"We dwoje"
Autor: Katarzyna Woźniczka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 9 lipca 2015
Liczba stron: 368
Moja ocena: 6-/10
Katarzyna Woźniczka – absolwentka Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
Mama, wysłuchując jej licznych dziecięcych opowieści z rozbawieniem powtarzała: „Pisz książki”. Po obronie pracy magisterskiej przyszedł w końcu na to czas.
Jest wierną miłośniczką łyżwiarstwa figurowego. Prowadzi blog poczwornytoeloop.blogspot.com, gdzie opisuje, komentuje, ocenia, zachwyca się łyżwiarstwem.*
Sięgając po debiut Katarzyny Woźniczki nie wiedziałam czego mogę się po nim spodziewać. Blurb książki nie zdradza zbyt wiele, a jej okładka na pierwszy rzut oka nasunęła mi na myśl, że będę mieć do czynienia z romansem. Jednak to pierwsze skojarzenie okazało się w tym przypadku bardzo mylące.
Karolina Tyrolska - główna bohaterka książki to kobieta, której od zawsze los sprzyjał. Wspaniała praca, stabilizacja finansowa, idealny mężczyzna u boku. Do pełni szczęścia parze małżonków brakuje tylko dziecka, o które starają się od dłuższego czasu.
W dniu w którym wreszcie spełnia się ich wielkie marzenie Karolina otrzymuje wstrząsającą wiadomość... Doszło do tragedii - jej ukochany Krzysztof umiera...
Dzień, który miał się przecież okazać tym najszczęśliwszym, najradośniejszym, najpiękniejszym przynosi ogromy ból, żal, smutek oraz dręczące pytania: "Jak dalej żyć?... I czy jest to w ogóle możliwe?"
W tym bardzo trudnym dla niej czasie Karolina nie jest sama. Są wokół niej najbliżsi, na których zawsze może liczyć. Należą do nich między innymi: jej rodzice, którzy służą jej pomocną dłonią oraz bardzo energiczna, trochę zakręcona i zawsze pozytywnie nastawiona do życia koleżanka, którą ostatnio przypadkowo spotkała.
To obecność tych ludzi oraz ich wsparcie sprawia, że nie zamyka się w pokoju tylko chętnie z niego wychodzi, rozmawia, rusza się... A przede wszystkim zaczyna myśleć o sobie i o maleństwie, które w sobie nosi.
Jednak są w jej otoczeniu również ludzie, którzy potrafią zdusić każdy objaw jej lepszego samopoczucia i wprawić ją w duże poczucie winy.
Tą osobą jest jej teściowa - Grażyna, która nigdy nie przepadała za żoną syna. Zawsze znalazła jakąś okazję, aby jej dogadać, dogryźć, dopiec.
A teraz po stracie swojego ukochanego dziecka te jej złośliwości wobec niej jeszcze bardziej się nasilają.
Starsza pani Tyrolska ma wobec niej wiele wymagań, które przecież synowa powinna spełnić?
Tak jak wspominałam widząc okładkę książki "We dwoje" spodziewałam się bardziej słodkiej historii więc muszę przyznać, że już sam początek miło mnie zaskoczył. Ja jednak lubię gdy to bohaterowie muszą przejść trudną próbę w swoim życiu.
Tutaj na głęboką wodę rzucają ich dwie wiadomości: śmierć Krzysztofa oraz ciąża Karoliny.
Teraz zagubiona, doświadczona przez los dziewczyna znalazła się pośrodku dwóch rodzin - swoich rodziców i teściów - obie z nich chcą się nią opiekować i jej doradzać. Pierwsi z nich chcieliby, aby szybko znalazła sobie nowego partnera, a drudzy wręcz przeciwnie.
Jednak to Karolina będzie zmuszona samodzielnie zdecydować jaką drogą chce teraz podążać....
Czy jej się to uda?
Troszkę zabrakło mi w tej powieści głębszych refleksji związanych ze stratą jaką odczuli bohaterowie po śmierci Krzysztofa oraz unoszącej się w powietrzu aury żałoby, która powinna być bardziej widoczna - przede wszystkim wokół głównej bohaterki.
To postać teściowej pełnej sprzeczności i huśtawek nastoju u której widoczny jest żal, bunt, gniew, złość i jej uszczypliwość bardziej przykuła moją uwagę i wywoła u mnie więcej emocji (nie miałabym nic przeciwko, gdyby pojawiała się częściej) niż postać głównej bohaterki.
Młoda Tyrolska czasem zachowywała się jak nastolatka, a nie dorosła kobieta, która wkrótce zostanie matką.
Przykładowo: wtedy, gdy w pierwszej chwili obawiając się swatania chciała się schować lub uciec dowiedziawszy się, że jej rodzice zaprosili na obiad nieznajomego mężczyznę...
