"Życie to nie bajka"
Autor: Joanne Greenberg
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 4 marca 2014
Liczba stron: 320
Moja ocena: 8/10, czyli rewelacyjna
Od zawsze interesuje mnie tematyka, która zawarta jest w
powieści. Od kiedy pamiętam byłam zafascynowana psychologią, niestety nie
udało mi się dostać na studia związane z tym kierunkiem, ale podczas nauki na
innych studiach pojawiło się kilka zagadnień z nią związanych, a to mnie bardzo
ucieszyło.
Z tematem szpitali psychiatrycznych spotkałam się wcześniej
w thrillerze Johana Theorina "Święty Psychol” oraz w filmach "Lot nad kukułczym
gniazdem” oraz "Wyspa tajemnic”.
Powieść "Życie to nie bajka” zaczyna się w momencie, gdy
rodzice Deborah Blau wiozą ją do szpitala psychiatrycznego. To próba samobójcza dziewczyny do tego doprowadziła. Matka i ojciec są pełni obaw, czy
dobrze robią decydując się i zgadzając się na takie leczenie.
„ Nazywają to szpitalem psychiatrycznym, ale to po prostu miejsce, gdzie się ludzi zamyka. Jak możesz mówić, że to dobre miejsce dla dziewczynki, prawie dziecka!” *
Dziewczyna trafia pod opiekę jednej z najlepszych w szpitalu, czyli doktor
Fried, która rozpoznaje u pacjentki schizofrenię.
Deborah żyje w dwóch światach ziemskim i Ur. Drugi
z nich składa się z wielu bogów. To w nim szesnastolatka szuka pomocy w
trudnych, ciężkich chwilach. Z istotami z Ur porozumiewa się w nieznanym nam języku. Bóstwa starają
się ją przekonać, że należy tylko do ich sfery i że z ziemskim światem nic ją
nie łączy.
To w boskich uryjskich ramionach początkowo czuję się bezpieczna, ale
wyznając coraz więcej ich tajemnic doktorce – podpada im. Ur nie jest już dla niej tak łaskawe.
Boleśnie się na niej mści.
Autorka umiejętnie ukazuje nam czytelnikom zmiany jakie
zachodzą w dziewczynie w trakcie podjętego leczenia. Potrafi się otworzyć,
stara się odnaleźć przyczyny takiego stanu rzeczy. Szuka pomocy – wie, że jest
chora i dzięki podjętemu leczeniu chce wrócić do „normalności”.
Strach opuszczenia i porzucenia uryjskiego azylu jest dla niej najtrudniejszym krokiem z jakim będzie się musiała zmierzyć, aby poradzić sobie poza murami placówki w której obecnie przebywa.
Strach opuszczenia i porzucenia uryjskiego azylu jest dla niej najtrudniejszym krokiem z jakim będzie się musiała zmierzyć, aby poradzić sobie poza murami placówki w której obecnie przebywa.
Dzięki tej powieści poznajemy indywidualny przypadek
chorobowy – schizofrenii. To rozmowy z doktor Fried oraz codzienne
życie na oddziałach (dziewczyna często zmienia miejsce pobytu od oddziału B do
D) przybliża nam, co Deborah myśli oraz jakie ma objawy psychosomatyczne. Dowiadujemy się także jak
jest odbierana przez społeczeństwo, czyli: rodzinę, znajomych, nauczycieli, sąsiadów, którzy nie do końca potrafią zrozumieć, że jest chora i
że potrzebuje natychmiastowej pomocy.
Poznajemy również sekrety zamkniętych drzwi
szpitala psychiatrycznego. Dowiadujemy się jaki jest stosunek personelu do pacjentek. Zdarza się, że nieładnie się do nich odnoszą i traktują je „z góry” i
vice versa. Nieraz będziemy świadkami brutalnych sytuacji. Kobiety wyczuwają niechęć pracowników szpitala i również zachowują się niestosownie
wobec nich. Potrafią użyć siły.
Pojawiają się momenty, że również wobec siebie są
agresywne, ale to tylko w chwilach słabości, gdy inna pacjentka zauważy u niech
ludzkie chwile słabości ( na przykład: przyznanie się, że kiedyś posiadało się przyjaciółkę). Ale na ogół doskonale się rozumieją i dogadują.
"... ze swym niedostępnym, pozbawionym wszelkiej radości uśmiechem, odparła:
- A ja jestem czubek w wydaniu Walta Disneya."*
Całość, przesycona jest dużą ilości emocji bohaterek –
pacjentek. Czasem cichym, innym razem agresywnym wołaniem o pomoc, ale również ogromnym strachem i obawami związanymi
z życiem poza murami szpitala.
Są przypadki, że ich koleżanki z oddziału wychodzą "na wolność", ale po pewnym czasie wracają - tym samym u innych nadzieja na
umiejętność przystosowania się do życia „na zewnątrz” stopniowo obumiera.
"Najgorszą rzeczą w chorobie psychicznej jest cena, jaką trzeba zapłacić za przeżycie."*
Na mnie ta książka bardzo mocno podziałała. Poruszyła mnie do
głębi, wstrząsnęła mną szczerość opisów życia na oddziałach szpitala oraz prawdziwych wyznań głównej bohaterki.
Poznawanie powieść musiałam sobie „dawkować” - po części w
ciągu kilku kolejnych dniu. Czytałam ją dłużej niż początkowo zamierzałam.
Tematyka w niej poruszana jest
trudna, ale oczywiście warta poznania i przemyślenia. Dzięki niej będziemy w
stanie lepiej zrozumieć ludzi, którzy borykają się z chorobą psychiczną.
Styl lektury poza rozmowami Deborah z bóstwami jest przystępny dla czytelnika.
Dialogi dziewczyny z bogami są w nieznanym nam uryjskim języku, który jest przez
autorkę przetłumaczony. Ale, aby zrozumieć dokładnie treść przekazu potrzebowałam więcej czasu.
Zainteresował mnie język Ur oraz obraz bóstw i ich cudowna, a
niekiedy złośliwa i mściwa natura (gdy dziewczyna go zdradzała), które
potrafił stworzyć umysł 16-letniej Blau, broniąc ją i chroniąc od złych momentów,
niesprawiedliwości, niezrozumienia oraz jej pochodzenia.
Ten jej wewnętrzny azyl, który stał się dla niej więzieniem.
Jeśli chcecie:
- bliżej poznać jednostkę chorobową jaką jest schizofrenia,
- dowiedzieć się jak radzą sobie rodzice oraz rodzina pacjentki,
- poznać wiele mrocznych sekretów i metod leczenia szpitala
psychiatrycznego,
- zrozumieć relacje
pacjent - personel oraz pacjent - pacjent,
- dowiedzieć się jakie są skutki podjęcia oraz nie
podjęcia leczenia
to musicie koniecznie przeczytać „Życie to nie bajka”.
Gorąco polecam zapoznanie się z lekturą, która już na zawsze zapadła w mojej pamięci!
*cytaty pochodzą z książki "Życie to nie bajka" Joanne Greenberg, kolejno str. 9, 77, 210
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Replika
Wyzwanie:
Grunt to okładka
Grunt to okładka