystko jej się podoba w swoim wyglądzie - to trzeba byłoby chyba ze świecą szukać. Przeszkadza im, czy to za mały biust, czy za grube nogi, a może za dużo zmarszczek....
Główne bohaterki powieści, dwie siostry Zosia i Danka nie różnią się w tej kwestii od typowych kobiet - też cały czas narzekają na mankamenty swojego wyglądu. Według nich wystarczyłyby małe poprawki urody i byłby wtedy idealne.
Wyobraźcie sobie, że te ich marzenia się spełniają (i to bez użycia skalpela, czy odsysacza tłuszczu). Młodnieją, szczupleją, rozmiar piersi się powiększa - czyli to czego pragnęły i to w pakiecie z przeniesieniem się w czasie. A wszystko za sprawą butelki wina - rocznik 1929.
Przyznajcie, kto by nie chciał spróbować takiego magicznego trunku?
Wspaniale jest móc zobaczyć na własne oczy dawne Katowice i poczuć klimat lat dwudziestych XX wieku oraz porozmawiać z ludźmi żyjącymi w tych czasach i przy okazji czarować mężczyzn wspaniałą sylwetką.
Gorzej, gdy na miejscu okazuje się, że dużo osób nas zna i mamy niestety niezbyt ciekawą reputację. Tak jak choćby Zosia - nazywana jest teraz Czarną Zośką, jest złodziejką i szefową rabusiów. A dokładnie to cała trójka (Zosia, Danka i ich znajomy Mirek), która znalazła się w przedwojennych mieście żyła w tamtych czasach i utrzymywała się właśnie z kradzieży.
Z tego wyniknąć może tylko komiczny ciąg zdarzeń.
Przyznaję, że miło było podążać znanymi mi ulicami stolicy województwa śląskiego, widząc i odwiedzając budowle, które przetrwały do dnia dzisiejszego, ale również takie, których w teraźniejszości niestety już nie ujrzymy. Nie zabrakło również znanego i rozsławionego jakiś czas temu w mediach peronu kolejowego numer 5, którego trudno było wtedy odnaleźć.
Dla mnie ta powieść to była fascynująca podróż w czasie, wzbogacona zarówno wesołymi, a chwilami też groźnymi perypetiami bohaterów wcielonymi w postacie ich samych, ale żyjącymi w innym pokoleniu. A całość okraszona doskonałymi dialogami i gagami - kilkakrotnie wywoływała uśmiech na mej twarzy.
Stopniowo poznajemy sekrety rodzinne kobiet, które wiążą się również z odkrywaniem działalności władz zarządzających w mieście.
Spisek, intryga, złoto, amory, nocny spacer ze świnią, prośba o pokazanie ptaszka, a także tajemnicza śmierć - to tylko część tego, co Was czeka jeśli wspólnie z bohaterami wybierzecie się na "peron widmo".
Akcja powieści "Szajba na peronie 5." cały czas mknie do przodu. Marta Obuch zadbała o to, aby czytelnicy dobrze bawili się podczas czytania Jej książki i nie pozwala nikomu nudzić ani przez sekundę. Naprawdę trudno było mi oderwać się od lektury.
Autorka pisząc tę książkę korzystała z literatury opisującej Katowice, szczegółowo zagłębiając się w historii miasta - tym samym stworzyła bardziej realny obraz przeszłości.
Najnowsza powieść pani Obuch to lekka, miła lektura ze szczyptą magii i historii w tle. Dobry humor wymieszany z chwilami refleksji ( choćby dotyczącymi wygód jakie mamy teraz, a jakich brakowało kiedyś, czy też zmieniającej się mody). Barwne, nietuzinkowe, sympatyczne postacie z którymi chciałabym się zaprzyjaźnić. I Katowice - te teraźniejsze i dawne (każde z nich ma swój urok) do których Was serdecznie zapraszam, a przede wszystkim to na jedyną w swoim rodzaju"Szajbę na peronie 5."
* informacje zaczerpnięte są z okładki książki "Szajba na peronie 5." Marta Obuch
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Czytałam i przyznam, że bardzo mi się podobała ta książka :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam jak będę mieć chęć na lekką książkę :) I te Katowice mnie ciekawią.. :)
OdpowiedzUsuńTa książka mogłaby mnie zainteresować :)
OdpowiedzUsuńOstatnio głośno o tej książce. Mam na nią wielką ochotę.
OdpowiedzUsuńOj nie wiedziałam, że znajdę w niej Katowice, więc sądzę, że z tego tytułu mogłaby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńNa poprawienie humoru kiedyś ja sobie zaserwuję:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam poczucie humoru autorki i chcę czytać każdą jej książkę :)
OdpowiedzUsuńA ja mam zamiar zapoznać się z innymi książkami autorki :)
Usuńbardzo, ale to bardzo chcę przeczytać tę książkę. Tak czułam,że będzie zabawna:)
OdpowiedzUsuńPoprzednia powieść autorki szalenie mi się podobała, dlatego będę mieć na uwadze i powyższą pozycję.
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie ta książka. Okładka jest fajnie zaprojektowana. ;-)
OdpowiedzUsuńojej, bardzo chciałabym to przeczytać! Zapowiada się fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńPowinna Ci się spodobać :D
UsuńCiekawe :D
OdpowiedzUsuńWydaje się pozycją wartą przeczytania :)
Z chęcią zapoznam się z twórczością tej autorki skoro pisze tak zabawne historie :)
OdpowiedzUsuńNiespecjalnie lubię komedie kryminalne, rzadko po nie sięgam, nawet jeśli to książki, które rozświetlają szare dni.
OdpowiedzUsuńWydaje się być ciekawą książką ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze.
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńO. Zdaje sie, ze to dobra ksiazka na relaks, ktorego ostatnio mi brakuje.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Będę o niej pamiętała.
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie :]
OdpowiedzUsuńkatowice w ksiazkach są mało spotykane
OdpowiedzUsuńOj raczej nie dla mnie xD
OdpowiedzUsuńJa też rzadko sięgam po komedie, a przecież uwielbiam się śmiać. Rozejrzę się za tą książką :)
OdpowiedzUsuńJa też, muszę nadrobić zaległości. :-)
UsuńDziewczyny koniecznie sięgnijcie po "Szajbę na peronie 5." :D
UsuńZastanawiałam się ostatnio czy się na nią nie skusić, więc swoją recenzją przesądziłaś sprawę ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się i to bardzo! :)
UsuńDla mnie Joanna Chmielewska jest mistrzem humorystycznego kryminału - nic dziwnego, że tą samą drogą podążają naśladowcy.
OdpowiedzUsuń