Książka Katarzyny Woźniczki "We dwoje" ukazuje mocne zderzenie jasnych, przemyślanych planów związanych z budowaniem szczęśliwej, pełnej rodziny z najbardziej okrutnym losem, jaki może spotkać człowieka... Nagła strata najbliższej osoby sprawia, że nasze życie może się rozsypać na tysiąc kawałków... Możemy stracić sens życia, który trudno będzie odzyskać...
Czy wiadomość o tym, że nosi w sobie nowe życie może Karolinie w tym przypadku pomóc? Czy kobieta będzie potrafiła znaleźć w sobie siłę, która pomoże jej przetrwać te najgorsze dla niej chwile? I czy szczęście jeszcze się do niej uśmiechnie? A jej serce zabije szybciej?
O tym przekonacie się, jeśli zdecydujecie się przeczytać powieść "We dwoje".
Dzień, który miał się przecież okazać tym najszczęśliwszym, najradośniejszym, najpiękniejszym przynosi ogromy ból, żal, smutek oraz dręczące pytania: "Jak dalej żyć?... I czy jest to w ogóle możliwe?"
W tym bardzo trudnym dla niej czasie Karolina nie jest sama. Są wokół niej najbliżsi, na których zawsze może liczyć. Należą do nich między innymi: jej rodzice, którzy służą jej pomocną dłonią oraz bardzo energiczna, trochę zakręcona i zawsze pozytywnie nastawiona do życia koleżanka, którą ostatnio przypadkowo spotkała.
To obecność tych ludzi oraz ich wsparcie sprawia, że nie zamyka się w pokoju tylko chętnie z niego wychodzi, rozmawia, rusza się... A przede wszystkim zaczyna myśleć o sobie i o maleństwie, które w sobie nosi.
Jednak są w jej otoczeniu również ludzie, którzy potrafią zdusić każdy objaw jej lepszego samopoczucia i wprawić ją w duże poczucie winy.
Tą osobą jest jej teściowa - Grażyna, która nigdy nie przepadała za żoną syna. Zawsze znalazła jakąś okazję, aby jej dogadać, dogryźć, dopiec.
A teraz po stracie swojego ukochanego dziecka te jej złośliwości wobec niej jeszcze bardziej się nasilają.
Starsza pani Tyrolska ma wobec niej wiele wymagań, które przecież synowa powinna spełnić?
Tak jak wspominałam widząc okładkę książki "We dwoje" spodziewałam się bardziej słodkiej historii więc muszę przyznać, że już sam początek miło mnie zaskoczył. Ja jednak lubię gdy to bohaterowie muszą przejść trudną próbę w swoim życiu.
Tutaj na głęboką wodę rzucają ich dwie wiadomości: śmierć Krzysztofa oraz ciąża Karoliny.
Teraz zagubiona, doświadczona przez los dziewczyna znalazła się pośrodku dwóch rodzin - swoich rodziców i teściów - obie z nich chcą się nią opiekować i jej doradzać. Pierwsi z nich chcieliby, aby szybko znalazła sobie nowego partnera, a drudzy wręcz przeciwnie.
Jednak to Karolina będzie zmuszona samodzielnie zdecydować jaką drogą chce teraz podążać....
Czy jej się to uda?
Troszkę zabrakło mi w tej powieści głębszych refleksji związanych ze stratą jaką odczuli bohaterowie po śmierci Krzysztofa oraz unoszącej się w powietrzu aury żałoby, która powinna być bardziej widoczna - przede wszystkim wokół głównej bohaterki.
To postać teściowej pełnej sprzeczności i huśtawek nastoju u której widoczny jest żal, bunt, gniew, złość i jej uszczypliwość bardziej przykuła moją uwagę i wywoła u mnie więcej emocji (nie miałabym nic przeciwko, gdyby pojawiała się częściej) niż postać głównej bohaterki.
Młoda Tyrolska czasem zachowywała się jak nastolatka, a nie dorosła kobieta, która wkrótce zostanie matką.
Przykładowo: wtedy, gdy w pierwszej chwili obawiając się swatania chciała się schować lub uciec dowiedziawszy się, że jej rodzice zaprosili na obiad nieznajomego mężczyznę...
Książka Katarzyny Woźniczki "We dwoje" ukazuje mocne zderzenie jasnych, przemyślanych planów związanych z budowaniem szczęśliwej, pełnej rodziny z najbardziej okrutnym losem, jaki może spotkać człowieka... Nagła strata najbliższej osoby sprawia, że nasze życie może się rozsypać na tysiąc kawałków... Możemy stracić sens życia, który trudno będzie odzyskać...
Czy wiadomość o tym, że nosi w sobie nowe życie może Karolinie w tym przypadku pomóc? Czy kobieta będzie potrafiła znaleźć w sobie siłę, która pomoże jej przetrwać te najgorsze dla niej chwile? I czy szczęście jeszcze się do niej uśmiechnie? A jej serce zabije szybciej?
O tym przekonacie się, jeśli zdecydujecie się przeczytać powieść "We dwoje".
* informacja zaczerpnięta ze strony http://www.proszynski.pl
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wyzwanie:
Okładka przepiękna, ale widzę, że treść pozostawia odrobinę do życzenia, dlatego zastanowię się jeszcze nad tą książką.
OdpowiedzUsuńCały czas od swojej premiery ta książka czeka aż się za nią zabiorę. Ciekawi mnie jak ją odbiorę.
OdpowiedzUsuńMimo minusów chętnie do książki bym zajrzała :)
OdpowiedzUsuńmnie by tez brakowało takich refleksji bardziej głębszych dumaniowych... nie wiem czy bym się skusiła nań
OdpowiedzUsuńTak to jest, gdy mentalne dzieci mają mieć dzieci...
OdpowiedzUsuńtematyka nie dla mnie
OdpowiedzUsuńFaktycznie książka ma kilka wad, ale wspominam ją bardzo pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
świetny blog !
OdpowiedzUsuńjeśli masz czas zapraszam :)
oraz zachęcam do obserwacji.
http://kolorowy-ptak.blogspot.com/2015/09/witam-wszystkich-w-ten-jakze-piekny.html
Czytałam już kilka recenzji tej książki, ale żadna nie mówiła o niej w samy superlatywach. Wydaje mi się, że mnie by rozczarowała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Przy gorącej herbacie
Słyszałam już o książce i nie wydaje mi się, aby zachwyciła mnie na tyle, abym po nią sięgnęła :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jest mało refleksyjna, ale nie mówię nie. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńMożna stwierdzić, że okładka jest myląca ;)
OdpowiedzUsuńAczkolwiek sama treść wydaje się ciekawa, chociaż moim zdaniem nie wybija się ponad inne powieści :)
Pozdrawiam :*
ksiazki-mitchelii.blogspot.com
Ładna okładka, fabuła też niczego sobie, kuleją tylko trochę chyba główni bohaterowie, ale się skusze ;)
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, więc na razie sobie ją odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńOkładka piękna, fabuła wydaje się być interesująca, zawiodła coś po drodze, nie mniej jednak chciałbym sięgnąć po tę książkę. Jak pomyśle o Pani Tyrolskiej, to na myśl nasuwa mi się moja teściowa. A tak swoją drogą, czy tylko mi "Tyrolska" kojarzy się z jakąś konserwą w puszcze :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justyna z książkomiłościmoja.blogspot
Na pewno zdecyduje się ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię dobre debiuty, a książka "We dwoje" mnie intryguje. Obecnie jednak mam co czytać, więc muszę odpuścić. Ale ostatecznie nie mówię nie ;).
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie ma refleksji. Nie jestem do końca przekonana do tej książki.
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana do tej książki. Na chwilę obecną nie jestem zainteresowana tym tytułem.
OdpowiedzUsuńPlanowałam przeczytać, ale na razie dam sobie z nią spokój ;)
OdpowiedzUsuńNa razie się nie decyduję. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńPo okładce rzeczywiście można by się spodziewać bardziej sielankowego klimatu, niż to co oferuje wnętrze książki. Ja jednak również lubię trudne historie w lekturach, więc to akurat dla mnie plus.
OdpowiedzUsuńNiczym mnie nie przyciąga, ale okładkę ma uroczą :)
OdpowiedzUsuńniestety jeszcze nie miałam okazji jej przeczytać:)
OdpowiedzUsuńTa książka była w moich planach czytelniczych, ale teraz mój zapał troszkę zgasł :) Aktualnie mam wiele książek do przeczytania, ale jeśli ta powieść trafi przypadkiem w moje ręce to wtedy przeczytam, aby się przekonać czy i mnie rozczaruje ;) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się okładka :)
OdpowiedzUsuńTemat ciekawy, ale mam pewne wątpliwości, czy sięgnąć po książkę. Faktycznie po takiej stracie nie jest łatwo powrócić do normalności, zapomnieć i żyć dalej. Szkoda że zabrakło głębszych refleksji z tym związanych.
OdpowiedzUsuńNastępna ciekawa propozycja, dopisuję do listy. :-)
OdpowiedzUsuńHm, w sumie lubię takie historie. Podobnie jak Ty wolę, by bohaterowie swoje przeszli, zanim zyskają szczęście. Bohaterka książki znalazła się w trudnej sytuacji... Ale nie wiem, czy po tę powieść sięgnę. Przekonuje mnie nieco fakt, że to pierwsza książka tej autorki, jakoś tak lubię poznawać debiuty :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Jakoś nie przekonuje mnie ta książka do siebie. Na pewno wprawiłaby mnie w smutny humor więc na pewno po nią nie sięgnę
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco ale jeszcze się zastanowię. Dziękuję
OdpowiedzUsuń